niedziela, 17 maja 2015

Rozdział 14

Amber
Wraz z Jamesem wybraliśmy się na rolki. Przez drogę rozmawialiśmy. Śmialiśmy się i w ogóle jak to szczęśliwa para. Byliśmy już pod wrotkarnią. Weszliśmy a James poszedł skołować rolki. Nagle poczułam wibrowanie w kieszeni od moich Jensów. Wyciągnęłam komórkę. Numer prywatny... i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Oczekiwałam, że to jakiś żart telefoniczny. Jednak to mój szef Jorge.
Amber - Czego ty znów chcesz? Wszystko idzie dobrze. - Odparłam. On ciągle mnie sprawdza czy plan się powiada. - Obróciłam go sobie wokół palca. Nie musisz się niczym martwić.
Jorge - Tak wiem ale James chyba nie jest taki głupi.. Kiedyś się domyśli i..
Amber  Tak masz rację. Domyśli się, kiedyś. Ale to nie nastąpi prędką. Wszyscy myślą, że pochodzę z Włoch. Nawet udawałam, że mój język angielski jest słaby a nasz kochaniutki James mi pomógł i wtedy go zgarnęłam. - Jejku.. Bycie aktorką nie jest takie łatwe
Jorge - Mam nowy plan. Powinnaś się troszkę od niego oddalić. Tak na próbę czy będzie chciał się do ciebie zbliżyć.
Amber - Czy ty się słyszysz? -Jaki to ma sens abym ja się oddaliła a on się zbliżył? - Jesteśmy w odpowiednim momencie na to aby wkroczyć w 2 etap.
Jorge - Tak ale..
Amber - Żadne ale. Zrobię to po swojemu bo do tej pory jakoś dawałam radę. Teraz powinno być tak samo. - Jorge powinien mi bardziej ufać. Jest moim szefem ale i kuzynem. Dalekim ale jednak.. Gdy poprosił mnie abym uwiodła Jamesa aby jego firma muzyczna lepiej się wybiła na One Direction zgodziłam się. To moja praca być aktorką. Muszę ją wykonywać ale czasem jak coś palnie to nie ma przebacz. - Muszę kończyć. James idzie. - powiedziałam uśmiechając się do niego już daleka. - Na razie - I rozłączyłam się. - Już jesteś. Myślałam, ze tam mi gdzieś.. Eh.. Nie  mogę się wysłowić. - zaczęłam udawać, że mam trudności z wymową.
James - Spokojnie. Przy mnie możesz się wyluzować. Możesz mówić po części nawet po włosku. - Jejku. Serio? - Specjalnie dla ciebie uczę się Włoskiego. Będziemy mogli kiedyś porozmawiać w twoim ojczystym języku. - CO?! Ja ani w Me ani w Be nie umiem po Włosku! Ale się wkopałam.
Amber - Super! - powiedziałam trochę piskliwie. - To idziemy? - popędziłam go.
James - Choć. - Powiedział obejmując mnie ramieniem.I co teraz? Co ja też mam się włoskiego uczyć? Kurde. Mogłam działać według planu.

***

Kendall..
Siedziałem u siebie w pokoju i rozmyślałem. Jak ja mam się zachowywać za randce z Jo? Tak bardziej po przyjacielsku czy może wkroczyć w etap romantyka? A może zachowywać się trochę tak trochę tak. Do 19:00 zostały mi 4 godziny. Przez ten czas. Musze przygotować coś fajnego. Czyli co? Kino jak już postanowione zostało. Na jaki film pójdziemy? Na Horror? Tak to będzie chyba dobre rozwiązanie. Horror na pierwsza randkę. Potem, hm.. Pójdziemy do restauracji. A może piknik pod gwiazdami? Tak! Pewnie nie była na pikniku nocą. Będzie fajnie. Kupię kwiaty i potrzebne rzeczy. Mam w końcu 4 godziny.
No ale godzinkę sobie odstawie na odstawienie się. Wstałem z łóżka i pokierowałem się do drzwi wyjściowych. W salonie siedziała moja mamę. Czytała książkę.
Kendall - Wychodzę. - uświadomiłem moją rodzicielkę. Ale teraz przygotowałem się na przesłuchanie. Jak zawsze z resztą.
Pani K. - Dobrze. Baw się dobrze.
Kendall - No mamo! Czy choć raz nie możesz mnie nie prze... Baw się dobrze? - zacząłem ale uświadomiłem sobie ,że powiedziała.. - Baw się dobrze? Czy ty to powiedziałaś?
Pani K. - Tak. Jesteś prawie pełnoletni. - zaczęła - No prawie.. Jeszcze 8 miesięcy.
Kendall - No tak ale zawsze mnie pytałaś gdzie idę? , Kiedy wrócę? , Z kim będę? I tak dalej.
Pani K. - No to najwyższy czas z tym skończyć. - powiedziała zamykając książkę i podchodząc do mnie. - Zawsze będziesz dla mnie dzieckiem. Moim dzieckiem. Kochanym jedynym syneczkiem.
Kendall - Ja to wiem mamo. Ale dlaczego mi to mówisz?
Pani K. Dlaczego? Dlatego, że.. Przepraszam, że miałeś tak trudne dzieciństwo. W końcu odważyłam się Ci to powiedzieć. To, że nie było z nami twojego taty było dla Ciebie, mnie i Katie bardzo trudne. Zwłaszcza, że zostawił Nas gdy Katie skończyła roczek miesięcy.. Przepraszam, że to mówię.
Kendall - Mamo. Daruj siebie kazania na temat taty ten mężczyzna jest nikim. Jak mógł nas zostawić? Potwór a nie człowiek.
Pani K. - Umiesz mnie pocieszać.. Dobrze, że nie jesteś taki jak ten patafian.
Kendall - Na szczęście taki nie jestem. Jestem jego przeciwieństwem.. I idę dzisiaj na randkę więc chcę teraz iść na zakupy po kwiaty i jakiś prowiant na piknik. Chcesz coś?
Pani K. - Nie. Miłej randki życzę.
Kendall - Pa. - Już otwierałem drzwi.
Pani K. - Aa.. Z kim idziesz?
Kendall - Mamo prawie pełnoletni..
Pani K. - Jeszcze 8 miesięcy.

***

Carlos...
Gdy Stephanie skończyła opowiadać mi o filmie powiedziała, że musi już iść. Musi się rozpakować. Za proponowałem pomoc ale ją odrzuciła. Powiedziała, że chce to zrobić sama. Uparciuch. Ale ma tyle tych rzeczy, ze no musiałem się i tak czy siak wtrącić. Złapałem za walizkę i torbę i zaciągnąłem je do windy. Steph poszła po klucze do Bittersa a ja czekałam na nią.
Gdy weszła z kluczami do windy powiedziała, że nie muszę tego robić. Ale jakoś przy niej chce mi się bardziej wszystko robić niż ogólnie jak nie jestem w jej pobliżu. Daje taką energię. Nie no trochę bez sensu. Ale przy niej wszystko tego sensu nabiera.. Spojrzałem na nią. Zacząłem się mimowolnie uśmiechać. Co się ze mną dzieje? Aż tak się zakochałem? Przyglądałem się jej uważnie. Każdy jej ruch. Spojrzała na mnie i ciepło uśmiechnęła. A mi kopara jeszcze szerzej się otworzyła. Znów spojrzała w podłogę. I wlepiała tam swój wzrok aż winda nie raczyła się otworzyć.
Stephanie - Dalej dam sobie radę sama. - powiedziała łapiąc na uchwyt od walizki. Och.. Błagam przecież ona doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że i tak czy siak ja wezmę te walizki. Spojrzałem na nią i zacząłem działać. Stanąłem na proś niej uniemożliwiając dalszą drogę. - Co ty robisz? - zapytała
Carlos -  Próbuje być dżentelmenem ale mi to utrudniasz. - powiedziałem po czym na jej twarzy pojawiły się rumieńce. - To pozwolisz mi nim być czy udasz, ze dasz radę wtaszczyć te ciężary do pokoju?
Steph - Nie chce robić problemu.. - powiedziała odgarniając kosmyk włosów za ucho.
Carlos - Jakiego problemu? Chce Ci pomóc.
Steph - Dziękuję. - jest taka słodka. Uśmiechnąłem się i podszedłem do walizek. Złapałem za uchwyt obu walizek i przeniosłem je do mieszkania Stephanie. Ona zabrała swoją torbę. Gdy byliśmy u niej w mieszkaniu rozejrzałem się i uznałem, że mało  przyjemny ten pokój.
Carlos - Co ty na to aby trochę ożywić to wnętrze?
Steph - Ożywić czyli...
Carlos - Przemalować. Dodać parę gadżetów.
Steph - Nie musisz mi aż tak pomagać. - Znów chce się sprzeczać? Przecież i tak postawie na swoim. Nauczyłem się tego od Kendalla.  - I tak dzisiaj bardzo mi pomogłeś. Wczoraj miło nam się rozmawiało. Robisz dla mnie za dużo.
Carlos - Jeszcze się nie zoiętowałaś? - podszedłem bliżej
Steph - Nie rozumiem.
Carlos - To może ja Ci to powiem bardziej zrozumiale. - wziąłem wdech i wydech - Pomagam Ci bo chyba mi się podobasz.
Steph - Chyba..
Carlos - Nie wiem jak jest z tobą. - Teraz zacząłem mieć przeczucie, ze to był chyba zły pomysł aby jej powiedzieć. Nie znam jej długo ale James nie zna bardzo długo Amber a już są słodką parą. Logan nie zna Camille zbyt długo a się ciągle całują a Kendall.. Dzisiaj będzie całował się z Jo. Tylko ja mam takiego pecha w miłości.
Steph - Nie chce abyś mnie źle zrozumiał.. Jestem bardzo nieśmiałą osobą. Bałam Ci się powiedzieć, że jesteś słodki.
Carlos - Ale teraz się nie boisz. - powiedziałem łapiąc dziewczynę w nadgarstkach
Steph - Nie. Bo teraz jestem rozluźniona.
Carlos - Mam dla ciebie propozycję.
Steph - Jaką?
Carlos - Umów się ze mną. Lepiej się poznamy. Nie będziesz się przy mnie w ogóle spinać.
Steph - Dobrze, umówię się z tobą. - Słodko! Słodko! Słodko! Mimowolnie się uśmiechnąłem. Nie mogłem uwierzyć w to, ze Stephanie się ze mną umówiła na randkę. To będzie chyba moja najlepsza randka na jakiej byłe. Bo z dziewczyną przy której serce bije jak szalone.


_______________________________________________________________________

Wiem, wiem.. Nie ma Logana i Camille. Ale to dlatego, że w przyszłym rozdziale z tą parą w roli głównej pojawi się bardzo ..Ciekawa (aby nie wzbudzać niczego...) scenka którą przesunęłam z tego rozdziału na 15. Szczerze mówiąc to rozdział 15 będzie chyba na chwilę obecną najsłodszym rozdziałem który napiszę. Mam już wszystko obmyślone. Trochę Wam go streszczę : Kiss, kiss and kiss. Więcej nie mogę powiedzieć. I tak już za dużo powiedziałam. ---> Co do tego rozdziału to chyba nie za bardzo się postarałam. Jakoś mam taką blokadę. Jak już się zabieram za rozdział to albo nudny albo wyskoczę z czymś takim ja to coś powyżej! Przepraszam za to iż w moim rozdziale zostało napisane:"...aby firma muzyczna lepiej się wybiła na One Direction.. " Przepraszam wszystkie fanki 1D. Nie chciałam Was urazić. Jeszcze raz przepraszam.

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 13

Logan..
To jest wprost śmieszne. Jakim cudem Budda bob może mieć wykształcenie fryzjerskie? Zawsze uważałem go za osobę bardziej poważną. Ale okazało się, że taką osobą nie jest. No mogłem się spodziewać. Tutaj to mało komu jeszcze słońce nie za bardzo przyświeciło. Z moich rozmyśleń wybudził mnie dzwonek telefonu. Wstałem z łóżka i pokierowałem się do biurka gdzie spoczywał mój telefon. Spojrzałem na wyświetlacz.  - Camille.  - powiedziałem pod nosem i odebrałem.
Camille - Cześć. Nie obudziłam Cię?
Logan - Cześć. Nie no skąd. - chwila ciszy - Szukałem Cię wczoraj. Gdzie się podziewałaś?
Camille - Byłam z Jo. - No mogłem się domyślić. - Dlaczego nie szukałeś?
Logan - Chciałem pogadać. Wyjaśnić sobie to i owo.. - chodziło mi o ten pocałunek. Chciałem się jej zwierzyć o tej tajemniczej scence która miała miejsce w naszym mieszkaniu. To o czym pomyślałem spełniało się.
Camille - Jeżeli chodzi ci o to co wczoraj zrobiłam to bardzo przepraszam. nie wiem co mnie napadło..
Logan - Dobrze nie tłumacz się. - przerwałem jej - Ja chyba wiem co Cię podkusiło..
Camille - Nawet nie mów, że jestem w tobie zabujana bo zaprzeczę.
Logan - Tak.. To też ale nie w tym przypadku. Mogła byś wpaść? To nie jest rozmowa przez telefon.
Camille - Już pędzę. - powiedziała i rozłączyła się. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie jestem ubrany. Stałem tak w samym podkoszulku i bokserkach. podbiegłem do szafy i wybrałem coś na szybkiego.

***

Jo..
Właśnie siedziałam w taksówce która wiozła mnie prościutko na casting. Denerwowałam się jak jakiś oszołom.. Ale jednak humor mi dopisywał. Rano byłam bardzo oschle do wszystkiego nastawiona. Po spotkaniu z Kendallem jakoś mi się poprawiło. A no tak to pewnie dla tego, że idę z nim dzisiaj wieczorem na randkę. Będzie cudownie.
Muszę komuś o tym powiedzieć. Komu? No Camille a komuż innemu? Ona też powinna iść n randkę z Loganem. Słodko razem wyglądają. Ale dość rozmyślania o Camille i Loganie. Muszę się skupić na castingu bo jak zawalę ten casting to będzie już mój 3 w tym miesiącu. Jakoś słabo mi w tym miesiącu idzie. W zeszłym miesiącu dostałam dwa gościnne odcinki w "Little Tytan" i "Zaszalejmy 2".
Jak i epizod w filmie "Na krawędzi szczęścia". Jak teraz nie dostanę jakiejś roli to ten miesiąc osądzę jako klapa. Nagle zoriętowałam się, że jesteśmy na miejscu. Zapłaciłam za przejazd, po dziękowałam i wysiadłam z auta. Pokierowałam się do studia gdzie miał odbyć się casting. Weszłam do środka i usiadłam na wolnym miejscu. Wyciągnęłam scenariusz z torebki zaczęłam go po cichu czytać jego treść. Utrwaliłam sobie odpowiednią scenę i gdy wywołani moje imię i nazwisko weszłam do środka. Tkwiłam tam dobre 10 minut. Reżyserka która mnie przesłuchiwała była zachwycona. Powiedziała, że jeszcze raz bardzo dokładnie rozpatrzą moją osobę. Bo na razie dostała bym rolę drugoplanową. Ale równie dobrze mogła bym dostać główną rolę. przy najmniej tak to odebrałam. Gdy wyszłam uśmiechnęłam się w duchu i ruszyłam ku wyjściu. O 15:00 powinna dać mi znać. Ta rola będzie dla mnie bardzo ważna. Gdybym zagrała rolę pierwszoplanową musiała bym na czas kręcenia przenieść się do Paryża ale jak drugoplanową to będziemy kręcić tutaj. Czas pokaże. Teraz muszę wracać do palm Woods i szykować się na moja randkę. Nawet jak bym nie dostała roli to ten dzień będzie udany. Bo idę z fajnym facetem na randkę.

***

James..
Gdy Budda bob skończył z moja fryzurą byłem bardzo zadowolony. Powinien mieć własny salon fryzjerski. Gdy zostałem sam w salonie porozglądałem się dokoła czy na pewno nikt mnie nie widzi.
I czy nikogo nie ma. Byłem tam tylko ja. Wstałem z krzesła i podszedłem do lusterka. Poprawiłem włosy i zacząłem się wygłupiać. Robiłem głupie miny do lusterka i wygłupiałem tak jak to robiłem za czasów mieszkania w Minesocie gdzie udawałem, że jestem sławny. Teraz nie muszę udawać. Wygłupiał bym się dalej ale zauważyłem jakąś sylwetkę w futrynie. Od razu spoważniałem. Spojrzałem na tą postać okazała się ni być Amber.
Moja nowa dziewczyna. Uśmiechnąłem się głupkowato aby pomyślała, że robiłem to specjalnie bo wiem, że na mnie patrzy.
Amber - Fajnie robić z siebie takiego głupek?
James - To było specjalnie. - Podszedłem do niej. Położyłem dłonie na jej tali przybliżając ją bliżej siebie całując w policzek na znak przywitania.
Amber - Ta  jasne bo uwierzę. - muszę szybko zmienić temat.
James - Po angielsku śmigasz coraz lepiej.
Amber - Bo mam świetnego nauczyciela. - powiedziała całując mnie w usta. - Jesteś słodki jak cukierki.
James - Ty też jesteś słodka.
Amber - A próbowałeś, że wiesz? - powiedział ironicznie. przecież ją już dzisiaj całowałem. W policzek. potem w usta.
James - Tak wiem. Teraz chcę trochę słodkości więc.. - zacząłem całując są w usta. - Teraz jest mi już dobrze.
Amber - Masz ochotę zabrać mnie na rolki?
James - Pewnie, że mam.  Poczekaj tylko wezmę ze sobą kurtkę. - powiedziałem podchodząc do wieszaka zabierając skórzaną kurtkę.

***

Carlos..
Siedziałem sobie na leżaku nad basenem i rozmyślałem.. Wczorajszy wieczór był świetny. Jestem świadomy tego, że mógł się okazać wielką klapą jednak tak się nie stało. Powinienem gustować w innych pannach niż te całe Jenniferki. Znam ładniejsze, lepsze. A co najważniejsze milsze. Stephanie jest inna. Ta dziewczyn aż tryska z nadmiaru energii. Odpowiednia dla mnie. Ale.. Wczoraj dowiedziałem się o niej, że nie lubi Corn Dogów. Pomyślałem sobie " Dziwna jest ". Ale za to lubi oglądać Hokei ze starszym bratem. To już mnie podniosło na duchu. Lubi hokei czyli raczej chętnie przyjdzie na jakiś nasz mecz. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos dziewczyny.
Stephanie - Cześć? Co ty tutaj robisz?
Carlos - Stephanie. Cześć. Ja tutaj mieszkam razem z chłopakami. - Co ona tutaj robi? W ręku trzyma walizkę a na plecach plecak.
Stephanie - Ja się tu właśnie wprowadzam. Dostałam rolę w filmie "W Paryżu o północy".
Carlos - To świetnie. - Podszedłem do niej i przytuliłem po przyjacielsku. Oddał przytulasa a mi serducho zaczęło szybciej bić. - Jaką role dostałaś?
Stephanie - Drugoplanową.. Będę grała najlepszą przyjaciół kę głównej bohaterki. Z nam fabułę. Mogę Ci ją opowiedzieć ale pod warunkiem, że nikomu się nie wygadasz.
Carlos - Oczywiście. - powiedziałem tak bardzo rozmarzony o niej.
Stephanie - A więc.. Od czego by zacząć?  zaczęła się zastanawiać.
Carlos - Od początku - wtrąciłem się.
Stephanie - Do tego dążę. Film opowiada o przyjaźni, miłości. Ale jest to typ komedii romantycznej. Bo główna bohaterka która zbiegiem okoliczności nazywa się Stephanie zostaje zmuszona przez rodziców aby jechała z nimi do Paryża bo Ci dostali bardzo dobrą ofertę pracy właśnie ta. Steph będzie musiała o wszystkim powiedzieć znajomym. Gdy powie Evie czyli mi postanowią zawrzeć pakt na wieczna przyjaźń. Będą stale utrzymywać kontakt. Wtedy zacznie się najlepsze.. - Szczerze? W ogóle mnie nie interesuje fabuła tego filmu. Słucham Steph bo bardzo mi się podoba.

_____________________________________________________________________

No dzisiaj się postarałam. Dwa na dzień. I to całkiem długie. Niestety ten też jest.. Jak by to delikatnie ująć? Dupny. Tak to dobre określenie. Zapraszam do komentowania.

Rozdział 12

Następny dzień
Kendall..
Wstałem dość wcześnie. Nie mogłem spać. Ruszyłem ku kuchni aby coś zjeść. Od wczoraj wieczorem nic nie zjadłem. Ciągle jakoś tak dziwnie się czuję. Gdy zobaczyłem wtedy W-W i Jo... Jak flirtuje z nią to.. Poczułem, że.. Jestem zazdrosny. Musze odbić Jo temu kretynowi za wszelką cenę. Nawet gdybym musiał być Bad Boy'em. Zrobię to. Stanę się nim.. Ale myślę, że to nie będzie konieczne bo się w tym wszystkim nie odnajdę.  Z rozmyśleń wybił mnie głos Katie.
Katie - Co ty też?
Kendall - Jeżeli chodzi Ci o to, że nie mogę spać to tak. - powiedziałem zamykając lodówkę.
Katie - Ale ty wiesz przez co nie możesz spać a ja nie. Chociaż... - Co ona już zrobiła?
Kendall - Gadaj, co zrobiłaś? - byłem pewny, że coś zniszczył lub coś w tym stylu.
Katie - Wczoraj poznałam takiego fajnego chłopaka.. - O.. Sprawy sercowe. Moja malutka siostrzyczka się zakochała. - .. Ale źle go potraktowałam. Ale może chodzić równie dobrze o to, że spławiłam Buddę Boba bo Stella i Eva miały przyjść. Moje nowe 'przyjaciółeczki'.
Kendall - Przyszły?
Katie - Nie.. - powiedziała smutnym głosem. - A ja dla nich spławiłam Buddę Boba. Nie no oszaleję.
Kendall - Bum!
Katie - Co?
Kendall - Już wiesz dlaczego masz wyrzuty sumienia i nie możesz spać. To przez te twoje pseudo przyjaciół ki.
Katie - Może i dlatego...
Kendall - Nie może tylko na pewno. - no dobra trzeba ja trochę rozweselić. - Hej siora.. Masz coś na prawej dłoni. - Oni podniosła dłoń i obejrzała ją. Zorientowała się, ze ją wkręcam i posłała mi zabójcze spojrzenie.
Katie -Ale śmieszne! No normalnie nie wyrabiam. - powiedziała podchodząc do lodówki. Wyciągnęła banana i poszła do siebie.
Kendall - Ja się uśmiałem. - powiedziałem sam do siebie. Humor mi się trochę polepszył. Bo gdy się obudziłem byłem przybity. Do końca ale teraz.. Teraz uważam, że chyba to będzie dobry dzień. Postaram się pozbyć W-W z zespołu, potem wybiję go z głowy Jo a następnie kupie sobie szejka. I będzie moc. A teraz muszę coś zjeść bo w brzuchu wieje pustkami. Tak samo jak Katie postanowiłem, ze wezmę sobie banana ale pokroję go i zjem z jogurtem. To będzie smaczne. Zabrałem się za zrobienie sobie śniadania.

***

Katie...
Gdy wróciłam do siebie do pokoju była już godzina 7:14. Tak jakoś odruchowo wstałam i wyjrzałam przez okno. Ujrzałam ta Buddę Boba przycinającego żywopłot. Zapukałam w okno. Czekałam aż na mnie spojrzy. Gdy w końcu to zrobił pomachałam mu. Nie odmachał tylko wrócił do strzyżenia tego głupiego zielska. Oburzyłam się. Odsunęłam się od okna i usiadłam na łóżku. Burknęło mi w brzuchu więc zaczęłam pałaszować banana. Gdy z nim skończyłam wyrzuciłam skórkę do kosza. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Nie zbyt wiedziałam w co się ubrać.Trochę pogrzebałam w szafie i w końcu znalazłam coś odpowiedniego.  Gotowa ruszyłam ku salonowi aby sprawdzić czy przypadkiem ktoś jeszcze nie wstał. Wchodząc zauważyłam James'a i Logan'a siedzącego z nosami w lodówce. Jejku u nas w domu żadna nowość.
Katie - Jeszcze nie zdecydowaliście?
James - No właśnie nie. Bo nie wiem co wybrać. Czy może zrobić sobie sałatkę owocową czy płatki z jogurtem jagodowym. Wszystko wygląda tak pysznie.- Zaczą się żalić. Ale wystarczyło jak by powiedział nie.
Katie - Okkkeyy.. A ty Logan?
Logan - Myślę..
Katie - Z głową w lodówce? - Jak mi palie taki tekst, że z głową w lodówce lepiej się myśli to nie wiem co mu od powiem.
Logan - Zrozum, że zachciało mi się jeść i myślę... Nad tym co zjem.
Katie - Dobrze. Carlos jeszcze śpi?
James - Tak. - A to śpioch. A mówią, że ja śpię tak dużo.
I do mieszkania wszedł Budda Bob. Ucieszyłam się bo mogłam go przeprosić za moje wczorajsze zachowanie. Tego chłopaka też przeproszę. Za pyskowałam mu i głupio mi teraz. Wcześniej tak nie miałam. Dziwne.
Budda - Witam BTR'sów. Jak się spało?
Katie - Nie najlepiej a tobie?
Budda - James chcesz aby Ci dzisiaj też zrobił taką fryzurę? - Zignorował mnie! Jejku.. Jest gorzej niż przy puszczałam.
James - Gdybyś mógł.
Logan - No coś ty James.. - zaczął Michael - Chcesz aby Budda Bob Ci włosy zrobił?
James - Gdybyś wiedział jak podziałało wczoraj na Amber. To sam byś chciał aby Cię czesał. Camille szalała by za tobą bardziej niż szaleje. No zobacz tylko jaki z niego świetny fryzjer. -
powiedział po czym wskazał na Buddę który złapał na dwie suszarki a zaczął nimi rozwiewać swoje bujne włosy. Momentalnie zachciało mi się śmiać. Ale tylko bym pogorszyła swoją sytuację gdybym wybuchła śmiechem. Natomiast Logan nie obył się bez śmiechu. I wrednego komentarza.
Logan - I to zrobiło na tobie wrażenie?! Wow. Ale do dziewczyn masz lepsze oko  iż do fryzjerów. - Kurcze.. To było wredne. - Dobre.. - dodał i poszedł do swojego pokoju. A za jakieś 30 sekund do salonu wszedł Carlos.
Carlos - Dzień dobry wszystkim.
Katie - Cześć. Jak się spało? -zapytałam zaciekawiona
Carlos - Wspaniale...
James - Która z Jeniferek Ci się śniła?
Carlos - Żadna. Nie spotkałem się wczoraj z żadną z nich. A dlaczego? Wystawiły mnie. - Ja i James spojrzeliśmy na siebie. Wiedzieliśmy, że teraz będziemy musieli go pocieszać.
Katie - Och.. Jest nam przykro Carlos.. - podeszłam i położyłam mu rękę na ramieniu w geście współczucia.
Carlos - Ale mi nie jest przykro. Bo gdy dostałem sms'a od dziewczyn, że nie przyjdą zrobiło mi się przykro ale spotkałem się z Stephanie.
Katie - Kto to jest?
Carlos - Nowa znajoma.
James - Stephanie.. - powtarzał po czym podrapał się po czubku głowy. - Czekaj.. Tak miała na imię jedna koleżanka z planu Jo. Opowiadała mi o niej bo chciała mnie z nią spiknąć ale poznałem Amber.
Carlos - To nie ona..
Katie - No dobra.. Było minęło. Opowiadaj jak było...
Budda Bob - A ja w tym czasie zrobię włosy James'owi.
James - Tylko wiesz.. Tak jak zawsze. - powiedział po czym siadł na krześle. A Carlos wziął się za opowiadanie.

***

Kendall...
Pierwsze co zrobiłem gdy wyszedłem z mieszkania pokierowałem się do windy. Wcisnąłem przycisk z napisem 4. Na tym piętrze mieszkała Jo. W końcu się odważę. Ale znając mnie gdy będę się szykował aby zapukać stchórzę. Ale może znajdzie się we mnie trochę odwagi. Drzwi windy się otworzyły a do środka weszła Jo. "No to teraz nie stchórzę przy pukaniu" - pomyślałem. Zdziwiłem się widząc ją ale potem od razu uśmiechnąłem.
Jo - Hej.
Kendall - Cześć. gdzieś wychodzisz?
Jo - Idę na casting.
Kendall - Do jakiego filmu? - zapytałem bo zrozumiałem, że w tym momencie raczej nie powiem jej tego wszystkiego.
Jo - "W Paryżu o północy"
Kendall - Do drugiej części zapewne? Bo pierwsza była w tamtym roku. Pamiętam bo musiałem zabrać Katie do kina na ten film.
Jo - Katie lubi romantyczne komedie?
Kendall - Tak. A co w tym dziwnego?
Jo - Oj bo mi się wydawało, że Katie lubi filmy akcji, horrory bo ma trochę straszny charakterek. Raz jest tu a następnym razem tam. - Rzeczywiście.. jak teraz to powiedziała to ma to sens.
Kendall - tak kocha te filmy ale koleżanki śmiały się z niej, że jeszcze tego nie widziała.
Jo - Oła..  - Winda się otworzyła. Wyszliśmy z niej i pokierowali ku wyjściu. Byliśmy już przy drzwiach wyjściowych. - No to ja już idę.
Kendall - Powodzenia na castingu. - już wychodziła gdy jednak się odważyłem. - Jo.. - zacząłem. - Co robisz dzisiaj wieczorem?
Jo - Zapewne będę się nudzić. A co?
Kendall - Bo pomyślałem sobie, że... - Dobra! Raz gorzej śmierć -.. że może poszlibyśmy gdzieś. Mozę do kina?
Jo - Że niby na randkę? - na co jedynie pokiwałem nie pewnie głową. - Bardzo chętnie. To.. Wpadnij po mnie o 19:00.
Kendall - Super. No to do zobaczenia.
Jo - Do zobaczenia. - po czym ruszyła na casting! Ja podskoczyłem i krzyknąłem " O tak! ". Ale zoriętowałem się, że dookoła jest pełno ludzi.

______________________________________________________________________

No dobra to chyba mój najdłuższy na razie rozdział! Kurde! Prawie bez sensu. Wręcz do dupy ale daje rade co do długości! Ciągle zastanawiam się nad tym czy nie skasować go i zacząć pisać od nowa ale dwa dni mojego życia nie powrócą. Przepraszam, że daje Wam tu taki chłam. :(

czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 11

Camille...
Nie wiem co się ze mną stało. Dopiero gdy wyszłam z mieszkania chłopaków dotarło do mnie co zrobiłam. No niby jesteśmy parą ale taką nie potwierdzoną. Przytulamy się, trzymamy za ręce, całujemy... Ale to nie usprawiedliwia mnie przed moimi czynami. Jestem aż taka głupia aby całować Logana tak przy wszystkich? Nie wiem co mnie napadło. Szatan we mnie wstąpił i już! Kurcze.. Jak ja mu teraz w oczy spojrzę. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Jo.
Jo - Cześć. - Kurde nie zauważyłam jej. - Powiedziała po raz trzeci..
Camille - Witaj.. Przepraszam ale nie zauważyłam Cię. - zaczęłam się tłumaczyć. - Gdzie się wybierasz?
Jo - Miałam zamiar iść do chłopaków ale wpadłam na ciebie. I pomyślałam, że może wyjdziemy
 na zakupy?
Camille - To świetny pomysł. To dobrze mi zrobi.
Jo - A coś się stało?
Camille - Jo, nie wiesz nawet jak bardzo. - powiedziałam a ona momentalnie spojrzała na mnie i jej spojrzenie mówiło "MÓW". - Jestem mega idiotką.
Jo - Nawet tak nie myśl.
Camille - Ale kiedy to prawda. Czy ty pocałowała byś Kendalla przy wszystkich?
Jo - A co Kendall ma z tym wszystkich wspólnego? - Zaczęła się dziwnie zachowywać.
Camille - Nic to tylko przykład.
Jo - Uspokój się.. Odpręż i opowiedz wszystko na spokojnie. Teraz jesteś zdenerwowana.. Choć do mnie napijemy się czegoś i z wszystkiego się wyżalisz.
Camille - Jesteś kochana. - powiedziałam całując moją przyjaciół kę w policzek.
Jo - Oj wiem, że jestem!!
Camille - Jaka skromna.


****

Jo...
Mówiąc szczerze to gdy powiedziała "Czy ty pocałowała byś Kendalla przy wszystkich?" to się trochę zdenerwowałam.. Nie w sensie byłam zła tylko przejęta, że się dowiedziała, ze się w nim bujam. Gdy nasze oczy pierwszy raz się spotkały poczułam, że utonęłam. Utonęłam w jego zielonych tęczówkach. Są tak piękne.. Och..! Jo! Skup się no! Dziewczyno.. On się tobą nie interesuje jako materiałem na dziewczynę tylko na koleżankę. A szkoda bo już wiem jak by to było pięknie..
Gdy w końcu wróciłam ba ziemię byłyśmy przed drzwiami do mojego mieszkania. Otworzyłam je i weszłyśmy. Powiedziałam Camille aby się rozgościła. Na co ona tylko się uśmiechnęła i usiadła na kanapie.
Jo - Na co masz ochotę.. Sok, herbata, kawa?
Camille - Kawa.
Jo - Już się robi. - i zabrałam się za zrobienie kawy. Gdy była gotowa podałam filiżankę Camille i uśmiechnęłam się ochoczo siadając obok. - Opowiadaj.
Camille - Pękniesz ze śmiechu. Byłam z chłopakami u nich i gdy już się tak rozgadaliśmy do mieszkania wszedł James z nową dziewczyną. Włoszką i to.. I wtedy za jakąś sekundę dwie poczułam, że muszę pocałować Logana. Stanęłam naprzeciw jemu i spojrzałam mu w oczy i.. Pocałowałam. Zrobiłam z siebie totalną kretynkę.
Jo - Oła.. - zdziwiło mnie to trochę. - To.. I tak nie jest tak bardzo żenujące od tego co ja zrobiłam prze godziną.. Zachowałam się podle. Tak bardzo chciałam aby zwrócił na mnie uwagę.
Camille - Mów śmiało.
Jo - Zachowałam się podle i mam wyrzuty sumienia. Kojarzysz W-W? Bo gdy zauważyłam Kendalla zaczęłam flirtować z tym ćwokiem tylko po to aby wzbudzić zazdrość u Kendalla.
Camille - Ale czekaj.. - chwila ciszy - Czyli jak dobrze zrozumiałam.. Chciałaś aby Kendall był o ciebie zazdrosny? Dlatego, że...
Jo - Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Chciałam aby zwrócił na mnie uwagę.
Camille - Nie oszukuj mnie a tum bardziej siebie! Podoba Ci się.. Przecież to żaden grzech zakochać się i to jeszcze w takim chłopaku jak Kendall. Ale Logan jest mój!
Jo - Ty na poważnie?
Camille - Tak.
I takiej odpowiedzi się właśnie spodziewałam. Powinnam powiedzieć Kendall'owi? Czy może zachować to dla siebie? Chyba mu powiem ale.. Boję się. Najzwyczajniej w świecie się boję.

***

James...
Gdy Camille wyszła my zaczęliśmy dalej rozmawiać. Ale Logan tam stał jak taki dureń i się nie ruszał. Trzeba było go popędzić. Tak chyba ze 3 minuty próbowałem wybudzić go z tego transu ale.. Guzik z tego miałem. W końcu moja kochana Amber podeszła do zlewu nalewając do szklanki wody. Gdy nalała szklanki po brzegi podeszła do Logana i wylała całą zawartość na jego głowę. Podziałało. On w jednej sekundzie się otrząsnął i zapytał czy to mus ie tylko nie przywidziało. Wszyscy potwierdziliśmy to iż Camille go pocałowała. Na co on tylko wybiegł z mieszkania w jej poszukiwaniu.
Kendall - Ja też już pójdę. Muszę coś załatwić... - powiedział po czym wyszedł.
Carlos - Ja też już muszę iść.. W końcu muszę się przygotować na randkę z Jeniferkami.
James - Z którą idziesz?
Carlos - Tak. - mruknął po czym zjeżdżalnią wszedł na górę do swojego pokoju.
James - Więc.. Zostaliśmy sami.
Amber - Tak. I..
James - Mam dla ciebie propozycję.
Amber - Jaką?
James - Mogę nauczyć Cię języka angielskiego. Abyś mówiła bardziej zrozumiale.
Amber - Zrobił byś to dla mnie? - Dla ciebie wszystko słonko
James - Pewnie. Choć usiądziemy i wtedy zaczniemy.
Amber - Ale, że teraz?
James - No a kiedy. -- Ona jest taka słodka. Kurcze no.. Aż chce się ją pocałować. - Na początek coś łatwego.. Na przykład, lubię Cię.
Amber - Lubię Cię. - od powiedziała poprawnie.. Ale nie wie, że to część mojego planu. Heh.
James - Oj chyba jest za łatwo. Teraz coś trudniejszego. Masz piękne oczy.. - powiedziałem siadając bliżej. Ona się jedynie zarumieniła i odgarnęła kosmyk włosów.
Amber - Masz piękne oczy.. James. - Czy ona to powiedziała? Czy ona powiedziała, że mam piękne oczy? Ona też ma śliczne oczy.
James - Czy mi si zdaje czy to powiedziałaś, że mam piękne oczy?
Amber - Czuję, że jak jesteś obok mogę wszystko... James - ona robi to specjalnie? Wiem, że mi się podoba. Przecież ciągle jej słodzę. Puszczam oczka a wczoraj jak kładłem się spać pisałem z  nią sms'y. Coś typu ' Śpisz? - Nie - Ja właśnie się kładę - Ja też. Jestem trochę śpiąca. - A więc nie będę Ci dłużej męczył.. Dobranoc ♥♥ - Dobranoc :*"
James - Podobasz mi się. - A ona nic tylko się uśmiechnęła i wpiła w moje usta. Objąłem ją w tali przy czym zmniejszyłem odległość pomiędzy nami. Jezu Co to było? Jeszcze przy żadnej dziewczynie nie czułem czegoś takiego. Ona jest inna. Taka prawdziwa. Chyba się oficjalnie i nie odwracalnie zadurzyłem. Oj James ty  rozrabiaku!

_____________________________________________________________________

I jak się podoba rozdział? Można powiedzieć, że mi nawet nawet. Ale końcówkę sknociłam. Jak nie wiem! Mówcie szczerze co myślicie. Nie słodźcie mi ! Tylko wytykajcie moje błędy abym je poprawiała! ♥♥♥ Kocham Was ♥♥♥

//Tami G.

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 10

Logan...❤
Siedziałem sobie w mieszkaniu przed telewizorem zajadając się Pop-Corn'em bo go uwielbiam. Skakałem po kanałach. Nagle moją uwagę przykuł jeden program. "Przygarnij mnie". Zauważyłem tam Kelli Clarkson która próbuje swoich sił aby ludzie zadzwonili i przygarnęli psy ze schroniska. Bardzo szczytny cel. BTR też powinno się tak za reklamować. Nie no w tedy to byli byśmy uznawani za osoby z dobrymi sercami. A BTR jest coraz to bardziej rozpoznawane więc to będzie świetna reklama. Gdy tak sobie rozmyślałem usłyszałem dzwonek telefonu. Odebrałem go bo to był Gustavo.
G - Logan?
L - A może by tak cześć?
G - Logan?
L - Tak. - Pff.. On nie wie co to jest kultura osobista? 
G - Mogłeś od razu.. Nie przedłużając. Znalazłem świetny pomysł a za reklamowanie zespołu. - O kurcze. Zbieg okoliczności. - Co Wy na to aby w tę sobotę BTR wystąpiło w " Przygarnij mnie" ?
L - Żartujesz?
G - Nie. Powinniście się cieszyć! Występ w takim programie to bardzo dobra reklama. - też tak myślę - Zwłaszcza dla tego, że macie coraz więcej fanów. Będą dzwonić i przygarniać te zwierzęta bo były w rekach BTR!
L - Nie.. BTR i program " Przygarnij mnie" to był mój pomysł! Przed chwilą na niego wpadłem. - zacząłem się tłumaczyć
G - Nie możliwe! 
L - A jednak..
G - Ja też przed chwilą na to wpadłem bo oglądałem " Przygarnij mnie" W internecie.
L - Ciekawe. - Wtedy do domu wszedł Camille i Kendall. - Yyy.. Słuchaj muszę kończyć bo Kendall i Camille przyszli. 
G - Powiedz im o moim pomyśle!
L - Chyba raczej o moim!
G - NIE!! - I rozłączyłem się przy czym schowałem telefon do kieszeni. Wyłączyłem telewizję i wstałem kierując się do znajomych siedzących przy blacie kuchennym. Spojrzałem na nich. Kendall jakiś taki nie wyraźny się wydaje. Coś się stało? Może problemy sercowe?!
Logan - Co on taki zgaszony? - zapytałem Camille. Ale w odpowiedzi dostałem tylko oschłe spojrzenie Kendalla.
Camille - Oj Logan. Nie wiesz jak Jo mnie zdziwiła. 
Logan - W jakim sensie?
Camille - Powinna spławić W-W a nie z nim flirtować.
Kendall - Jest okey. - Ta jasne.. Coś słabo kłamie! - Nie jesteśmy parą, nie powinienem być zazdrosny. Co nie?
Logan - Hm.. W twoim punkcie widzenia to tak. Nie powinieneś ale gdybyś się odważył to zaprosił byś Jo na randkę albo nawet do kina jako kumple. - I tedy do mieszkania wparował Carlos z wielkim uśmiechem. 
Logan - Coś ty taki wesoły?
Carlos - Idę na randkę! - Co?! Nie no wie wierzę. Ja też chce na randkę skoro Nawet Carlos idzie. James pewnie też już z kimś umówiony. - Nie uwierzycie z kim!
Kendall - No opowiadaj!
Carlos - Z Jenifferkami! - Hm.. Ciekawe czy on zdaje sobie sprawę, że może iść tylko z jedną?
Logan - Ale z którą?
Carlos - Tak. - powiedział i poszedł dumie do swojego pokoju. Po 5 sekundach wrócił i spojrzał n nas dziwnie. - Mogę iść tylko z jedną?
Camille - A co myślałeś? 
Carlos - E...
Logan - Nie odpowiadaj. My już wiemy co myślałeś.
Camille - Możesz iść tylko z jedną Jenifferką. Którą wybierzesz?
Kendall- Nie wybieraj żadnej. - Oj no Kenduś... Jo nie jest jedyna. Znajdziesz dziewczynę która nie będzie flirtować z twoim wrogiem wiedząc, z się w niej podkochujesz. - Bo w końcu dajesz jej znaki, że siew niej bujasz a ona to ignoruje potem umawia się z twoim wrogiem i guzik z tego! - KURDE! Dobry jestem. Co we mnie dzisiaj wstąpiło? Umiem przewidzieć przyszłość czy co? Jeszcze trochę i do mieszkania wparuje James z Top Modelką o imieniu Amber. Heh.. I do mieszkania wszedł James z jakąś dziewczyną.
James - Hejaaa. Poznajcie proszę moją nowa przyjaciół kę.
Camille - Miło nam. Ja jestem Camille, tamten blondyn to Kendall ten tutaj to Carlos a tej co tutaj siedzi to Logan. - i przedstawiła nas po kolei. Jak będzie Top Modelką o imieniu Amber to chce 10 $ od Carlos'a! Buziaka od Camille i wolnego laptopa od Kendalla na cały dzień.
James -- To jest Amber. Jest Top Modelką.
Amber - Miło mnie Was poznawać. - Yyy.. Co się tu dzieje?!
Kendall - Nie jesteś z tą prawda?
Amber - Pochodzę z Włoszech.
Carlos - Słodko.
Amber - No bardzo słodko. Zawsze chciałam poznawać BTR bo tworzycie świetną muzykę. Uwielbiam Was słuchać. I.. Chyba coraz to lepiej mówię po wasz język.
James - I jak tu jej nie uwielbiać?
Carlos - Logan.. Nie wiem dlaczego.. - powiedział podchodząc odo mnie wyciągając portfel. - .. Ale muszę dać Ci 10 $. - I co ja mam powiedzieć? Jestem jasnowidzem.. Albo słowowidzem. Co powiem się spełni. Prorokuję tutaj.
Camille - Logan.. Nie wiem dlaczego ale muszę to zrobić. - powiedziała podchodząc do mnie i składając delikatny pocałunek na moich ustach. Gdy zakończyła tą czynność. Stanęła i zdziwiona swoim zachowaniem przeprosiła nas i wyszła puszczając mi jeszcze na koniec oczko.
Carlos - Wow. Temu to dobrze.
Kendall - A gdzie mój laptop? Muszę go dać Loganowi na cały dzień bo coś mi to każe zrobić. - powiedział szukając laptopa po całym pokoju.
James - To było dziwne.
Logan - No co ty? Wiem to!
Coś bardzo dziwnego się dzieję. Najpierw ta akcja z Gustawo i programem "Przygarnij mnie". Następnie nowa znajoma James'a okazuje się być Top Modelką i to o imieniu Amber tak jak pomyślałem... Potem Carlos i ta akcja z kasą, potem Camille i pocałunek. Który bardzo mi się spodobał. Teraz Kendall szukający swojego prywatnego Laptopa który mam mi dać na cały dzień choć mam swój ale z jego jest lepszy dostęp do kamerki internetowej. Kurde. Jeszcze trochę i będę Bogiem! O tak!! Co pomyślę spełnia się.

___________________________________________________________________________

I jak się podoba? Specjalnie dla SuperHero 
Kochana dla cb wszystko. Postarałam się aby było dużo Logana. Cały rozdział napisany z jego perspektywy. Tai prezencik. Przyszły rozdział spróbuję dodać jak najszybciej. Mam wenę. Aż dziwne.. Pierwszy raz na tym blogu dokąłdnie wiem co napisać. Fajne uczucie. KOCHAM