piątek, 17 czerwca 2016

One Shot #1 - Odskocznia

~ Zapomniana miłość ~


Kendall..
Tak! To w końcu ten dzień! Tak długo czekałem.. Nigdy nie zapomniałem! Ten czas nadszedł! Jo wraca! Czekałem 3 lata.. Opłacało się! Teraz wszystko będzie inne.. Takie jak kiedyś! Znów będę mógł szczerze porozmawiać. Tak swobodnie się przy niej czuć.. Znów zacznę śmiać się z głupich powodów! Będę mógł ją znowu przytulić i.. Znów się to stanie! Znów stracę dla niej głowę.. Motyle w brzuchu znów się w nim zagnieżdżą! Aww.. Ciekawe czy bardzo się zmieniła? Może nie tak.. Czy bardzo zmienił ją show biznes? Chociaż.. Nie.. To moja Jo! Na pewno jest taka jak kiedyś! Na pewno..
- Kendall! - krzyknął James - Kendall..
- Co? - powiedziałem nagle. - Już wracam do żywych.
- Jo wraca dopiero o 15:00. Do tego czasu lepiej zacznij kontaktować! Wnioskując tego e-maila Jo tęskniła. - Ooo.. Tęskniła. Chwila co? Jakiego e-maila?
- Jo napisała?

- Tak. Pisała do Camille. Śle pozdrowienia. - Tylko pozdrowienia? Byłem pewien, że napisze coś innego. Coś w stylu : Ucałuj ode mnie Kendalla. A ona tylko wszystkich pozdrawia. Tak ogólnie i.. Przecież nie jestem zwykłym przyjacielem. Byliśmy razem prawie pół roku. - Chce z nami jak najszybciej sie zobaczyć. Poprosiła abyśmy ją wszyscy odebrali z lotniska!
- Ale.. Ja ja miałem odebrać. Przecież ostatnio jak rozmawialiśmy to.. 
- Kiedy rozmawialiście ostatnio?
- Serio chcesz wiedzieć? Jeszcze bardziej mnie dobić?
- Nie mówi, że rok temu?
- Dwa lata.
- Em.. Kendall.. Spokojnie. Jo nadal Cię kocha! No nie ma innej opcji! Zobaczysz, że jak tylko wysiądzie z samolotu to popędzi w twoje ramiona.
- Tak?
-Tak!

Kilka godzin później..
Już 14:56. Zostało dosłownie kilka minut do naszego spotkania po latach. Denerwuje się. To normalne? Raczej powinienem być spokojny ale.. Coś mi tu nie pasuje. A raczej ktoś! Jest nas tu sześcioro! Ja, Carlos, Logan, James, Lucy, Camille. Gdybym był sam to.. Wszystko było by w lepszych barwach. Ale okey.. Niech oni tu sobie będą ale.. Czemu Ci oni zwani moimi przyjaciółmi nie powiedzieli wcześniej , że Jo się odzywała. To już! 15:01. I nagle wśród tłumu wyłoniła się ta słodka postać z blond włosami. Od razu gdy nas zobaczyła przyśpieszyła kroku. Wstałem.. Ale na ten pomysł najwyraźniej reszta też wpadła. Pierwsze co zrobiła Jo to uściskała dziewczyny! Później Logana , Carlos następnie Jamesa.. Więc pomyślałem, że mnie chce sobie zostawić na koniec aby najdłużej napawać się tymi 3 latami rozłąki.
- Cześć Kendall. - powiedziała jakby od niechcenia i straciła ze mnie wzrok. - Jejku ale się zmieniliście!
- Ty też się zmieniłaś! - powiedział Carlos. - Czy tylko mi się zdaje czy zmieniłaś kolor włosów?
- Tak.. - powiedziała po czym się zaśmiała. - Kendall.. Nie odpowiedziałeś mi.
- Em.. Cześć Jo. - to było wredne.
- No.. Strasznie tęskniłam! Co wy na to aby iść na pizze?

Świetny pomysł.. Dało się słyszeć. Ale ja.. Całkowicie się wyłączyłem. Jo brzmi tak jakbym nigdy nie istniał. Czuje się jak piąte koło u wozu. Taki niechciany... Co ona myślała, że jak powie mi głupie cześć to wszystko będzie okej? Myślała, że nie zauważę, że  z wszystkimi witała się tak jak powinna a ze mną tak jakby nie widziała się raptem 3 dni? Co ona myśli, że ja ślepy jestem? Aż mi łzy w oczach stanęły. [...]
- Wiecie co? - odezwałem się nagle w samochodzie. - Wysadźcie mnie przy Palm Woods. Nie jestem głodny. Nie chce iść z Wami na pizze..
- Co ty mówisz? Jeszcze 20 min temu mówiłeś, że jak czegoś szybko nie zjesz to nie wytrzymasz!
- Em.. Ale już mi przeszło. Nie jestem głodny.
- No okey. - powiedział James. 
Po 5 minutach byliśmy już przy Palm Woods. Wysiadłem i pożegnałem się. Wróciłem do mieszkania i szybko otworzyłem lodówkę. To, że mówiłem, że nie jestem głodny to było kłamstwo.. Jestem i to bardzo.

Tym czasem w pizzerii...
Nie wiedzieć czemu Jo za bardzo nie interesował fakt, że nie za z nią Kendalla. Cieszyła się obecnością przyjaciół. Nie widziała ich 3 lata.. Miała im tyle do powiedzenia!
- Mów Jo.. Byli tam jacyś szczególnie przystojni mężczyźni? - zapytała Lucy
- No oczywiście, że byli.. Gdzie bym nie poszła to widziałam ładne twarzyczki. Obłęd! Oni byli tacy piękni!
- Poznałaś kogoś szczególnego? - zapytał Logan
-Tak.
- A co z Kendallem? - zapytał nagle James.
- Z kim? - powiedziała głupio Jo

- Przecież byliście parą przez pół roku. - powiedziała Camille

- Od kąt wyjechałaś chłopak nawet nie spojrzał na inną dziewczynę! Był wierny do końca a ty tu mówisz, że poznałaś kogoś szczególnego? - powiedział zirytowany James
- Czemu już się spinacie? To, że się zakochałam w kimś innym to przecież nie grzech!
- Haha! Dobre.. - powiedział Carlos przy czym śmiejąc się
- To nie był żart. - zsumowała Jo
- Kim on jest? - zapytała Lucy
- Ma na imię Bruce. Jest wysokim blondynem o piwnych oczach! Świetnie gra na gitarze! Jest taki troskliwy,
- A Kendall?.. - powiedziała nieśmiale Camille.
- Proszę, skończmy temat z Kendallem. Nie chce to tym gadać!
- Wiesz, że jak on się dowie, że masz chłopaka to się załamie? - powiedział Carlos.
- Mam to gdzieś! Ja nie kazałam mu czekać! Niech sobie w końcu kogoś znajdzie i zapomni o mnie!
- To było.. tak podłe. - powiedziała Camille. - Nie mam ochoty tu z tobą siedzieć! Logan podwieziesz mnie do domu?
- Oczywiście. - powiedział Henderson. - Nie fajnie Jo..
- Camille..! Nie odstawiaj głupich scenek.. -  powiedziała Jo.

Jo..
Jestem złym człowiekiem? To złe określenie.. Nikt nigdy nie chce słyszeć prawdy! Fakt! Ona boli najbardziej ale po co się okłamywać? Ja i Kendall to skończony temat. Nigdy więcej do tego nie będę wracać. Tak! Kendall jest wspaniałym młodym mężczyzną! Całe życie przed nim ale.. Ale ja nie będę dość wielką częścią jego życia. Jedynie wspomnieniem! Zakochałam się w Bruce'ie! To z nim chce spędzić moje najlepsze młodzieńcze lata i kto wie może nawet całe życie. A wiecie co w tym jest najśmieszniejsze? Poznałam go całkowicie w taki sam sposób jak Kendalla.! Tylko, że tym razem to ja byłam w ciele Kendalla a on tak jakby w moim. Zamiana ról bo to ja walczyłam o jego względy i wygrałam! Ach Kendall.. Ten chłopak on.. Przy Bruce'ie nie czuję się tak jak przy Kendallu! Kendall mnie hamował w pewien sposób. On był muzykiem.. Nie rozumiał problemów aktorów.. A Bruce.. 

Rozumiemy się bez słów! Był statystą w jednym z moich filmów. Początkowo mnie nie dostrzegał ale robiłam dosłownie wszystko aby się to zmieniło! Gdy tylko bliżej się poznaliśmy, poprosiłam reżysera aby dał jakąś większą rolę mojemu nowemu chłopakowi a ten się zgodził. Bruce stał się sławny! Tak trochę dzięki mnie ale.. Czego to się nie robi dla miłości? Szczerze mówiąc to trochę teraz rozumiem o co chodziło Camille. Ona była pewna, że jak wrócę to dalej będę z Kendallem.  Niestety mam inne plany! I ona jako moja przyjaciółka musi je zaakceptować. Rozumiem też to, że chłopaki będą na mnie trochę wkurzeni. Oni też byli pewni, że nadal czuję coś do Kendalla.. Bo czuje! Jest mi bardzo bliski! I bardzo ale to bardzo zależy mi na tym abyśmy zostali bardzo bliskimi przyjaciółmi. Chcąc nie chcąc on działa na mnie kojąco! Potrafi otwarcie porozmawiać. Zapewne chłopcy już dotarli do domu i pierwsze co zrobili to powiedzieli o tym Kendallowi. Chłopakowi będzie przykro... Muszę z nim porozmawiać. Najlepiej jak najszybciej ale.. Nie potrafię! Żałuję, że go nie przytuliłam.. Pewnie poczuł się przez to urażony. Musze go przeprosić! W sumei to nie wiem czemu go nie przytuliłam. Poczuł się pewnie taki niepotrzebny. A ja po prostu bałam się, że Kendall mnie zapomniał i nie będzie chciał.. Chwila! Bałam się? Straciłam przez głupią myśl ważną mi osobę! Co ja zrobiłam?

James..
I teraz najgorsze co mogło się strać. Jo już nie kocha Kendalla! I ktoś musi mu o tym powiedzieć. Oczywiście w kamień-papier-nożyce przegrałem i wyszło na to, że to ja muszę powiedzieć o tym Kendowi. Przecież on się załamie... On tak kocha Jo!.. 
- Cześć Kendall. - powiedziałem wchodząc do jego pokoju bez pukania. 
- Czemu nie pukasz? A gdybym w tej chwili się przebierał? - powiedział poddenerwowany Kendall. - Stał w samym bokserkach a nawet i bez nich? 
- Następnym razem będę pukać. - powiedziałem
- Zawsze tak mówisz i gówno z tego! - spierał się lekko podśmiewując 
- Nie przyszedłem się kłócić, chce pogadać. Ale najpierw musisz mi obiecać, że nie ważne co teraz powiem to nie zrobisz nic głupiego. Wszyscy dobrze wiemy, że byłbyś do tego zdolny.
- Ej nie straż mnie.. Co się stało?
- Bardzo dobrze, że nie poszedłeś na tą pizze. Ja żałuje!
- Dlaczego? Chodzi o Jo..?
- Tak. Dziewczyna uważa, że jak zarobiła półtora miliona na filmach to wszystko jej wolno..? 
- Co zrobiła?
- Bardzo źle się zachowywała. Czyjeś uczucia miała centralnie w dupie! Zaczęła się chwalić jak to cudownie jej było tam w Europie.. I jakich to cudownych ludzi tam poznała.
- Już chyba wiem do czego zmierzasz. - przerwał mi Kendall. Widać, że go to zabolało. Choć nawet jeszcze nie wyznałem całej prawdy. - Poznała kogoś?
- Przykro mi Kendall. - i to jego spojrzenie. Te jego zielone oczy, które się zaszkliły. Ta dziewczyna na prawdę bardzo go zraniła. Nigdy go nie widziałem w takim stanie! I pewnie bym nie zobaczył gdyby nie Jo. Musiała kogoś poznać? Musiała? 
- Wiesz coś na jego temat?  
- Ma na imię Bruce, jest aktorem. Opisywała go jakby był ideałem.. A gdyby nie ona to tak na prawdę nic by nie osiągnął. 
- Skoro go tak cudownie opisywała to on na prawdę musi być cudowny. 
- Spokojnie Kendall! Masz serce ze złota ale Jo nie umie tego dostrzec..
- Najwyraźniej nie mam takiego serca bo Jo kocha tego popierdolonego Bruce'a!
- Uspokój się.. Świat się przecież nie kończy na Jo! W morzu pływa mnóstwo rybek.

- Nie dobijaj mnie.
- Jest źle?
- Jest fatalnie! Najbardziej boli mnie to, że na sama tu nie przyszła i mi o tym nie powiedziała tylko liczyła na Was!  Teraz już wiem jak czuje się człowiek ze złamanym sercem.
- Kendall.. Uszy do góry! Wieczorem wyjdziemy na miasto? Na kręgle albo na bilarda? Możemy równie dobrze obejrzeć jakiś mecz w domu zamawiając pizze i nażerając się nią do nieprzytomności!
- Dziękuje ale.. Może innym razem.
- No dobrze.. Ale jak byś zmienił zdanie to wiesz gdzie mnie szukać.

Jo..
Postanowiłam pójść do Kendalla i z nim porozmawiać. Mamy sprawę do wyjaśnienia! Musze go przeprosić i o wszystkim powiedzieć. A co najważniejsze powiedzieć aby zapomniał o mnie i nie robił sobie zbędnych nadziei! Nie ukrywam, że bardzo się boje. Bardzo.. 
Byłam już w ich mieszkaniu. Logan mi otworzył. Od razu zapytałam czy Kendall jest w domu. Powiedzieli, że jest u siebie. Pokierowałam się w stronę jego pokoju. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe! Zapukałam do drzwi po czym usłyszałam ciche "otwarte". Niepewnie złapałam za klamkę i przycisnęłam ją. Gdy stanęłam w drzwiach Kendall zaniemówił.
- Cześć. - odezwałam się po chwili. - Mogę wejść?
- Tak. - powiedział miło uśmiechając się. - Usiądź. - powiedział wskazując na swoje łóżko. Uśmiechnęłam się i usiadłam niedaleko niego.
- Chyba musimy pogadać. - powiedziałam po chwili ciszy.
- Chyba? Ja to bym raczej powiedział, że na pewno.
- Na sam początek.. Przepraszam. Tak cholernie mi głupio!
- To nie twoja wina, że się zakocha..
- Nie przepraszam Cię za to, że się zakochałam! - szybko mu przerwałam. - Chcę Cię przeprosić za moje zachowanie! Za to, że Cię ignorowałam .. Przepraszam.
- Za to, że się zakochałaś w kimś innym też jest moim zdaniem powód do przeprosin bo mi o tym nie powiedziałaś. Jak myślisz jak się poczułem gdy James powiedział mi, ze masz chłopaka? Mogłaś od razu powiedzieć, żebym dał sobie spokój ale nie.. Dzwoniliśmy do siebie przez rok. Utrzymywaliśmy jaki kolwiek kontakt a pewnego dnia nie zadzwoniłaś. Ja dzwoniłem ale włączała się poczta głosowa! Zerwaliśmy kontakt na 2 lata! Myślałem, że o było spowodowane brakiem twojego czasu albo, że po prostu zmieniłaś numer i nie mogłem się do ciebie dodzwonić. A to dlatego, że przestało Ci zależeć.. Poznałaś tego jebanego Brusa i od razu zapomniałaś o najbliższych ci osobach!
- Co Ty powiedziałeś? Że niby jakiego? Jebanego? Nie przesadzasz przypadkiem?
- Nie. - stwierdził
- Chamski jesteś! I to niby ja zmieniłam się na gorsze? Kiedyś byłeś inny.. Tamtego Kendalla tak bardzo kochałam! Ta nowa wersja mi się nie podoba!
- Ty też byłaś kiedyś inna. Nigdy nie zachowała byś się tak jak robisz to teraz.. Co się z tobą stało Jo?
- To samo co i z tobą..
- Nie chce się kłócić! Nie potrafię bez ciebie żyć Jo!
- A ja chce żyć bez ciebie! Chce jak najszybciej zapomnieć! Musisz to zrozumieć! Nie kocham Cię już! Nie kocham! Zrozum to wreszcie! To uczucie miedzy nami wygasło już jakieś 2 lata temu.. Ten związek nie miał szanas! Nie chce się dołować! Jestem zakochana w innym chłopaku i chce cieszyć się tym związkiem ale ty mi to utrudniasz! Opierdol się ode mnie!
- Zrozumiał bym i bez tego 'odpierdol się'. Już daje Ci spokój.
- Och.. Kendall.. Ja.. Ja nie chciałam..
- Nie.. Spoko.. Jest okey.
- To ja już pójdę. Pa Kendall. - powiedziałam po czym jak najszybciej się z tam tond ulotniłam. Teraz to go dopiero zraniłam. Po prostu zaczął mówić, że nie może beze mnie żyć a ja.. Ja właśnie mogę! Nie ukrywam, zę na początku było trudno ale.. teraz jest już okey. Zjebałam! Tak bardzo dałam plamę! Na całej kurwa lini!

Miesiąc później..
James...
Nasz Kendall wrócił do żywych! Miesiąc! Miesiąc przesiedział w swoim pokoju.. Jedynie do studia czy za potrzebą zjedzenia czegoś. Złamane serce leczy się czasem nawet i całe życie. Jo była pierwszą miłością Kendalla! I ta miłość skończyła się dość marnie.. Mam nadzieję, że z Kendallem będzie tak jak dawniej. Dzisiaj mamy występ promujący naszą trasę koncertową. Mamy do zaśpiewania 4 piosenki. Każdy z nas już wybrał swoją ulubioną. Czekamy na wybór Kendalla. Ja, Carlos i Logan jak co piątek siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś mecz, który akurat emitowali w TV. Od ponad miesiąca Kendall z nimi nie spędzał czasu. W końcu zdarzył się cud!
- Idziemy na miasto chłopaki? - wszyscy spojrzeli w stronę Kendalla. W końcu ogarnął dupę!
- A kogo my tu mamy? - powiedział Carlos
- Co skłoniło Cię do wstania z łóżka?
- Dzisiejszy występ! A przed nim muszę się pobudzić! Trzeba trochę coś porobić. Stałem się a'społeczny.. Nie chce tego!
- Co wy na to aby iść do kina na jakiś film? Albo do skate parku? - zaproponował Logan.
- Chodźmy lepiej poćwiczyć na dzisiejszy występ. - powiedział Kendall - W końcu od poniedziałku mamy trasę koncertową po Europie.
- W końcu będziemy we Francji w Paryżu!!
- A tam Paryż.. Londyn! To jest coś! - powiedział Logan
- Francja wygrała wszystko! Może załapiemy się na jakiś mecz z Euro? - powiedziałem
- OBY! - krzyknął Carlos
W końcu razem.. Tak jak za starych dobrych lat! Brakowało mi tego.. Trochę martwię się co będzie jak Kendall dowie się, że Logan zaprosił Camille na ten występ a Camille zgarnia ze sobą Jo i Bruce'a bo ma przyjechać za godzinę. Będzie kiepsko..

Kendall...
Nadszedł wieczór. Został dosłownie kwadrans do występu BTR! Wszyscy byli gotowi. Oprócz mnie.. Chłopacy wybrali już piosenki, które mamy śpiewać oprócz mnie. Carlos wybrał - Picture This, James - Confetti Falling, Logan - Nothing Even Matters a ja? Ja gówno wybrałem bo nie potrafię wybrać miedzy Just Getting Started a Cruise Control .
- Kendall! Co wybrałeś? - zapytał Gustavo
- Nie potrafię wybrać.. - zacząłem
- Masz 2 minuty bo za 10 wchodzicie a trzeba głośność ustawić! Nie wymyślaj nie wiadomo czego tylko wybierz tą piosenkę, która najbardziej Ci się podoba albo dzięki której wyjdziesz dobrze w oczach publiczności! Pamiętaj, że od tego występu zależy czy trasa koncertowa wypali czy zostaniecie w Palm Woods ze złamanym sercem i poszarpanymi marzeniami!
- Tow  takim razie.. Wybieram Songs For You!
- Okey. Goń po chłopaków. Zaczynacie za niecałe 10 minut.
- Zaraz będziemy. - powiedziałem po czym poszedłem do naszej garderoby.


3 miesiące później..
Big Time Rush wreszcie wróciło z trasy koncertowej. Pierwsze co zrobił każdy z członków zespołu to rzucił się na swoje łóżko! Każdy chciał jak najszybciej odpłynąć w krainie snu! W szczególności ja! Spanie przez 5 godzin dziennie przez 3 miesiące może wykończyć człowieka!

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że zapomniałem o tym.. A raczej o mojej obsesji na temat Jo. Tak myśląc o tym teraz to zakochałem się do tego stopnia, że nie mogłem przestać o niej myśleć, martwiłem się o nią.. Byłem cholernie zazdrosny a ona nie zauważała tego jak bardzo ją kocham. Miała centralnie w dupie! Głupio mi, że tak się zbłaźniłem mówiąc nie mogę bez niej żyć! Przecież jakoś daję rade. Jest dobrze! Bardzo dobrze! Ale.. Nadal czuję, że gdyby nie Bruce, Jo i ja bylibyśmy parą. Wychodzi na to, że Jo nigdy mnie nie kochała.. Bo gdyby na prawdę kochała nie zakochała by się w kimś innym. To boli mnie najbardziej. Brak tej wiary w nas! Nie gadałem z nią przez 4 miesiące. I czuję się świetnie!
-Kendall! - usłyszałem nagle, że ktoś mnie woła. To była Camille. Była bardzo przejęta. - Jesteś potrzebny!
- Co?
- Jo teraz tak bardzo Cię potrzebuje!
- Kto?
- Nie udawaj tylko chodź! - powiedziała po czym chwyciła mnie za ramię i pociągnęła w stronę mieszkanie Jo.
- Czekaj! - powiedziałem zatrzymując się. - Nie pójdę do Jo.
- Czemu? Ona teraz cierpi.. Potrzebuje Cię najbardziej w świecie!
- Kazała mi się odpierdolić. Zrobiłem to.. Nie chce do tego wracać cierpieć znowu..
- Więc ją tak zostawisz? Ona od tygodnia siedzi w pokoju i cierpi!
- Niby czemu?
- Bruce z nią zerwał.. - powiedziała po czym ja prychnąłem śmiechem -Nie śmiej się! A co najważniejsze chwilowo nikomu nic nie mów! Plotki bardzo szybko się roznoszą.
- Wiesz.. Poszedł bym do niej i sprawdził co jest grane ale ona nie wpadła do mnie ani razu gdy ja siedziałem w pokoju i byłem w podobnej sytuacji. Nie dam się znowu wykorzystać! To, że Jo nie wyszło z Bruce'm nie oznacza, że mamy do siebie wrócić.
- Nikt nie każe Wam do siebie wracać. Ja chce abyście tylko porozmawiali. Ona tylko w tobie widzi teraz oparcie. Tylko ty potrafisz ją rozweselić!!
- Ale ja nie chce tam do niej iść. Niech pocierpi trochę! Ona nie zawahała się wygarnąć mi całej prawdy! Powiedziała do mnie tak straszne rzeczy i ja mam iść tam do niej i składać jej rozbite serce? Ledwo sam swoje poskładałem!




Jo..
- Na prawdę tak powiedział? - powiedziałam przecierając oczy chusteczką. - Czyli czuje do mnie urazę.. Nie jest dobrze!
Zraniłam go! Tak bardzo źle potraktowałam bo oczarował mnie ten cały Bruce! No fakt byłam w nim zakochana.. Ale już nie jestem! Żałuję tylu rzeczy! To nawet do wyobrażenia nie jest! Patrząc na to z mojej strony to straciłam wszystko! I Bruce'a i Kendall'a! Chociaż tak właściwie ubolewam tylko ze straty Kendall'a! On jest teraz szczęśliwy.. Beze mnie a ja bez niego się wypalam! Ale ma racje! Gdyby ktoś zrobił mi coś takiego co ja zrobiłam Kendallowi też bym tak postąp;iła. Miała bym daleko w dupie to co sobie pomyśli..
Tylko wystarczyło by żeby tu przyszedł i powiedział coś do mnie co kolwiek. Nawet tępe spojrzenie by wystarczyło. Jego oczy.. Jego wzrok.. Te zielone tęczówki działają na mnie tak kojąco!
- Spokojnie. Przyjdzie tu! On Cię kocha!
- Raczej kochał.. A ja wolałam być przy Bruce'ie.. Przy tym palancie a Kendalla tego właściwego mężczyznę miałam praktycznie przy sobie.. Ale spierdoliłam!
- Kendall Ci wybaczy!
- Nie wybaczy! Jest teraz szczęśliwy, tak?
- Tak.
- To bardzo dobrze.. Niech nie wybacza!
- Z tobą byłby szczęśliwszy!
- Nie byłby..
- Uwierz, że było by inaczej niż twierdzisz.



Pół roku później..
Minęło pół roku.. Wielka premiera 2 płyty Big Time Rush ruszyła pełną parą. Sprzedano ponad 750 tyś. egzemplarzy! Zespół cieszy się dużą popularnością! W sumie to paczka przyjaciół z Palm Woods ma bardzo dobry rok jeśli chodzi o ich kariery. Big Time Rush wydało swoją drugą płytę i sprzedano prawie milion egzemplarzy. Lucy została zauważona przez Star's Reckord's, podpisała kontrakt płytowy i czeka na swoją pierwszą trasę koncertową. Jo dostała rolę w serialu pod tytułem "Dziewczyna z magazynu" gdzie gra główną rolę. Natomiast Camille dostała propozycję głównej roli w najnowszej produkcji Jim'a Parton'a. Słynnego reżysera, który współpracował miedzy innymi z Orlandem Bloomem, Kristen Steward.
16 października odbyła się premiera filmu Camille. Wszyscy się pojawili. Camille zabrała na premierę ze sobą Logana. Carlos - Alexę, którą poznał podczas kręcenia jednego z teledysków, James - Evę w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. Jo poszła sama a Kendall. Kendall poznał słodką Sofie z którą związał się dwa tygodnie przed premierą. Myślał o tym jak poczuje się Jo gdy dowie się, że sobie kogoś znalazł dlatego właśnie sam poszedł i jej to powiedział. Nie popełnił tego samego błędu co Jo. Patrząc na to teraz to Kendall najbardziej cierpiał dlatego, że Jo nie miała tyle odwagi by powiedzieć mu o tym, że kocha kogoś innego. Okłamywała go! Na dodatek gdy on powiedział jej co czuje ta wyśmiała go mówiąc brzydkie rzeczy. Na szczęście w życiu Kendalla pojawiła się Sofia. I sprawiła, że Kendall znowu uwierzył w miłość! ♥


End.


Witam Was bardzo serdecznie po prawie miesiącu rozłąki. Brakowało mi Was! Przychodzę do Was z czymś nowym. Z czymś z czym nie miałam jeszcze styczności. Nigdy nie pisałam jednorazowych rozdziałów? Nie.. To raczej jednorazówka.. Odskocznia.. One Shot.. Imagin.. jak zwał tak zwał. Każdy mówi na to inaczej. My trzymajmy się wersji One Shot lub odskocznia. Kurcze.. Język mi się plącze tak jak sznurówki! Nie chce Wam tu przynudzać więc przechodzę do setna. Takich postów jak ten będzie więcej. Pierwszy raz zawsze jest najtrudniejszy ale jak Wam się spodoba moja prawie 4 dniowa praca będę bardzo szczęśliwa. Bo jakby na to nie patrzeć to najlepsza praca jaką do tej pory napisałam! Błędy są.. Na pewno są! Przepraszam za nie.. nie mam siły ich szukać.. Musicie mi wybaczyć.
Zapraszam do komentowania, wyrażania swojej opinii na temat tego One Shot'a. Mam nadzieję, że się podoba.
Całuję, i pozdrawiam.
//Tami G.

wtorek, 10 maja 2016

Rozdział 27



James.. 
Nadszedł wieczór. Nie mogę przestać myśleć o tej sytuacji z Amber. Mało brakowało a bym się z nią przespał.. Ale przypał! Muszę się ogarnąć! I to natychmiast.
 Jedno mnie martwi. Amber nie odezwała się od rana. To znaczy.. Gdy zadzwonił telefon, ubrała się i pocałowała w policzek i po prostu wyszła. 
- Masz gościa James. - usłyszałem nagle gdy krzyknęła do mnie mama Kendalla. Ciekawe kogo znów tu niesie? Może to Amber! Oj tak.. Oby to była ona!
- Cześć James. - powiedziała radośnie Lucy wchodząc do mojego pokoju.
- Ooo.. Cześć Lucy!
- Tęskniłeś za mną?
- Em.. Tak. Oczywiście. - skłamałem.
- Zrobiłeś coś w mojej sprawie? - zapytała tak wprost.
- Nie.
- Jak to? Przecież Kendall musi odpokutować! Zranił mnie! - podniosła nagle głos zaczynając machać rękoma.
- Spokojnie.. Nie denerwuj się. - powiedziałem wstając i powoli do niej podchodząc. Położyłem jej ręce na ramionach i oparłem swoją głowę a jej. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem dlaczego ale wyglądała na zdenerwowaną.. A przynajmniej jej spojrzenie to zdradziło. - Postaram się porozmawiać z Kendallem gdy tylko wróci od Jo.
- To on jest teraz z Jo? - powiedziała lekko speszona.
- Tak.
- Em.. Wiesz co James.. Jestem dość zmęczona. Już pójdę.
- No okey. Ale.. Dosłownie przed chwilą przyszłaś a już znikasz. - powiedziałem odsuwając się od Lucy. Ona coś kręci. Widać to po niej. - Wszystko okey?
- Tak! Wszystko jest w jak najlepszym porządku!
- No.. Okey. Ale i tak wiem, że nie jest.
- Pa James! - powiedziała po czym wyszła. Dziwne to było. Lucy nigdy się tak nie zachowywała. Coś jest nie tak. Może ma problemy rodzinne? I stara się udawać, że wszystko jest okey? No sorry ale nie wychodzi jej to zbyt dobrze. Czemu po prostu nie powie o co chodzi? Pomógłbym jej jak tylko bym mógł! No ale.. Tak mówię, że bym jej pomógł i w ogóle a nawet nie wyjaśniłem.. Nawet nie zapytałem Kendalla o co chodzi z tą akcją wczoraj wieczorem. Jak wróci od Jo to no.. Po prostu muszę zapytać o co chodzi!



Logan...
Wybrałem się do Camille tak jak obiecywałem. Wziąłem ze sobą jakieś słodycze bo wiem, że Camille uwielbia jest podczas oglądania jakiego kol wiek filmu. Nie ukrywam, że trochę zdziwił mnie jej telefon.. Dobra to, że do mnie zadzwoniła to nic dziwnego ale.. Zwykle to nie ona proponowała spotkanie tylko ja. Gdy znalazłem się na piętrze na którym mieszka Camille szybkim ale spokojnym krokiem podążyłem w stronę jej mieszkania. Gdy znalazłem się przed jej mieszkaniem poprawiłem jeszcze włosy i zapukałem. Dosłownie nie minęły 4 sekundy a drzwi otworzyły się a w nich stanęła słodka Camille.
- Cześć. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. - Wejdź. - Nic nie mówiąc wszedłem do środka.
- Mam coś co lubisz.
- Przyniosłeś żelki?
- Tak.
- Oo.. Będzie słodko podczas oglądania horroru! - Chwila...
- Horroru? Mieliśmy oglądać jakąś komedię. czemu teraz niby mamy oglądać horror? - zapytałem z lekkimi oczywiście udawanymi wyrzutami.
- Mieliśmy ustalić co oglądamy jak tylko przyjdziesz.
- Więc mnie też zapytaj o zdanie.
- A czy ty mnie pytałeś ostatniemu razem w kinie? Nie.. Więc teraz moja kolei wybrać rodzaj jak i film , który będziemy oglądać.
- No ale..
- Nie ma żadnego ale. Postanowiłam za ciebie! Oglądamy horror i koniec kropka! - krzyknęła śmiejąc się sama do siebie.
- Nie krzycz, piękna. Nie wiesz, że złość piękności szkodzi?
- Ha Ha.. Ale śmieszne. - powiedziała z sarkazmem łapiąc mnie za rękę i prowadząc przed telewizor. Usiadłem a ona poszła do kuchni po jakieś napoje i Pop Corn. Gdy wróciła odłożyła tackę na której znajdowały się te produkty i usiadła obok mnie. Położyła nogi na moich kolanach i oparła się o sofę. Uśmiechnęła słodko.
- A co Ty masz dzisiaj taki dobry humor, co?
- Aa.. Nie bez powodu tutaj jesteś.
- Coś tak czułem.. O co chodzi.
- No bo.. Wiesz.. Ojciec dzisiaj do mnie dzwonił i.. Powiedział mi, że.. Że wracam za tydzień do domu.
- Co? - powiedziałem z niedowierzaniem. - Czy to jakiś żart? Jeśli tak to nie śmieszny!
- Logan to nie żart! Dowiadujesz się o tym pierwszy.
- Czemu wracasz? - zapytałem łapiąc ją za rękę.
- Mama wylądowała w szpitalu. Bardzo źle się czuje. Może nie przeżyć do końca miesiąca ponieważ zachorowała na białaczkę. Potrzebuje mnie tam.
- A ja potrzebuje ciebie tutaj! - podniosłem głos - Bez ciebie nie będzie tu tak samo!
- Logan.. Przecież gdyby nie było to coś poważnego to nie musiała bym jechać..
- Oj no przecież wiem. Białaczka to nie żarty. Pozdrów ode mnie swoją mamę, niech szybko wraca do zdrowia.
- Przekaże jej to.. A teraz, możemy już zacząć oglądać ten głupi film?
- Tak. - powiedziałem bardzo cicho. Nie mogę uwierzyć.. Moja Camille wraca do domu. Zostawia mnie tutaj ale.. Jej mama jej teraz potrzebuje! Nie mogę być człowiekiem bez serca. Zwłaszcza, ze białaczka to na prawdę poważna sprawa.. Moja Camille przecież jeszcze wróci. Nie żegnamy się na zawsze tylko na miesiąc może dwa. Będziemy w kontakcie. Ciągłym kontakcie. - Co ty na to abym pojechał z tobą? - zapytałem nagle.
- Serio chciałbyś?
- Tak.
- Powiem ojcu, że zabieram Cię ze sobą! Ale się ucieszy!
- Serio? Twój tata mnie chyba nie lubi.
- A zdziwisz się.. Po ostatnim spotkaniu ciągle mówił jaki to super jesteś. Do tej pory nie daje mi spokoju. - zaśmiała się



Carlos..
Siedziałem w parku. Na tej samej ławce na której poznałem Alexę. Była dokładnie ta sama godzina.. Pomyślałem, że może spotkam tu Alexę. I znów pospacerujemy to parku. Porozmawiamy.. Poznamy się jeszcze bliżej! Tak bardzo chciałbym ją teraz zobaczyć. Zadzwonił bym ale.. Dzwoniłem wczoraj i wyjdzie, że jestem nachalny. Nie chce aby pomyślała sobie "To znowu on".
- Carlos..? - usłyszałem nagle. To była ta śliczna blondynka którą poznałem wczoraj.
- Cześć. Myślałem o tobie. - - powiedziałem bez zastanowienia - Czy ja to powiedziałem na głos? - speszyłem się.
- Tak. - powiedziała szeroko się uśmiechając. - Czemu dzisiaj jeszcze nie zadzwoniłeś?
- A miałem to zrobić?
- Tak!
- To zadzwonię.. Jeszcze dzisiaj.
- Będę czekać na twój telefon.
- Okey. - powiedziałem uśmiechając się. - Miała byś ochotę wpaść jutro do mnie do studia i posłuchać naszej próby?
- W sensie BTR? Jeszcze się pytasz? Bardzo bym chciała!
- To bądź gotowa na 10:30. Podjedziemy pod ciebie.
- Wiesz.. Jesteś super chłopakiem! Twoja dziewczyna to szczęściara!
- Nie mam dziewczyny. - odpowiedziałem bardzo szybko.
- Haha.. Dobree.. Serio ten żart Ci się udał. - powiedziała lekko śmiejąc się. - Jak ma na imię?
- Ma na imię powietrze. Na prawdę nie mam dziewczyny.. Ale mam taką jedną na oku. - powiedziałem dając krok bliżej. Niech zobaczy jak to fajnie wygląda.
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Zaskoczę Cię. Mówię całkowicie poważnie!
- Zdziwił mnie fakt, że nie masz dziewczyny. Taki super chłopak i to bez dziewczyny przy boku. Dobra.. Czuje się niezręcznie.
- Nie powinnaś.
- Przejdziemy się gdzieś?
- Oczywiście. - powiedziałem po czym wstałem z ławki i razem z Alexą podążyłem uliczkami przepięknego parku. Jakże mojego ulubionego miejsca w całym Los Angeles! 


Kendall...
- Spokojnie Kendall. - powiedziała słodko Jo siadając obok mnie. Jak to dobrze, że ona jest po mojej stronie. Jak dobrze, ze mam taką słodką Jo, która będzie się o mnie martwić i pocieszać. Teraz potrzebuje tego najbardziej. Tak właściwie stoję przed największym gównem w całym moim życiu! Nie ważne co wybiorę i tak w nie wdepnę.. Z jednej strony ślub mamy.. Tak właściwie odnowienie przysięgi. Jeśli pójdę na ten ślub to nie będę miał jak pojawić się na występie. A jeśli mnie tam nie będzie to zastąpią nas innym zespołem. Już to widzę jak ten cały Harry Styles by się cieszył! Ta opcja odpada! Muszę pojawić się na występnie! Musze! Ale jeśli pójdę na występ mamie będzie przykro. Nie chce tego bo wiem jak to jest gdy nie ma obok ciebie ważnej dla ciebie osoby w wyjątkowym dniu. - Wiesz co.. A może pojawisz się na ty meczu tylko aby zaśpiewać hymn i zbierasz się się od razu na ślub? Wiem, że to raczej logiczne ale.. Będziesz miał 15 min aby zdążyć na tą odnowę inaczej albo zawiedziesz fanów albo mamę.
- Życie jest totalnie nie sprawiedliwe.- Zgodzę się z tym ale.. Popatrz na to z innej strony. Jeśli coś Ci nie wyjdzie to następnym razem powinno. W końcu człowiek uczy się na własnych błędach. Jeśli raz popełni jakiś błąd drugi raz nie powinien tego zrobić.  Teraz musisz myśleć na spokojnie. Musisz totalnie wyluzować się.. Pełen lajcik!
- To nie takie proste, Jo. Nie chce zawieść tych fanów, którzy czekają na ten występ od miesięcy. Ale mama jest raczej ważniejsza prawda..?
- Nie chce nic mówić ale.. Nie. W tej chwili to Ty jesteś najważniejszy!
- Ale muszę coś wybrać!
- Tak. Ale wybierz to co sprawi, że TY będziesz szczęśliwy. Nie możesz uszczęśliwić wszystkich dookoła. To nierealne!

- Nie chce aby ktoś był przeze mnie smutny..
- Jesteś za dobry, Kendall..

- Wiesz.. Muszę Ci coś powiedzieć. Raczej będziesz na mnie zła.
- Wątpię. Teraz to ja Cię przytulę. - powiedziała po czym zarzuciła i ręce za szyję i mocno objęła. - No mów. - odezwała się nagle delikatnie odsuwając ode mnie.
- Bo wiesz co.. Ostatnio widziałem się z Lucy. I trochę.. No.. Nakrzyczałem na nią. Przepraszam. Wiem, że to twoja najlepsza przyjaciółka ale wybacz, że to powiem jest koszmarna! Ciągle mnie podrywała, coś przygadywała i.. Już nie wytrzymałem. Przepraszam.
- Ty mnie nie przepraszaj tylko Lucy. Ale ona też powinna to zrobić.
- Nie jesteś zła?
- Na ciebie? Nigdy! - powiedziała po czym przytuliła się do mnie.. Heh.. Jaki ten świat mały. Inna dziewczyna zrobiła by mi awanturę, że krzyczałem na jej najlepszą przyjaciółkę. Na szczęście ja mam Jo! Ona jest.. Niesamowita. Tak to słowo w pełni ją określa.

________________________________________________________

 WoW.. Szaleje. 3 rozdział w maju! Nie no SZTOS! Mam nadzieję, że to natchnienie prędko mi nie minie.. Gdybym zawsze tak piała to była bym w pełni z siebie zadowolona. Rozdział pojawia się chwilowo co 2 dni. Gdyby tak było do końca maja to było by bajecznie.. 
Szczerze? Rozdział mi się nie podoba! Nie jest taki jaki chciałam aby był.. Pomysły mi się kończą. Nie mogę do tego dopuścić więc mi pomóżcie.. Pisać komentarze! To zajebiście Cię nakręca aby stworzyć nowy rozdział! Komentarz to taka inspiracja! Tak, że pisać komyy <3 <3














niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 26

Carlos..
Spacer po słonecznym Los Angeles potrafi poprawić nastrój. Ten sen już przestał dręczyć moją głowę. Odpuściłem. Zrozumiałem, że Stephanie nie jest dziewczyną dla mnie. I choć nie jest mi łatwo bo na dziewczynie cholernie mi zależy.. Skoro be zemnie jest szczęśliwsza to i ja jestem szczęśliwy. Spacerując po alejkach pobliskiego parku zauważyłem, że na jeden z ławek siedziała dziewczyna. Była cała zapłakana. Zrobiło mi się jej żal. Taka ładna dziewczyna a siedzi sama i to jeszcze cała w łzach. W kieszeni miałem paczkę z chusteczkami higienicznymi. Wyciągnąłem ją i podszedłem do dziewczyny. Usiadłem obok. Ta spojrzała mną mnie ukradkiem. Uśmiechnąłem się szeroko. Ta spojrzała na mnie zdziwiona. Najwyraźniej mnie rozpoznała. Uśmiechnęła się.
- Cześć. - zacząłem. - Mogę Cię o coś zapytać?
- Yhm..
- Czemu taka ładna dziewczyna płacze? - zapytałem podając chusteczki.
- Dziękuje. - powiedziała wyciągając jedną z nich. - Mogę Ci o coś zapytać?
- Tak. - posłałem miły uśmiech.
- Masz ochotę się ze mną przejść? Nie chce tutaj tak sama siedzieć.
- Jeszcze się pytasz?! Oczywiście, że chce! Jak masz na imię?
- Alexa.
- Ślicznie.. - stwierdziłem wstając z ławki. - Ja jestem Car..
- Carlos Garcia. Członek zespołu Big Time Rush. - powiedziała podchodząc krok bliżej mnie. Spodobało mi się to..
- A wiec mnie znasz.. -w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową.
Spacerowaliśmy już od jakiejś godziny. Niestety nadszedł wieczór. Musieliśmy się już powoli zbierać. Przez tą godzinę lepiej poznaliśmy się. Opowiedziała mi o sobie. Ja o sobie.. Miałem dziwne wrażenie jakbym znał Alexę całe życie, a znam od praktycznie godziny.
- No i.. Byliśmy razem od 2 lat! A on zrywa ze mną w obecności nowej dziewczyny. Jak miałam się niby poczuć? I jeszcze zsumował to słowami ''Nigdy Cie nie kochałem. Miłość a zauroczenie to dwie różne rzeczy. Te 2 lata to zmarnowany czas.. Sorry laska ale to nie było to.." No powiedzmy, że coś w tym stylu powiedział. Dokładnie to nie potrafię Ci tego powtórzyć. 
- A to świnia. - skomentowałem to.. - Ale.. Najwyraźniej tak musiało być. 
- Noo.. Wiesz robi się późno. Powinna już iść. 
- Odprowadzę Cię.
- Nie trzeba. Mieszkam jakiś kilometr z tond. Nie musisz tego robić. - powiedziała kładąc mi ręką na ramieniu.
- Ale ja chce! I Cię odprowadzę.
- Bardzo miły jesteś, wiesz? Taki kochany. - powiedziała podchodząc bliżej. Jezu znowu to robi! Ja tu chyba nie wytrzymam ale mi się to podoba!
- Wiem.. - powiedziałem po czym poszliśmy w stronę domu Alexy. Gdy doszliśmy na miejsce zauważyłem, że Alexa mieszka na ślicznym osiedlu. - Ładnie tutaj mieszkasz.
- A tam.. Sąsiedzi są okropni. Tylko czekam aż się z tond wyprowadzę! - znaleźliśmy się przed bramą prowadzącą na posiadłość. - Może wejdziesz do środka?
- Nie dzięki. Następnym razem.
- To będzie następny raz?
- Oczywiście. Emm.. Mam pyt.. Albo nie. Inaczej. Mogę Cię o coś zapytać. - powiedziałem lekko śmiejąc się.
- Oczywiście.
- Dała byś mi swój numer? 
- Podaj komórkę. - wyciągnąłem telefon z kieszeni i podałem Alexie. Ona wpisała numer i co chwila zerkała na mnie. - Zadzwoń czasem.
- Zadzwonię jeszcze dzisiaj!
- To cudownie. To ten.. Na razie. - powiedziała po czym pocałowała w policzek. Poczułem, że na twarzy zawitał mi rumieniec.
- Paa. - powiedziałem po czym zniknęła za ogrodzeniem. Poczekałem aż wejdzie do domu i dopiero potem pokierowałem się w stronę Palm Woods. czy to możliwe, że ja znów się zakochałem? 


Kendall...
Cała ta sytuacja mnie w pewnym sensie pokonuje. Sprawia, że upadam i jest mi trudno się podnieść. Kłócę się z każdym na okrągło.. Jestem beznadziejny! Wszystko jest dla mnie problemem! Musze jak najszybciej się położyć tylko w ten sposób jakoś oderwę się od tej szarej rzeczywistości! Sen jest ważną częścią każdego człowieka a ja ostatnio śpię po 4-6 godzin. W zależności od dnia tygodnia. Kładę się późno spać i wstaje dość wcześnie.. Może to przez to jestem taki marudny? Wątpię ale.. Musze jak najszybciej się położyć! Oczy same mi się zamykają. Gdy przekroczyłem próg mojego pokoju chciałem jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.
- Czekałem na ciebie Kendall. - odparł mój ojciec
- A ja chce abyś.. Aby Pan wyszedł z mojego pokoju. - poprawiłem się. Wiem zabrzmiało to chamsko ale nie szło mi być teraz miłym.
- Pan? Chłopie żartujesz sobie ze mnie? - zapytał kpiąco Mark
- Nie.. Nic z tych rzeczy. Jestem bardzo poważny! Jak nigdy!
- Chce porozmawiać. - odezwał się po minucie krepującej ciszy. - Daj mi 5 minut.
- Masz dwie minuty. Śpiesz się.
- A więc.. Pragnę poinformować Cię, że twoja matka i ja odnawiamy przysięgę małżeńską. Miałem nadzieję, że zostaniesz moim drużbą. Będziesz obrączek pilnował.
- Pff.. Żartujesz sobie?! - on nie mówi tego poważnie. Nie przeżył bym tego.. Mama nie mogła by mi tego zrobić. - Nigdy w życiu!
- Ale nie masz już wyboru. Mama jest tej samej myśli co ja.. Zostaniesz moim drużbą. Już wszystko prawie zaplanowane. Ksiądz zarezerwowany, lokal jest, garnitur dla mnie i ciebie też jest, uroczysta kolacja, kwiaty.. Wszystko gotowe. 
- A niby kiedy ma być ten pseudo ślub?
- Za trzy dni. - I wtedy w drzwiach stanęła mama. Oczywiście nie zauważyłem jej.
- Za ile? Za trzy dni zespół ma zaśpiewać hymn na meczu hokejowym! Nie możemy zawieść fanów tylko dlatego, że Ty masz jakieś widzi misie i zaplanowałeś akurat na tą datę swój pieprzony ślub! Mam to w dupie! Nie przyjdę! A przynajmniej ja! Ten występ jest na chwilę obecną najważniejszym wydarzeniem w moim życiu! Nie mogę tego schrzanić rozumiesz?! Ja nie zawiodę tych tysięcy ludzi tak jak Ty zawiodłeś moją rodzinę! Nie wiem czego ty od nas chcesz.. Tak raptem po 10 latach wracasz i myślisz, że Ci wybaczymy? Nigdy Ci nie wybaczę..
- Kendall.. - odezwała się moja mama - Przestań żyć przeszłością.
- Kendall? Żyć przeszłością? Nie wiem co się z Wami wszystkimi stało! Katie, Ty zostałyście omotane przez tego człowieka, który tak bardzo nas zawiódł! Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach jego braku obecności przy nas, w trudnych chwilach .. Nie było go, a Wy teraz zachowujecie się jakby był cały ten czas! Był przy mnie gdy w wieku 7 lat wylądowałem w szpitalu ze złamaną nogą? Nie! Ty mamo byłaś przy mnie dzień i noc! Chociaż Katie była wtedy małym brzdącem! A byłeś kiedy Katie pojawiła się w wieku 10 lat na konkursie chemicznym? Ty nawet nie wiesz, że takie coś miało miejsce! 
- Kendall opanuj się! - krzyknęła nagle moja mama
- Nie! - odwarknąłem się. - Na ten ślub przyjdę tylko po to aby być przy swojej mamie bo ona była przy mnie całe moje życie. Nawet nie myśl, że mógłbym być twoim drużbą..
- Skarbie.. - powiedziała mama - Nie złość się na ojca. On tego żałuje.. Uwierz mi. - Chodźmy Mark. Zostawmy go samego. Pewnie jest zmęczony. Musi odpocząć. Porozmawiamy jutro. Dobranoc Kendall. - powiedziała po czym pocałowała mnie w czoło. Mama wyszła a Ojciec stanął naproś mnie i zmierzył mnie wzrokiem.
- Mam Cię dość gówniarzu! Przez ciebie Jennifer ma wątpliwości! Usuń się mi z drogi albo będziesz tego żałować! - zsumował po czym wyszedł. Ten mężczyzna przed chwilą mi groził? Tak! A spokojnie.. Ja wiem co w takiej sytuacji zrobić. Niech on się już o to nie martwi. Znajdę na niego takiego haka, że nie będzie wiedział w którą stronę ma do łazienki!


James.. 
Obudziłem się około 7:20. Jak na mnie to wcześnie. Zwykle wstaje około 9:00. A dzisiaj niespodzianka! Jakoś nie mogłem spać. Myśl o smutnej Lucy przygnębiła mnie i totalnie przybiła. Trochę nie wierzę w fakt, że Kendall mógłby w tak podły sposób potraktować moją Stone! Tak moją! Lucy ufa mi! Dla niej jestem jej oparciem! Teraz na pewno nie mogę jej zostawić! Lucy to mój skarb, którego muszę strzec! Lucy to moje oczko w głowie! Nie mogę pozwolić by kto kol wiek sprawił, że będzie się źle czuć. Nawet jeśli w grę wchodzi najlepszy kumpel.. Ale.. Nie wierzę, że Kendall mógłby nakrzyczeć na Lucy. Dobra nakrzyczeć to może i by mógł gdyby się zdenerwował ale. Teraz bym mu wybaczył bo jest w trudnej sytuacji. Ojciec zwalił się na głowę jego rodziny i to nie jest dość proste, bo wcześniej ich olewał i w ogóle ale.. Grozić Lucy? Nie.. Kto jak kto ale Kendall nie byłby do tego zdolny!
- James.. - usłyszałem i zauważyłem, że drzwi lekko uchyliły się. A zza nich wychyliła się Amber. - Nie przeszkadzam?
- Skąd? - powiedziałem. Gdy nagle zorientowałem się, że nadal leże w łóżku, jestem nie zaczesany i na dodatek w samych bokserkach!  - A co tak wcześnie dzisiaj wstałaś?
- Nie mogłam spać.
- Rozumiem.. Em.. Dasz mi dwie minuty? Musze się ubrać i zaczesać.
- Dam Ci nawet 5. Zaczekam tu na ciebie. A później wyjdziemy gdzieś? Może na kawę albo na spacer?
- Oczywiście. - powiedziałem.  Z najlepszą przyjaciółką pójdę wszędzie.
-  Z przyjaciółką.. - powiedziała bardzo cicho co jednak nie umknęło mi. Ale udałem, że nie słyszałem. Wstałem bardzo szybko z łóżka po drodze zgarnąłem spodnie. i wybiegłem z pokoju kierując się prosto do łazienki. Dosłownie w minucie wziąłem prysznic. Osuszyłem ciało po czym włożyłem bokserki, i spodnie. Wysuszyłem włosy i wyczesałem nie układając tak jak zwykle. Pokierowałem się w stronę swojego pokoju. Zajrzałem tam aby sprawdzić co robi Amber. Dziewczyna siedziała przy moim biurku oglądając zdjęcia z czasów kiedy BTR nie istniało.
- To ja może nie będę przeszkadzać. - powiedziałem opierając się o futrynę drzwi.
- 5 min minęło już 3 minuty temu. Co masz na swoje usprawiedliwienie?
- Chcesz abym ładnie pachniał?
- Chce.
- Więc nie narzekaj. 
- Masz zamiar włożyć koszulkę czy będziesz mi tu świecił swoim torsem?
- A nie podoba Ci się ten widok?
- Nic takiego nie powiedziałam. - powiedziała po czym wstała i podeszła do mnie. Ja zamknąłem za sobą drzwi do pokoju. Dziewczyna podeszła do mnie jak tylko blisko mogła. Opierała swoim ciałem na moje. Zawiesiła ręce na mojej szyi - Wiesz co James.? Tęskniłam za nasza bliskością. - powiedziała po czym zaczęła kręcić biodrami na boki aby mnie zahipnotyzować. Obejmowałem ją w tali a ona obróciła się o 90 stopni przylegając do mnie swoimi plecami. 
- Nie ukrywam faktu, że ten moment mi się podoba.
- Nie ukrywam, że ty mi się podobasz! - stwierdziła znów stając przodem do mnie. Błądziła rękoma po moich ramionach.  - Długo muszę jeszcze czekać? - zapytała przygryzając dolną wargę.
- Chcesz abym Cię teraz pocałował, prawda? - to było oczywiste, że tego chce.
- Tak, chce. - Szczerze mówiąc też tego chciałem. Ale z drugiej strony co z Lucy. Ale czekaj.. Gdybym kochał Lucy to nie widziało by mi się całować teraz z Amber. pomyślałem gdy nagle poczułem jej usta na moich. Przyciągnąłem ją najbliżej siebie. Dziewczyna błądziła swoimi dłońmi po moim ciele. Gdy nagle znalazła się przy pasku od spodni zdałem sobie sprawę, że to chyba zaszło trochę za daleko. Rozpięła pasek. Chciałem ją zatrzymać ale coś mi nie pozwoliło. Nie wiem czemu tego nie zrobiłem. W tamtym monecie liczyła się tylko ta chwila. Razem z nią podszedłem do drzwi zasuwając je na kluczyk. Dziewczyna zdjęła kamizelkę pozostając w obcisłej koszulce. Po czym i ona wylądował na ziemi. Całowaliśmy się tam bez opamiętania. Jedno z ramionek ze stanika zsunęło się jej ramienia za sprawą moich pocałunków w jej szyję czy obojczyk. Całą zaistniałą sytuację przerwał dzwoniący telefon Amber. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie. Amber sięgnęła po komórki i odebrała ją podnosząc z ziemi koszulkę.


Logan..
Wybrałem się na zakupy. W lodówce wiało pustkami więc pomyślałem, że to ja mogę zrobić zakupy. Gdy znalazłem się w super markecie złapałem za wózek na zakupy i zacząłem rozglądać się za potrzebnymi produktami. Będąc przy stoisku z różnymi produktami mlecznymi zauważyłem rozmawiającą przez telefon Jo. Podszedłem do niej.
- Hej. - powiedziałem.
 - O cześć Logan. - powiedziała odkładając komórkę do kieszeni. - Ty też na zakupy? 
- Tak.
- Co u Kendalla?
- Wiesz.. Nie zdziwiło mnie, że o to zapytałaś. Wszystko okey. 
- Nie rozmawialiśmy od 2 dni. Nawet go w Palm Woods nie spotkałam. Myślałam, że coś mu się stało.
- Trzeba było zadzwonić.
- Ciągle włączała się poczta głosowa.
- Och.. To dziwne. On nigdy nie wyłączał telefonu.
- Dlatego właśnie się martwię. Mogłam wpaść ale nie miałam zbytnio czasu.
- Jak wrócę do domu to zapytam go co z nim. I powiem aby do ciebie wpadł bo się martwisz.
- Okey. Dziękuje. - powiedziała. Na co ja miło się uśmiechnąłem. - Wiesz.. Musze już iść. Śpieszy mi się bo mam zdjęcia na planie i no nie mogę się spóźnić.
- Spoko. To do zobaczenia. 
- No pa. - powiedziałem po czym wróciłem do robienia zakupów. A jednak nie. Poczułem wibrowanie w kieszeni. To mój telefon. Wyciągnąłem go po czym zauważyłem, że Camille próbuje się do mnie dodzwonić. Bez wahania odebrałem.
C - Logan? Cześć.
L - Witaj słonko. - powiedziałem pieszczotliwie.
C - Oj no.. Nie słodź mi tu tak.
L - Nic nie obiecuje.
C - Mam pytanie. Nie miał byś ochoty dzisiaj spędzić ze mną wieczoru? No wiesz.. Obejrzelibyśmy jakiś film.
L - Jaki?
C - Nie wiem. Może jakiś horror?
L - Wolę jakąś komedię.
C - No.. Jak przyjdziesz to to ustalimy. Więc jak? Przyjdziesz?
L - Oczywiście, że tak. Około 19:00 będę.
C - Dobrze.
L - Muszę kończyć bo nigdy nie zrobię tych zakupów..
C - Okey..? To do później!
L - Tęsknie. - powiedziałem po czym rozłączyłem się. Ach.. Ta moja Camille! Ta moja słodka Camille!


____________________________________________________

O Boże! Czy to prawda? Nie wierze! 2 rozdziały w miesiącu? Nie no cud! Nie możliwe.. A jednak! Chociaż ten rozdział nie powala to niektórymi momentami mi się podoba. Ale.. Moment z Loganem w ogóle mi się nie spodobał! No po prostu dupny jest! Mam ochotę go skasować i napisać od nowa ale.. Nie chce mi się! Jestem leniem! No trudno! Musicie mi wybaczyć! Obiecuje, że następnym razem postaram się trochę bardziej! A raczej postaram się bardzo!

piątek, 6 maja 2016

Rozdział 25



Carlos..
Szczerze mówiąc nowy pokój podoba mi się bardziej. Nie wiem czemu gnieździłem się w tamtym mini pokoiku.. Tu mam znacznie więcej miejsca. I nie muszę siedzieć w tej ohydnej zieleni.. Blee!. Niebieski kolor ścian jest lepszy. 
Nastał wieczór.. Położyłem się na chwilę. Lekko przymrużyłem oczy i już spałem..
(...) Obudziły mnie krzyki Kendall'a. Ewidentnie mnie wołał.. Ciekawe jestem co zrobiłem tym razem!
- Czemu krzyczysz..? - powiedziałem przeczesując ręką włosy.
- A dlatego. - powiedział wskazując na drzwi. Nie mogłem uwierzyć. Stała w nich Stephanie! To musiał być sen.. Najwspanialszy sen jaki miałem ale.. Jednak nie! To prawda! Najprawdziwsza prawda! - Zostawię Was samych.. - powiedział łapiąc na komórkę po czym wyszedł z mieszkania.
- Stephanie.. - szepnąłem. Ta puściła torbę na ziemię i wpadła w moje ramiona. - Wróciłaś..
- Tak! Carlos ja po prostu.. - przerwała nagle patrząc w moje oczy. - .. Za bardzo mi zależy. - szepnęła.
- Ale, że na mnie? - spytałem aby upewnić się, że na pewno dobrze usłyszałem.
- A niby na kim? Carlos.. Zakochałam się w tobie. - I wtedy serce miło mi chyba.. Z tysiąc razy na minute.. Nigdy nie czułem czegoś takiego! Nawet nie pomyślał bym, ze ona mogła by się we mnie.. No zakochać! Nie wierze! Nie wierze..! - Ale.. Teraz to już nieważne.. 
- Jak to nie ważne?
- No bo będąc w Paryżu poznam kogoś lepszego.. I to z tą osobę stworze związek idealny!
- To po co wróciłaś?
- Nie wróciłam.. To twój sen Carlos.. Moim zadaniem jest uświadomić Ci, że nie jestem dziewczyną dla ciebie.. Sam przekonałeś się jak łakoma jestem na sławę. Gdybyś wtedy nie zszedł do recepcji i mnie nie zobaczył to nawet bym się nie pożegnała.. Nie zależy mi na tobie jak na chłopaku.. Raczej jak na bratu. Bo mogę na ciebie liczyć! Ale ty musisz liczyć na siebie samego. Żegnaj Carlos. (...)
Nagle otworzyłem oczy! Serce biło mi szalenie szybko.. Czułem się tak źle.. Jak jeszcze nigdy... To sen. Tylko sen.. Moge odetchnąć z ulgą ale.. Czy to możliwe, że przez ten sen Steph chciała mi przekazać, że nigdy więcej jej nie zobaczę i co gorsza nigdy nie będziemy mieli szansy na.. To żałosne! Ja jestem żałosny! Ta Stephanie ze snu ma racje.. Nigdy nie będziemy razem! Nie potrafię znaleźć sobie drugiej połówki! Zawsze będę sam!


James...
Stoję teraz przed podjęciem najtrudniejszej jak do tej pory życiowej decyzji.. Lucy czy Amber.
No tak patrząc na to.. To gdybym teraz wrócił do Amber, Lucy miała by złamane serce. Nie chce by cierpiała. Ale gdy zejdę się z Lucy to.. Amber będzie cierpieć, na dodatek dałem jej nadzieję całując ją. I wtedy.. Poczułem coś na prawdę dziwnego. Jakbym miał cały swój świat w ramionach. Może to wszystko tak się miało potoczyć? Miałem poznać Lucy i zakochać się w niej a potem wrócić do Amber zostawiając kochaną Stone w rozpaczy aby poznała kogoś lepszego ode mnie? Gdybym tak pomyślał sobie jeszcze rok temu to stwierdził bym, że nie ma nikogo lepszego ode mnie! Ale.. Już nie jestem zadufanym w sobie chłopakiem.. Teraz liczę się ze zdaniem innych. 
- James.. - powiedziała Katie wchodzą do mojego pokoju.
- Tak?
- Masz gościa. - stwierdziła patrząc na drzwi od mojego pokoju. W futrynie stanęła Lucy. - To.. Ja zostawie Was samych. - powiedziała po czym wyszła z mojego pokoju.
- Cześć James.. - powiedziała zaciągając nosem.
- Hej. Coś się stało? - zapytałem gdy zobaczyłem, że najwidoczniej płakała.
- Tak stało się.. Kendall mi się stał!
- Co? Co on ma z tobą w ogóle wspólnego? - Ale, że nasz Kendall? Przecież on i Lucy chyba nawet nigdy nie rozmawiali..
- Tak bo.. - chwila zawahania. - Zacznę od tego, że Kendall dzisiaj rano zaproponował mi spotkanie wieczorem. Już kilka dni wcześniej proponował ale odmówiłam.. Ale w końcu się zgodziłam.. Powiedział, że nie będzie sam. A ja głupia myślałam, że chodzi o to bym wyszła razem z nimi w sensie z Kendallem i Jo, bo Josie mówiła mi, że ona i Kendall mają się ku sobie. Gdy byłam już gotowa przyszedł wieczorem z kwiatami i wręczył mi je.. Ale zgadnij! Był bez Jo! Początkowo myślałam, że Jo czeka na nas na miejscu ale gdy dotarliśmy do resteuracji Jo nie było. Wiec chciałam jak najszybciej wyjść! On powiedział, że jeśli to zrobię to.. Powie wszystkim, że to ja go w tak podły sposób oszukałam i wykorzystałam. I, że to mu wszyscy uwierzą.. Nawet Jo! Moja najlepsza przyjaciółka.. I.. Od razu przyszłam z tym do ciebie. James.. Ja nie chce widzieć tu Kendalla! Bardzo źle czuję się w jego towarzystwie! Zrób coś aby już do mnie się nie zbliżał!
- Nie wierze.. Kendall taki nie jest.. Chociaż. Po co miałabyś kłamać? - stwierdziłam łapiąc Lucy za rękę. Teraz nie mogę jej tak zostawić. Poczekam jeszcze i.. Wtedy powiem co czuję do Amber chyba, że to jednak Lucy jest tą jedyną! - Porozmawiam z Kendallem o tej sytuacji. Będzie mi się grubo tłumaczył!
- Dziękuje.. - uśmiechnęła się delikatnie. - Ale on będzie zmyślał.. Będzie mówić, ze to ja mu nie daje spokoju, że uparłam się na to spotkanie.. 
- Nie uwierzę mu! - stwierdziłem.. - Po czym przytuliłem Lucy.
- Wiesz.. Ja już pójdę.. Pewnie Kendall zaraz wróci a ja nie chce się z nim spotkać. To pa.. Jeszcze raz dziękuje. - powiedziała po czym wyszła. Aż trudno uwierzyć, ze Kendall mógłby coś takiego zrobić. Znam go od dziecka i zawsze szanował czyjeś uczucia. Był bardzo troskliwy. A co najważniejsze nigdy nie kłamał! Będzie mi się grubo tłumaczyć!


Logan..
Siedziałem w domu. Oglądając telewizję. Nic ciekawego nie znalazłem więc wyłączyłem telewizor. Wstałem z sofy i pokierowałem się w stronę lodówki. Otworzyłem ją. Wiało pustakami ale.. Była już zbyt późna godzina by iść na zakupy. Postanowiłem odgrzać sobie wczorajsza zapiekankę z serem. - Dobrze, że schowałem ją za mlekiem - pomyślałem. Gdy nagle do domu wszedł Kendall trzaskając drzwiami.
- Co tak głośno? - zapytałem. - Ludzie chcą spać.. Nie będą zważać na to, ze masz gorszy humor.
- Przepraszam.. Po prostu.. Źle potraktowałem Lucy i.. Ona bardzo się na mnie zdenerwowała.
- Lucy Stone? - zapytałem dla pewności.
- Tak. 
- Chłopie.. Ta laska uderza do naszego Jamesa.. Jeśli mu o tym powie to będziesz miał przewalone..
- Ale co powie? Że wykorzystała moją dobroduszność? A na dodatek zmusiła mnie do randki? I flirtowała ze mną kiedy zajmowała się Jamesem? Raczej gdyby była mądra to by tego nie mówiła.
- Ej ale.. To jakaś lewa laska. - stwierdziłem. - Spokojnie Kendall. Wszystko będzie teraz już dobrze. W końcu wyjaśniłeś sobie sprawę z Lucy. I teraz ty i Jo możecie być szczęśliwi.
- Tak.. W sumie to masz rację. - głośno westchnął -  Idę położyć się spać.. Ten wieczór mnie wykończył.. Tak samo jak rachunek za kolację. Dał byś wiarę, że za kolacje która nie  trwała nawet pół godziny zapłaciłem grupo ponad 200 dolarów?
- Ale, że ile? To gdzie ty zabrałeś Lucy?
- Do dobrej restauracji..
- Gdybyś zabrał ją na pizze nie było by gorzej i zapłacił byś mniej. - powiedziałem. - Byłbyś te 200 dolców do przodu.
- Ale no wiesz, pomyślałem, że gdybym zabrał ją do dobrej restauracji to ona by.. No wiesz.. Była spokojniejsza gdy jej to powiem. Bo przy ludziach to by się na mnie nie darła. Ale to ja wydarłem się tak trochę na nią. Już nie mogłem tego znieść! Ciągle mi przygadywała jaka to z nas cudowna niby para. - wytłumaczył się Kendall. Było mi go szkoda. To na prawdę dobry chłopak o złotym sercu, nie umie nikomu odmówić. Serio mu teraz współczuje. Lucy jest pewnie zdolna do wszystkiego. Oby tylko nikomu nic nie nazmyślała. Bo krótko mówiąc Kendall będzie wtedy w kropce. - Jutro ją przeproszę. Postaram się na prostować tą sytuację. Aby nie była na mnie zła i w końcu zdała sobie sprawę, że nie jestem chłopakiem dla niej.
- Mogę Ci coś powiedzieć? - zapytałem. 
- Oczywiście.
- Nie masz racji! Jesteś idealnym chłopakiem dla Lucy! - powiedziałem to.. Powiedziałem ponieważ pomyślałem sobie, że Lucy jest tak samo uparta jak Kendall. Nie rezygnowała z niego chociaż on dawał jej znaki, ze nic z tego nie będzie.. - Ona jest niegrzeczną dziewczynką a ty niegrzecznym chłopcem.. W końcu Bad Boyem Big Time Rush! Przydała by Ci się dziewczyna zadziorna.. Lucy pewnie wyczuła, że jesteście dla siebie stworzeni bo jesteście!
- Ale ja tego nie czuje!
- Kendall.. Przemyśl moje słowa!
- Przecież mi podoba się Jo! 
- A może podobała. Od kond pojawiła się Lucy zachowujesz się troszkę inaczej.
- Bo się o siebie boje! Ona jest nieprzewidywalna! - ciągle trzyma się swojej kwestii
- Proszę Cię o jedno. Powiedz mi tu i teraz , że Lucy kompletnie Ci się nie podoba! Ale tak na poważnie.. Jak masz kłamać to lepiej tego nie mów.
- Logan. Ty jesteś moim przyjacielem, powinieneś wiedzieć, że nie jestem typem niegrzecznego chłopca. Buntownika tak, jak najbardziej! Ale ja szanuje wszystko i wszystkich. Jak zakocham się w jednej dziewczynie to nie wiem nawet jak cudowna była by jakaś inna, bo mi ciągle będzie podobać się no wiesz kto.. Jo jest niesamowita. Lucy też nic  nie brakuje ale nic do niej nie czuje. To z Jo to nie są żarty. Wiesz jaki jestem kwestii dziewczyn. Tyle ich tam było w Minnesocie ale żadna nie zakręciła tak moim światem jak Jo.
- Na pewno? Moim zdaniem Lucy i ty bylibyście cudowną parą.
- Sam wiesz, że przeciwieństwa się przyciągają. Ty i Camille to dwa różne światy! Ja i Jo tak samo.. Ale właśnie to jest w tym piękne!
- Przepraszam. - głupio mi teraz. Kendall rzeczywiście woli Jo. Nie wiem co mnie napadło z tym, ze on i Lucy.. Haha! Żałosne to było z mojej strony. Widać, że nic nie czuje do Lucy.
- Nie masz za co. Ide spać. Dobranoc. -  stwierdził po czym poszedł do siebie.


_______________________________________________
Długo nie było rozdziału bo.. Bo nie było. Przepraszam.
Rozdział mi się nawet podoba. Kwestia z Loganem, była no.. O wiele dłuższa. Możecie przyznać, że faworyzuje Kendalla ale no przyznaje się! Faworyzuje! On jest moim ulubieńcem więc ami rozumiecie. Strasznie przepraszam. Następnym razem o wszystkich będzie po równo. Przysięgam. A właśnie do do następnego razu. Zebrałam się do napisania rozdziału bo głupio mi, że długo nic nie dodawałam. Dużymi krokami zbliżają się wakacje. I w te wakacje postaram się często coś dodawać. Musze nadrobić bardzo dużo. Teraz w miarę poprawiłam oceny i czekamy na zakończenie roku szkolnego. Jeszcze będę je poprawiać aby było jeszcze lepiej. Powiem Wam, że.. No muszę się komuś wyżalić to może chociaż Wam. Ten rozdział zupełnie oddaje moją sytuację. No prawie.. Pokłóciłam się z przyjaciółką a ona nazmyślała na mnie jakichś strasznych rzeczy i rozpowiada do moich najbliższych znajomych. Ale są osoby które zostały ze mną do tej chwili. To już nie jest moja przyjaciółka. Odcięłam się od złego towarzystwa i nagle wena do mnie przyszła. Tak, ze teraz częściej coś będzie do mnie przychodzić. Bardzo Was kocham ♥ Dziękuje, że jesteście


sobota, 5 marca 2016

Rozdział 24


Kendall...
   No okey. Nadszedł wieczór. Tak jak mówiłem Jo, delikatnie powiem Lucy, że to między nami nie wypali. I.. Pomyślałem, że skoro i tak mam mnie stłuc na kwaśne jabłko to.. Niech zrobi to w takim miejscu gdzie będzie miał mi kto pomóc.. Wiem, że może to zabrzmi żałośnie ale trochę boję się Lucy. A raczej jej reakcji... Jest nieprzewidywalną dziewczyną! Nigdy nie jest pewne jak zareaguje. Dowodem jest to jak potraktowała Jo gdy owo skłamałem, że jestem z nią umówiony.. Rany! Ale mi głupio wtedy było! Wydarła się na nią a ona była niewinna.
   Gdy znalazłem się tuż przed drzwiami prowadzącymi do miejsca jej zamieszkania, kolana momentalnie mi się ugięły. To zapewne ze strachu... Wziąłem głęboki wdech i wydech. Zapukałem do drzwi. Przez głowę przeleciała mi nawet myśl aby w tamtej chwili zwiać ale.. Drzwi już się otworzyły a w nich stała Lucy. Wyglądała bardzo dziewczęco!.
- Cześć. - zacząłem. - Gotowa?
- Cały dzień czekałam na to spotkanie. - powiedziała a ja zdałem sobie sprawę z tego, że łatwo nie przyjmie do wiadomości, że nic oprócz przyjaźni miedzy nami nie będzie. - To gdzie mnie zabierasz?
- Dowiesz się gdy już znajdziemy się na miejscu.
- Wiesz.. Chyba muszę Ci coś jeszcze powiedzieć.
- Co takiego? -zapytałem
- No bo Ty i James jesteście najlepszymi kumplami prawda? - pokiwałem twierdząco głową. - Więc.. Musicie się albo mną podzielić albo wybrać, który będzie ze mną bo kocham Was obu!
- Co?! - otworzyłem usta z zdziwienia! Brałem ją za inteligentną pannę a ona wyjeżdża mi tu z takimi tekstami! - Podzielić się tobą? - W odpowiedzi pokiwała twierdząco głową. - A niech James sobie ciebie weźmie! Wiem, że teraz zabrzmiało to podle ale być dla ciebie miłym to ty odbierasz to jako zaloty! Wolę być wrednym a stanowczym! Nie jestem i nie będę w tobie zakochany! Kocham inną dziewczynę! Nie dość, ze mam jeszcze problemy osobiste to mam mieć ciebie na głowię! Odczep się ode mnie dziewczyno!
- Wystarczyło by krótkie nie. - powiedziała pociągając nosem. - przepraszam, że byłam taka.. Nachalna? Po prostu mi się podobasz...


Carlos... 
   Heh.. Stephanie siedzi teraz w samolocie i leci na drugi koniec świata. Do Europy! Do jakiegoś zakichanego Paryża aby.. Spełniać marzenia. Nie powinienem teraz myśleć o tym, że mnie zostawia bo dostała główna role w jakimś filmie.. Zostawiła mnie tutaj samego bo spełnia marzenia.
   Ja też wiele zostawiłem w Minnesocie. I gdyby ktoś zapytał mnie teraz czy wolał bym wrócić do Minnesoty czy zostać tu.. To bez wahania wybrał bym słoneczne Los Angeles! Szkoda, że nie przed pożegnaniem nie powiedziałem jej co do niej czuję.. Jest szansa, że nigdy więcej jej już nie zobaczę. Albo wróci po pół roku bo skończą nagrywać film i wtedy będzie mnie postrzegać zupełnie inaczej! Już nie spojrzy na mnie takimi słodkimi oczami jak to robiła teraz. Zapomni o mnie.. Moje rozmyślanie przerwał tata Kendalla i Katie. Wparował do mojego pokoju bez pukania. Tak być nie może!
- Carlos.. Co ty robisz w moim pokoju? - zapytał.
- W pana? To mój pokój. - usprawiedliwiłem się.
- Nie.. Jennifer powiedziała, że mogę wybrać sobie pokój. A ja wybrałem tą sypialnię. - powiedział bardzo spokojnie podchodząc do mojego łóżka. Usiadł na nim. - Wygodne..
- Ale przecież ja tutaj mieszkam! - powiedziałem delikatnie podnosząc głos.
- Przepraszam bardzo.. Jak ty się zwracasz do osoby starszej? - spojrzał na mnie jakbym mu coś zrobić. Nagle zrobiło się bardzo nie przyjemnie. Kendall miał racje. Jego tata to potwór. Kendall jest zupełnie inny. - To ma być moja sypialnia i już! Jak wrócę tutaj wieczorem ma nie być ani jednej twojej rzeczy!
- Ani jednej?
- Ani jednej! - powiedział po czym wyszedł. No cóż.. Chociaż nie zbyt wierzę, że Pani Knight oddała mój pokój w jego ręce to.. Wyraził się bardzo jasno. Każdy najmniejszy przedmiot w tym pokoju należy do mnie. Łóżko.. półki, książki.. Jak wróci tutaj wieczorem to nie będzie tutaj ani kurcze jednej rzeczy! Przeniosę się do pokoju na przeciwko łazienki. Będę miał blisko do ubikacji. Nie mogę uwierzyć w to jaki sposób ze mną rozmawiał. A na początki taki milusi.. Heh! Żałosne!

James...
   Sobota! W końcu nadeszła tak bardzo wyczekiwana przez nas sobota. To dzisiaj Big Time Rush wystąpi w ,,Przygarnij mnie''. To będzie hit! Mówię Wam.. Jak nie to.. Nie nazywam się James Daimond!
   Wczorajszy dzień przyniósł mi niepotrzebnych wrażeń. Wkurzyłem się niepotrzebnie.. Ale czuje się prześladowany przez Amber. To w jaki sposób na mnie patrzy i w jaki rozmawia przyprawia mnie momentami o dreszcze. Ale.. Aż się dziwie, że to powiem! Podoba mi się to! Podoba mi się bardzo, że nie pogodziła się tak łatwo z naszym rozstaniem.
   Głupio się przyznać bo Lucy mi się bardzo podoba ale.. Do Amber nadal coś czuję! I chyba wmawiałem sobie na siłę, że ja i Amber to zakończony rozdział.. I choć trwał krótko i jego zakończenie nie było najmilsze.. Nadal bardzo mi zależy na Amber. Mojej słodkiej Włoszce. Z tym śnieżno białym uśmiechem, słodkim zapachem perfum i jej delikatnymi dłońmi, które mocno mnie obejmowały. Ach.. Jak bym mógł to cofnął bym czas! Niestety nie ma takiej możliwości. To by było za łatwe.
   Nagle w naszym mieszkaniu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi. Pani Night poszła je otworzyć. Chwile później usłyszałem jak mnie woła. Zszedłem po schodach i nagle skamieniałem. A kuchni stała Amber.
- Co tutaj robisz? - zapytałem tak nagle. I chyba nie zabrzmiałem najmilej..
- Cześć James. Chce pogadać. Masz chwilę? - zapytała powoli kierując się w moją stronę.
- Nie będę Wam przeszkadzać. - odezwała się nagle mama Kendalla zabrawszy torebkę wyszła z mieszkania.
- To jak? Pogadamy czy.. Zapominamy o sprawie?
- Usiądźmy. - powiedziałem posyłając miły uśmiech. - Napijesz się czegoś? - zapytałem.
- Nie przyszłam tu po to. Przyszłam aby Cię po pierwsze przeprosić.
- Przeprosiny przyjęte. To teraz się czegoś napijesz?
- Tęsknie za tobą.. - Odezwała się wstając z miejsca. - Nie mogę przestać o tobie myśleć. Zakochałam się po uszy! James.. Powiedz, że mnie nie chcesz! Powiedz, że jestem najgorsza na świecie, że mnie nienawidzisz! Tylko niech to co do ciebie czuje zaniknie!
- Nie rozumiem dlaczego chcesz by to uczucie znikło. - powiedziałem. Dopiero potem zdałem sobie sprawę z tego co tak na prawdę powiedziałem.
- Co masz na myśli? - I tymi oto słowami sprawiła, że zapomniałem swojego ojczystego języka. Nie miałem pojęcia co jej powiedzieć. Myślę i myślę.. Chociaż.. Powinienem działać! Podszedłem do Amber Objąłem ją w tali i przybliżyłem jej twarz do swojej. - Tęskniłam. - szepnęła.
- Ja tez tęskniłem! - powiedziałem i pocałowałem ją.


Logan...
   O Boże! Ten głupi film to zdecydowanie najstraszniejszy film jaki do tej pory powstał. Wszystko jest tak autentyczne. Wszystko dzieje się tak nagle.. Nie potrafisz przemyśleć tego wszystkiego.. Aw.. Camille mnie zabije jak w końcu opuścimy sale kinową. Ja sam chętnie bym to zrobił! Wybranie tego filmu to jak na razie mój najgorszy pomysł.. Chociaż miewałem gorsze!
   W końcu film dobiegł końca. Napisy końcowe to mój ulubiony moment jeśli chodzi o ten film. Spojrzałem przestraszonym wzrokiem na Cami która aż zachodziła się ze śmiechu.
- Co Cie tak śmieszy? - zapytałem.
- To najgorszy film jaki widziałam.
- Ja też tak uważam! Nigdy więcej go nie obejrzę był taki stra...
- Strasznie bez sensowny! W ogóle nie straszny! Niektóre z tych wydarzeń były wzbogacone.. Reżyser dodał za dużo od siebie.
- Czyli w ogóle się nie bałaś? - Momentalnie przez głowę przeleciała mi myśl: Jak to? Ja trzęsłem portkami a dla niej film był bez sensowny! Dla mnie to zdecydowanie najstraszniejszy film obejżany do tej pory a ona wyjeżdża mi tu z tekstem, że jest głupi!
- Nie.. Momentami poczułam jak krew mi buzuje.. Ale to było tylko chwilowe. Poziom mojej adrenaliny nie wzrósł.. A tobie podobał się film?
- Nie! I.. Przepraszam, że wybrałem ten film.. Nudziłaś się tylko. Mogliśmy pójść na jakąś komedie.. Tak jak prosiłaś. Ale nie.. Ja musiałem wybrać to badziewie!
- Nie obwiniaj się. Było fajnie. Pośmiałam się z ciebie.
- Ze mnie? - zapytałem zdziwiony.
- Bałeś się jak jakaś mała dziewczynka! To było zabawne. Wyglądałeś komicznie! - powiedziała powoli zachodząc się ze śmiechu.
  Wyszliśmy z budynku i pokierowaliśmy się w stronę jednej z kawiarni. Weszliśmy do najbliższej i zajęliśmy jedno z wolnych miejsc. Zamówiliśmy Kawę i po kawałku ciasta. Spędzanie czasu z Camille jest najfajniejsze na całym świecie! Jejku.. To tak absurdalne słowa ale.. nie umiem dobrać słów. przy niej wszystko jest takie.. Wyjątkowe. Ona jest wyjątkowa!
_______________________________________________________________________

Jejku! Nad tym rozdziałem główkowałam przeszło 2 miesiące.. Czekał on na premierę od bardzo dawna. Schrzaniłam moment z Loganem i Carlosem i.. Kendall'em. Jedynie to z Jamesem było ok napisane. A i tak nie jest dobrze. To spowodowane jest.. Brakiem weny.. Zrozumcie mnie prosze :P Mam do Was pytanie. Czy moi czytelnicy mają Snapchat? Jeśli tak to dodajcie mnie do znajomych :) Będziecie będziecie na bieżąco informowani o pracy nad nowym rozdziałem czy coś w tym stylu :) Mój snap ---> edytaa0069

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rok bloga ♥

Tak! To w końcu ten dzień! Nadszedł 24 styczeń! Pierwszy rok bloga z opowiadaniami o zespole Big Time Rash stworzony na potrzeby wyrażenia siebie.. Chciałam Wam przedstawić zespół w sposób w jaki go postrzegam.. Nie udało mi się! Chciałam stworzyć coś zupełnie innego niż serial w którym zdecydowana większość z nas się zakochała!

Nie umiem wyrazić tego jak bardzo cieszę się, że ten blog doczekał swojej pierwszej rocznicy! Jestem za razem dumna z siebie, że tyle wytrzymałam a za razem zaszokowana, że to wy tyle wytrzymaliście ze mną! Bo spędzani czasu z Wami to czysta przyjemność! Ale ja..? Nie no szacunek dla Was! 

Z okazji pierwszego roku pragnę podziękować i przygotować na ten drugi. Bo ruszamy pełną parą! Chwilowo kończę kolejny rozdział... To kwestia czasu kiedy go dodam :) Dziękuję Wam kochani, że ze mną jesteście! Byliście przez tej 1 rok.. I zapewniam nie ostatni! No ale.. kto wie co będzie kiedyś..
Dziękuje za te komentarze. Tak wiele dawały mi do zrozumienia! Dzieliliście się swoją opinią, krytyką ,którą wręcz kocham! Bo ona najbardziej motywuje do działania! Właściwie to.. Wy jesteście moją motywacją! KOCHAM WAS <3
Dziękuje za te wyświetlenia. Przez ten rok mój blog był wyszukiwany aż przeszło 3 tyś razy! WOW! Znowu szacunek dla Was! Oby liczba rosła a liczba czytelników razem z liczbą wyświetleń! KOCHAM WAS <3 <3

piątek, 22 stycznia 2016

Sprawdzamy obecność ♥

Jejku..! Jak ten czas szybko leci! Chce sprawdzić czy Wy tu nadal ze mną jesteście.. czy mam jeszcze dla kogo pisać? Mam nadzieję, że tak bo co do tej historii mam wielkie plany. Chce aby się spełniły więc pytanie do Was. Pomożecie mi je spełnić? Jeśli tak to w komentarz ach napiszcie, że ze mną jesteście. Krótki komentarz typu ''Jestem''. 

Dziękuje za wyświetlenia. Liczba rośnie z dnia na dzień. Bardzo mnie cieszy ten fakt :) Dziękuje za wszystkie spędzone chwile. Były dla mnie wyjątkowe!  Dziękuje :*

A już za niecałe 2 dni blog będzie świętował swój 1 roczek ♥ Bardzo się z tego powodu cieszę! Nie mogę uwierzyć w to.. Jak ten czas szybko zleciał.. 


//Tami G.