czwartek, 16 lipca 2015

Happy Birthday, James ♥

Życzymy mu dużo szczęścia ♥ zdrowia ♥ dobrej dziewczyny a w przyszłości żony ♥ gromadki dzieci ♥ prawdziwych przyjaciół ♥ aby wszystkie twoje marzenia się spełniły ♥ abyś się nigdy nie przejmował krytyką innych ♥ udanego życia po prostu ♥ Happy Birthday to you ♥ You Are THE BEST ♥


piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 15 - 2 cz.

Amber..
Właśnie wróciliśmy z James'em z rolek. Było bardzo fajnie! James jest bardzo fajnym chłopakiem.. Tak nie mogę powiedzieć, że nie jest on słodki ale ja nie mogę zakochiwać się w nim. W każdym aby nie w nim..  Niby wszystko szło dobrze. Znam kilka słów po włosku. Gorzej jak on będzie się jednak tego przeklętego języka uczył. Wtedy to już po mnie! Zwolnią mnie.. Nie mogą! Jeśli to zrobią to ich zniszczę! Wracając do James'a.. Właśnie poszedł po lody dla nas. Zdam się na niego. Ciekawe co mi zaoferuje. Jeśli trafi dobrze to go uwielbiam! Uwielbiam lody włoskie. To są chyba najlepsze lody na świecie! Nie chyba tylko na pewno. O.. Idzie tu do nie z powrotem i ma.. Szkoda, że nie widzieliście mojej miny... ma lody włoskie. Dla siebie i dla mnie.
James - Nie powiedziałaś mi jakie smaki lubisz więc kupiłem włoskie. Lubisz? - zapytał z troską i podał mi rożka.
Amber - Tak. Uwielbiam to są akurat moje ulubione. Trafiłeś - Teraz palnę coś po włosku - Bene. - Uśmiechnął się uwodzi cielsko. Nie ukrywam, że mis ie to nie podoba..
James - Yhm.. Nie podpowiadaj mi wiem chyba co to znaczy. - powiedział zajadając lody. - Ee.. Fajnie? Nie! Cudownie? Nie! Dobrze.. Ni..
Amber - Tak. Skąd to wiedziałeś?
James - Na tłumaczy prze tłumaczyłem takie łatwiejsze słowa i starałem się je zapamiętać. Ale już w przyszłym tygodniu mam lekcje włoskiego. - Zrobiłam duże oczy i nerwowo wciągnęłam powietrze. W co ja się wpakowałam? Miałam go w sobie rozkochać i zostawić aby się chłopak załamał. - Coś się stało?
Amber - Nie. Skąd ten pomysł?
James - Jesteś jakaś spęta i zdenerwowana. A jeszcze przed sekundą byłam rozluźniona. Powiedziałem coś nie tak? - Zapytał przejęty. Dobra Am.. Weź się w garść! Nie okazuj za niepokojenia. Jesteś silna! Już nie raz byłaś w takiej sytuacji.. Ale nigdy nie byłaś aż tak zdenerwowana tym, że ten przeklęty plan może wyjść z pod kontroli. Zawsze wisiało Ci to. Co się ze mną dzieje?
Amber - Nie.. Nie martw się to nie twoja wina.
James - A jednak ja czuje się jakby była moja. - Chwycił mnie za rękę.
Amber - Nie.. Już mówiłam. - Wymyśl coś.. Szybko! - Chodzi o to, że kompletnie zapomniałam o tym aby zrobić zakupy zanim wrócę do domu. Ciocia będzie się złościć.
James - Aha. To.. Może pójdę z tobą?
Amber - Nie musisz. Wystarczy, że zobaczymy się później.
James - Dobrze.
Amber - Do zobaczenia.
James - Arrivederci. - Co to znaczy? Ja się pytam co to znaczy?
Amber - Tak.. Arrivederci. - I zaczęłam się oddalać. Przejęta wróciłam do domu. Czekał na mnie tam już mój piesek, Barbie.  Uśmiechnęłam się do suczki i przykucnęłam przy niej. Pogłaskałam ją po grzbiecie i ruszyłam ku kuchni. Stanęłam przed lodówką. Już miałam ją otworzyć ale usłyszałam dzwonek mojego telefonu. To mój szefo-kuzyn. Świetnie! - słyszycie ten sarkazm? - Teraz będę musiała się mu nieźle tłumaczyć co robiłam z Jamesem przez ostatnie dwie godziny. Bo on kurcze nie zrozumie, że jest dobrze. Musi to usłyszeć ode mnie.

Stephanie..
Siedziałam w swoim mieszkaniu i rozmyślałam o Carlos'ie. Jest bardzo słodki. Dobrze, że mu odważyłam się mu to powiedzieć. I dobrze, że on też odwzajemnił moje uczucia.
Dobra koniec tego kontemplowania. Trzeba wziąć się za rozpakowywanie moich walizek. Pociągnęłam za sobą dwie walizki do garderoby. Otworzyłam jedną z nich. Następnie otworzyłam jedną z szafek w mojej garderobie. Nie powiem nawet duża jest. Nie taka do przesady ale jak na garderobę to nie narzekam. Wyciągałam z walizki swoje ubrania następnie wkładałam złożone do szafki. Tak po godzinie wszystko było na swoim miejscu. Gdyby nie wcześniej sza pomoc Carlos'a to pewnie dopiero zaczynała bym rozpakowywanie się. Jeszcze chwilę posiedziałam kompletnie odłączając się od świata. Stwierdziłam, że powinnam trochę rozejrzeć się po hotelu. Wyszłam z mieszkania i zamknęłam je na klucz. Rozejrzałam się i ruszyłam ku windzie. Gdy znalazłam się w jej wnętrzu była w niej jakaś dziewczyna o pój czarnych a pół czerwonych włosach. Była gdzieś tak mojego wzrostu. Może parę centymetrów wyższa. Zaczęłam się jej kontem oka przyglądać gdy nagle się odezwała.
- Możesz przestać się na mnie gapić? - speszyłam się ogromnie.
Steph - Wybacz. Ja tylko..
Lucy - Lucy jestem. - powiedziała wyciągając rękę w moją stronę.
Steph - Ja Stephanie. Przepraszam za to wcześniej.
Lucy - Spoko. Em.. Jestem tu nowa. Mogła byś mnie oprowadzić bo mojej koleżanki nie ma?
Steph - Tak się składa, że ja też jestem tu nowa.. Ale znam kogoś kto może Nas chętnie oprowadzić. - powiedziałam po czym posłałam jej miły uśmiech.

Carlos..
Siedziałem w domu i leżałem na kanapie zajadając się pop corn 'em przy czym oglądałem "Przygarnij mnie". Super program! Fajne było by to gdyby BTR w nim wystąpiło i..
Nagle usłyszałem dźwięk dzwonku telefonu. Sprawdziłem swój ale to nie on. Nagle dostrzegłem telefon Kendall'a na blacie kuchennym. Zerwałem się z kanapy i podbiegłem do blatu. Podniosłem telefon aby sprawdzić kto dzwoni, to Gustavo. Odebrałem.
Carlos - Halo.
Gustavo - Ty to nie Kendall!
Carlos - Kendall jest na randce i zostawił telefon aby mu nie przeszkadzał. Gadaj w czym rzecz bo mam humor a ty mi go możesz zepsuć. - powiedziałem dosyć wrednie. A ja zazwyczaj wredny nie jestem. Po prostu myśl, że Stephanie się ze mną umówiła sprawia, ze mogę latać!
Gustavo - Spokojnie piesku! Tak się składa, że zabukowałem BTR za przyszły tydzień aby wystąpiło w popularnym programie "Przygarnij mnie".  Logan coś wspominał, że też o tym myślał ale to moja zasługa.
Carlos - Naprawdę? Ale super! Kocham ten program! Jest tak fajny!
Gustavo - Nie podniecaj się aż tak. To idzie na żywo trzeba będzie wszystko przećwiczyć aby poszło dobrze.
Carlos - Spokojnie. - On zawsze martwi się na zapas. A to, że wypadniemy źle albo się zbłaźnimy.. Pff.. Zaufał by nam! Choć raz!  - Wszystko pójdzie dobrze. W końcu mamy tydzień.
Gustavo - Tylko tydzień! Przekaż Kendall'owi, że jak wróci to ma niezwłocznie oddzwonić.
Carlos - Dobrze. - rozłączył się. Nawet nie pożegnał się ze mną. A to wieprz! Z powrotem zasiadłem na kanapie. Dokończałem oglądać 'Przygarnij mnie" gdy nagle usłyszałem dzwonek drzwi. Wstałem ale najpierw wyłączyłem TV. Podszedłem do drzwi. Otworzyłem a moim oczom ukazała się Stephanie wraz z jakąś Rock'ową laską.
Steph - Cześć, przeszkadzamy?
Carlos - Ty nigdy nie będziesz przeszkadzać. - zaprzeczyłem. - A to kto?
Lucy - Jestem Lucy. Lucy Stone.
Carlos - Uu.. Jak Rock'owo.
Steph - Gdybyś miał chwilkę to bardzo bym Cię o coś jeszcze poprosiła.. - Dla ciebie skocze nawet z krawężnika..
Carlos - Mam nawet dwie.. - zacząłem a ona uśmiechnęła się do mnie.
Steph - Gdyby to nie był problem to mógł byś Nas oprowadzić po Palm Woods?
Carlos - Oczywiście. Tylko wezmę telefon. -  powiedziałem i pokierowałem się w stronę salonu. Zgarnąłem telefon ze szklanego stolika i włożyłem go to kieszeni. - Możemy iść. - powiedziałem po czym zamknąłem za nami drzwi i zabrałem się za oprowadzanie dziewczyn.


_________________________________________________________________________
I tak się prezentuje 2 część 15 rozdziału. Miała być wcześniej ale moja kochana kuzynka Julia przyjechała i poszłyśmy na wiśnie, deskorolkę-rolki i pogadałyśmy. Wracając do rozdziału... Jak się podoba? Mi nawet, nawet. Daje radę. Ale tylko dlatego mi się w miarę podoba bo jest dość długawy a gify Jamesa mnie uwodzą ♥ No więc.. Tak jak obiecałam jest Caros i Steph i jest James i Amber a w gratisie przyśpieszyłam przyjazd Lucy. ♥ Teraz będziemy czekać na rozdział 16 który powinien pojawić się jeszcze w lipcu. A może w lipcu pokażą się jeszcze dwa rozdziały ☺ Postaram się. ☺ Nie będę przedłużać.  Czekamy na następny ^.^