czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 21


Lucy..
Wczorajszy wieczór spędziłam w chyba najlepszym możliwym towarzystwie! Ochłonęłam po kłótni z Jo i zapomniałam o Kendallu... No była bym na śmierć zapomniała! Dzisiaj jestem  z nim umówiona! Muszę to odwołać no bo przecież zapewne spotkam się z Jamesem. Tylko jak ja mu to powiem? Załamie się biedaczek.
- Cześć. - nagle z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos Jamesa. ucałował mnie w policzek - O czym myślisz?
- Tak właściwie o to niczym.
- Muszę Ci coś pokazać.
- Co takiego? - zaciekawiona zerknęłam na ekran tabletu który położył mi na kolana. - To my? - zapytałam gdy zorientowałam się, że media piszą o mnie i James'ie. O naszym wczorajszym spotkaniu. - Miałeś rację, że ktoś za nami chodzi.
,, Sławny wokalista zespołu Big Time Rush na randce ze swoja nową miłością''
< James Daimond nie tak dawno zakończył swój związek z Amber Under a już ma nową dziewczynę. Ostatnio fotoreporterzy spotkali go spacerującego po parku z tajemniczą czerwonowłosą panną. Początkowo nie szło snuć podejrzeń, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń acz kolwiek szybko stwierdzono, że jest to zdecydowanie coś więcej. Para pocałowała się! Dziewczyna z ,którą umawia się młody mężczyzna jest zupełnym przeciwieństwem jego starej miłości Amber. Jak na to zareaguje dawna partnerka? Będziemy Was informować na bieżąco. >
- ładnie razem wyglądamy, prawda? - zapytał a ja spojrzałam na niego z nad tabletu. Jego słodki uśmiech przyprawił mnie o rumieńce.
- Jak Ty to robisz?
- Ale niby co? - zapytał jakby nie wiedział o czym mówię. Za pewnie wiedział o co mi chodzi. Droczy się ze mną.
- No bo tylko Ty jak do tond sprawiłeś, że się rumienię. Rozgryzłeś mnie.

Amber...
Siedziałam w domu i myślałam o Jamesie. Byłam pewna, że zadzwoni do  mnie i i zażąda spotkania gdzie mnie przeprosi a on co? Nawet pewnie o mnie nie pomyślał. To trochę smutne bo z dnia na dzień staliśmy się dla siebie tak właściwie nikim. Początkowo właśnie za taką osobę brałam James'a. Ale chłopak mi zaimponował. Ten siedemnastolatek zawrócił mi w głowie do tego stopnia, że nie mogę normalnie funkcjonować. Ja się bardzo zmieniłam! Myślę o tym co czują inni. To trochę dziwne bo jak na razie to myślałam tylko o tym jak czuję się ja. Jeszcze ten wywiad na, którym musiałam powiedzieć te kłamstwa na temat James'a.. Jestem głupia, że w ogóle się zgodziłam na to wszystko.
Ale jedna myśl nie daje mi spokoju.. Co by było gdybym ciągle była z Jamesem? Czy teraz spędzała bym czas w jego towarzystwie? Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk laptopa, który zwiastuje, że w internecie pojawiło się coś związanego z moim nazwiskiem. Podeszłam do laptopa leżącego na łóżku. Usiadłam obok 'niego' i otworzyłam go. Kliknęłam la ikonę , która dawała po sobie znać. Poczekałam chwilkę a moim oczom ukazała się strona plotkarska. Chwilę później druga i trzecia.. Na każdej z nich widać było James'a z jakąś dziewczyną.. Mój oddech zadrżał. Nie mogłam uwierzyć w to, że już sobie kogoś znalazł! Przecież minął tydzień! Widocznie tyle mu wystarczyło aby o mnie zapomnieć. Szkoda, że mnie potrzeba więcej czasu...

Carlos...
Siedziałem u siebie w pokoju. Czatowałem ze starą znajomą z Minesoty. Stęskniłem się za Jenny! Choć tyle razy razem z chłopakami marzyliśmy aby wyniosła się do Kanady.. Nie wiedzieć czemu ta niewinna z pozoru panna przynosi niezwykle wielkiego pecha! Wszystko w jej otoczeniu ulega zniszczeniu.
- Nie mogę uwierzyć, ze tak z dnia na dzień staliście się sławni! Jakie to uczucie? - zapytała Jenny
- No wiesz.. Tacy sławni to my jeszcze nie jesteśmy. Chwilowo czuję się cudownie. - dziewczyna zawsze przejmowała się nami lubiła integrować w nasze życie prywatne - A gdy nadejdzie czas wakacji rozpoczniemy swoją pierwszą trasę koncertową. Musisz przyjechać!
- Przyjadę na pewno! Tylko wiesz aby nie za daleko Minesoty.
- Ale to już niestety nie zależy od nas. Zrobimy co w naszej mocy!
- To cudownie. - uśmiechnęła się dziewczyna. - Muszę kończyć mama zawozi mnie dzisiaj na próbę chóru!
- Wow! Nasza Jenny muzykuje? Powodzenia.
- Cześć. - pożegnałem się. Wyłączyłem laptop i położyłem go na biurku a sam swój tyłek zaniosłem przed telewizor. Usiadłem na sofie i sięgnąłem po piloty.
Skakałem z kanału na kanał. Gdy nagle zatrzymałem się na reklamie z nami. Pierwszy raz zrobili reklamę o BTR! Chodzi o ten program ,,Przygarnij mnie''. Nie powiem, że wypadłem całkiem fajnie. Ja wśród takich słodkich psiaczków. W zeszłym tygodniu była w nim Lady Gaga a linie tefoniczne wprost się urywały. To trochę stresujące bo BTR dopiero zaczyna i możemy nie wystartować z takim wielkim rozmachem jak Gaga. Ale trzeba być dobrej myśli! Zawsze znajdowałem jakieś plusy z zaistniałych sytuacji. Tym razem też się o to postaram..

Gustavo...
Siedziałem w swoim biurze i tworzyłem kolejny hit. Pierwsze piosenki BTR przyciągały niczym magnez. Nie raz w radio słyszałem mój hit! Kolejny się tworzył.. Musi być tak samo dobry jak te wcześniejsze. Piosenka ,,City Is Ours'' miała ponad 15 milionów ściągnięć. To bardzo dużo! Kolejnym hitem będzie chyba jakaś ballada bo chwilowo do tego dążę. Chłopcom na koncie jeszcze nie zabraknie  wolnych kawałków ale lepiej zacząć wcześniej bo potem łatwiej się pisze te wesołe. Pierwsze dwa wersy są. Teraz z górki? Było by tak ale przeszkodził mi Logan.
- Witaj Gustavo! Mam prośbę..
- NIE! Wyjdź z tond jak najszybciej bo pisze kolejny hit!
- Ale ja chcę tylko.. - oczywiście nie dokończył. Jestem tutaj górą więc muszę przerwać szczeniakowi!
- NIE!
- Pożyczyć od ciebie ochroniarza.
- Nie.. Zaraz co? - nie za bardzo w to uwierzyłem. Dla pewności lepiej zapytać - Pociąg nie jest przedmiotem.. Nie można go pożyczać.
- No teoretycznie tak ale.. Musze go.. Na chwilkę Ci porwać aby nastraszyć pewnego chłopaka.
- Ma wrócić przed 18:00.
- Dziękuję - powiedział a Pociąg ruszył tuż za Loganem. Co ten chłopak znów kombinuje? Pewnie jakoś go upokorzył ten chłopak o którym wspominał i chce się odegrać. Ważne aby reporterzy go nie zauważyli i nie zrobili zdjęcia bo powstała by wielka afera. Ale z jednej strony taki Bad Boy ostro nagłośnił by moje BTR . Ale przecież zawsze z Bad Boyem są jakieś kłopoty... Jednego się już pozbyłem.. Bad Boy jest nam definitywnie nie potrzebny!

James.. 
Siedziałem u siebie w pokoju i kasowałem niepotrzebne wiadomości z telefonu. Tak samo jak i zdjęcia albo muzyka, która już mi się nie podoba. W razie czego wszystko mam zgrane na laptop więc na pewno mi się nic nie zapodzieje. Przeglądając telefon napotkałem się na te wiadomości o które najbardziej się bałem. Bałem się je usunąć bo przypominały mi chwilowo bardzo dobre chwile. Razem z Amber na prawdę było miło! Jest super dziewczyną ale jej.. ostatnie postępowania nie były znów takie super. Jej kariera nabrała rozpędu a ja coraz bardziej jestem przekonany, że spotykała się ze mną aby się na mnie wybić. Ludzie są naprawdę podli. Czasami nie myślą co robią i potem żałują. Ciekawe czy Amber żałuje? Pewnie za przeproszeniem ma to w czterech literach co zrobiła. Jak mnie zraniła. Przez nią miałem prawie tydzień zmarnowany na smuceniu się przez nią. I.. Dlaczego ja o niej tyle myślę? Przecież powinienem zapomnieć! Mam teraz Lucy! Jest uroczą dziewczyną! Na pewno nie sprawi, że będę cierpieć! No bo.. Co? Umówiła się z dwoma na raz? Hahaha! Ja i te moje pomysły!

Kendall..
Siedzę sobie w kuchni i patrzę z zamiłowaniem na lodówkę, która chwilowo świeci pustkami. Jakąś godzinę temu mama wyszła z Katie na zakupy i tak od godziny siedzę tu i patrzę. A to raz na drzwi a to na lodówkę. Jak zaraz czegoś nie zjem to padnę tu na twarz! Nagle drzwi się otworzyły i w bardzo szybki sposób Katie i mama wbiegły do mieszkania.
- Mamo czemu się tak śpieszysz? - zapytała Katie.
- Emm.. No bo.. Kendall taki głodny tutaj siedzi.
- Ale jak byliśmy w super markecie to Ci się nie śpieszyło! - zgasiła mamę. Teraz to Katie gasi wszystkich.. - Zachowujesz się tak dziwnie od kąt weszliśmy do hotelu.
- Mamo powiedz o co chodzi. - poprosiłem ją.
- O nic! - chwila ciszy -  Mam do Was prośbę.
- Jaką prośbę? - zapytałem.
- Nie wychodźcie dzisiaj z domu, dobrze?
- Ale ja i chłopaki mamy się stawić u Gustavo o 19:00.
- No to zadzwonię do niego i to odwołam! - powiedziała odkładając zakupy i chwyciła za komórkę. Weszła do innego pokoju i zapewne dzwoni teraz do Gustavo.
- Wiesz o co chodzi, Katie? - zapytałem z nadzieją , że choć ona będzie coś wiedziała. Tak przejętej mamy to ja dawno nie widziałem.
-  Gdy weszłyśmy do hotelu, to przy recepcji stał jakiś facet i pytał chyba o nas bo tyle dosłyszałam a mama w sekundzie chwyciła mnie za nadgarstek i pobiegła do windy. Mam podejrzenia co do tego tajemniczego mężczyzny.
- Kto to mógł być? Pytał o nas więc może nas zna.
- Nie domyśliłeś się kto to może być? - zapytała ze skrzyżowanymi rękoma.
- On?! Nie możliwe! - krzyknąłem. Nie wierzę, ze po tylu latach dopiero przypomniał sobie o naszym istnieniu!
- Ojciec sobie o nas przypomniał..
- Ta podła kreatura to nie ojciec! - krzyknąłem wstając z miejsca - Gdyby nim naprawdę był to nigdy nie zostawił by mamy samej z dwójką dzieci!


____________________________________________________________________________


I tak oto prezentuje się rozdział 21! Miał on się pojawić w niedzielę lub poniedziałek ale jakoś nie miałam jak go napisać bo mam w ciul poprawek.
W rodzinie Night dzieje się.. Tego się nie spodziewaliście, prawda? Tego zakończenia to i ja się nawet nie spodziewałam! Tak na spontanie wszystko wyszło...
Więc 10 komentarzy i następny rozdział w jak najszybszym czasie postaram się napisać.
Dziękuję za to, że jesteście! Za te wyświetlenia! Kocham ♥♥

//Tami G.

sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 20


Lucy..
Jo jest podłą kreaturą! Jak mogła się z nim umówić wiedząc, że mi się podoba? A myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami. Przecież ja nigdy nie zarywałam do jej chłopaków! Dlaczego ona teraz zarywa do mojego? Byłam pierwsza! Uprzedziłam ją, że przyjadę i dołączę do niej i aby zostawiła mi takiego jednego przystojnego chłopaka a on a co? Jest podła! Teraz to się nie wykręci tak łatwo! Znalazłam się tuż przed drzwiami do mieszkania Jo. Zapukałam. Długo nie musiałam czekać. Drzwi otworzyły się a w nich stanęła uśmiechnięta dzieewczyna. Zaprosiła mnie do środka.
- Kendall i ty macie jutro randkę! - krzyknęłam.
- Co? Nie to nie prawda! - ale kłamie. Nie miałam pojęcia, że przyjaźnię się z takim kłamczuchem! To nie jest ta sama Jo z którą jeszcze parę miesięcy temu byłam bliżej niż nigdy! - Kto Ci to powiedział?
- Twój chłopak! Chciałam się z nim umówić ale ty mnie wyprzedziłaś! Myślisz, że mu się podobają takie plastikowe lalki jak ty? To już lalka Barbie ma w sobie mniej plastiku od ciebie! Nie masz u niego szans!
- Ale..
- Nie przerywaj mi! - dobrze wie, że nie lubię gdy ktoś mi przerywa! - Ty i Kendall to jedynie może być twój sen! Ja i Kendall to będzie rzeczywistość! Czy ty to w końcu pojmiesz?!
- Dlaczego to mówisz? Ranisz mnie a ja się nie umówiłam z Kendallem. - W jej oczach mogłam dostrzec światełka. Zaraz będzie ryczeć! Jest żałosna! - Jesteś żałosna! - I znów mi przerwano. Usłyszałam pukanie w futrynę. W drzwiach stanął Kendall. Mam nadzieję, ze nie słyszał jak wydzierałam się na Jo.
 - Nie przeszkadzam? - zapytał. Jo pokiwała głową. - Lucy nie krzycz na Jo. Ona nic nie zrobiła.
- Ale okłamała mnie! Nie przyznaje się, że umówiła się z tobą.
- Lucy wybacz ale to ja Cię okłamałem. - powiedział bardzo powoli ale ostatnie słowo wypowiedział z zawrotną szybkością. - Zapytałaś co robię jutro wieczorem i zabrzmiało to jak propozycja randki a ja.. Nie chciałem się z tobą umówić. Żeby nie zrobić Ci przykrości zmyślałem, że jestem umówiony z Jo bo ona jedyna przyszła mi do głowy.
- Jo jesteś głupia! Zamiast mi tłumaczyć, że nie umówiłaś się z Kendallem Ty tego nie robiłaś! Dopiero on musiał tu przyjść i tłumaczyć się za ciebie! - powiedziałam  - Za to jutro jesteś wolny.. - zwróciłam się w stronę Kendalla. - Wpadnij po mnie o 18:00. Tylko punktualnie. - powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami za sobą.

Kendall...
Czy to co przed chwilą powiedziała Lucy jest prawdą? Ona nie widzi tego co ja zrobiłem? To była moja wina a ona obróciła to w taki sposób, ze wyszło, że to wina Jo.
- Mam przewalone! - powiedziała Jo siadając na kanapie. - Wielkie dzięki.
- Przepraszam. Nie miałem pojęcia, że to wszystko się tak potoczy. Jeżeli jest coś co mógłbym zrobić abyś mi wybaczyła to.. To wiesz, że ja pierwszy! - głupio mi. Tak na poważne jest mi cholernie głupio! W tej chwili znajduję się w najgorszej sytuacji swojego życia!
- Wiesz.. Jest coś co mógłbyś zrobić.
- Co takiego?
- Wyjść. - powiedziała wskazując na drzwi. - Zniszczyłeś moją przyjaźń z Lucy! Nie masz nawet pojęcia do czego ona jest zdolna! Dla mojego i oczywiście twojego bezpieczeństwa najlepiej będzie jak zerwiemy ze sobą kontakt.
- Co? Ja nie będę w stanie wytrzymać bez ciebie dnia.
- Dla mnie też nie będzie to łatwe bo bardzo przywiązałam się do twojego towarzystwa. - powiedziała łapiąc mnie za rękę. - Ale Lucy jest na prawdę godna zrobienia krzywdy osobie, która utrudnia dążenie do jej celów. Umie się opanować ale.. Zanim zorientuje się, że robi źle minie trochę czasu.
- Przepraszam.
- Nie jestem na ciebie zła. Raczej zaskoczona, że powiedziałaś, że umówiłeś się ze mną! A miałeś przecież tyle innych kandydatek na moje miejsce. - sam się sobie trochę dziwie, że powiedziałem właśnie, że jestem umówiony z Jo.
- Powiedziałem twoje imię bo akurat o tobie pomyślałem.
- Myślałeś o mnie? - zapytała z tą jakże piękną iskierką w oku, którą dostrzegłem na naszej randce. - To słodkie. Nie wyobrażam sobie zerwania tobą kontaktu.
- Ja też.
- I co teraz zrobimy?
- Jutro spotkam się z Lucy i wyjaśnię jej, że nic do niej nie czuje i, że nie ma szansy abyśmy kiedykolwiek byli kimś więcej niż przyjaciółmi bo jest wyjątkowo złą i wredną dziewczyną...
- Ona Cię zabije!
- Umrę szczęśliwy! - powiedziałem po czym pocałowałem Jo. Ten moment zetknięcia się naszych ust był magiczny. Byłem pewny, że uderzy mnie w twarz a ona odwzajemniła pocałunek. Może i dobrze, że tak namieszałem. Gdybym tego nie zrobił to.. Nie skończyło by się na Happy End'zie? Ale nie będę znów taki pewny. Tę walkę wygrałem ale wojnę mogę przegrać. W każdym razie bardzo zależy mi na Jo!

James...
Geh.. Pani Night ciągle truje mi abym nie siedział w domu i się nie dołował. Postanowiłem wyjść. Przejść się tak na chwilę i nie myśleć o Amber, która mnie już w tyłku. Widać jak jej zależało! I widać też jak zależało mnie! W Amber na prawdę się zakochałem.. Jedyna dziewczyna, która zawróciła w mojej głowie do tego stopnia, że nie mogę przestać o niej myśleć. Ale muszę przestać bo wpadłem na kogoś i ten ktoś upuścił telefon. Podjąłem go i podałem dziewczynie. Na szczęście był cały.
- Przepraszam.  - powiedziałem zwracając własność dziewczynie. przyjrzałem się jej wyraźnie. Nigdy wcześniej jej tu nie widziałem. Miała czarne włosy w czerwone pasemka. Ubrana była w czarną sukienkę i skórzaną kurtkę. - Telefon jest na szczęście cały. - Wyglądała na typ niegrzecznej dziewczynki. Taka Bad Girl!
- Masz szczęście! - krzyknęła. Teraz byłem pewny, że jest Bad Girl. - Ej.. Ty jesteś James z Big Time Rush? - zapytałam. Chyba mnie poznała.
- Tak.
- Jestem Lucy uwielbiam waszą muzykę.- uśmiechnęła się. Chyba nie jest już zła. A ja wcale nie myślę o Amber. Chwila.. kto to jest Amber? A no tak.. Moja pierwsza miłość. Zapomniałem. - Musisz mi zrekompensować straty moralne.
- Telefon jest cały.
- Ale moje samopoczucie nie. Przestraszyłam się, że mógłby się rozbić a jest prawie nowy. Zabierz mnie na spacer to Ci wybaczę! - Ona mnie zaprosiła na randkę? Jeszcze nigdy dziewczyna nie zaprosiła mnie na randkę.
- Randka?
- Można by tak to nazwać.. - uśmiechnąłem się pod nosem. Zaimponowała mi. Ująłem jej dłoń i delikatnie uścisnąłem. Ona zrobiła to samo. Uśmiechnąłem się do niej. - Opowiedz mi o sobie..
I wtedy pomyślałem sobie : Dziewczyno nawet nie wiesz jak bardzo się ciesze, że zjawiłaś się w moim życiu! Spadła mi z nieba! Teraz się zrelaksuje. Zapomnę całkowicie O Amber. Lucy i w tym pomoże. nie wiem czy wyjdzie coś z tego.. Coś więcej niż przyjaźń ale warto spróbować.
Byliśmy w parku. Przechadzaliśmy się po oświetlonych przez lampy chodnikach i cieszyliśmy się ze swojego towarzystwa, Nagle poczułem się jakoś dziwnie. Odwróciłem i zobaczyłem, że ktoś schował się za drzewem.
- Lucy.. - szepnąłem. - Tylko się nie odwracaj. Ktoś za nami idzie. - powiedziałem a gdy zauważyłem, ze chce się odwrócić stanąłem naprzeciw niej i ująłem jej obie dłonie. - Co ja Ci mówiłem?
- Wow. - powiedziała i uśmiechnęła się pod nosem. - Właściwie to teraz zauważyłam jakie ty masz piękne oczy.
- Ty cała jesteś piękna. - powiedziałem przez co jej blada cera nabrała rumieńców. Zaśmiałem się pod nosem.
- Z czego się śmiejesz? Z moich czerwonych rumieńców? - podeszła krok bliżej i położyła mi jedną rękę na ramieniu a drugą na policzku. I zmniejszyła nasza odległość. Acz kolwiek zatrzymała się się gdy już prawie zetknęliśmy się ustami. - Dokończ za mnie. - szepnęła. Wiedziałem o co jej chodzi. Uśmiechnąłem się i pocałowałem. Nie znam jej jakoś szczególnie długo, właściwie to dzień ale zauroczyła mnie! Ten pocałunek na pewno zostanie długo w mojej pamięci. Czułem tak wielkie motyle w brzuchu! Stado motyli!!

Logan...
Skończyłem czytać tą cegłę! I zamknąłem tego pustaka po czym poczułem ulgę. Odetchnąłem z ulgą i położyłem się. Spojrzałem na zegarek.
- 21:14. Co ja będę teraz robić? - myślałem nawet o tym aby położyć się wcześniej ale jutro wstał bym o nie wiadomo jak wczesnej godzinie... Sięgnąłem pa telefon. Odblokowałem go i kliknąłem na wiadomości. Odtworzyłem sms'y ,które pisałem z Cami. Lubie sobie powspominać te słodkie momenty.. Jeżeli ona będzie spotykać się z tym patafianem to się powieszę! Postanowiłem do niej zadzwonić. Nie odbiera. Dziwne?. Gdy do niej dzwonię odbiera po pierwszym lub drugim sygnale. Coś się stało? Postanowiłem to sprawdzić. Poszedłem do niej! Gdy znalazłem się już przed jej mieszkaniem miałem już zapukać ale zauważyłem ją idącą korytarzem. Miała na sobie czerwoną sukienkę, która opinała jej talię i kamizelkę. Nigdy wcześniej nie widziałem jej na obcasach. Pewnie wraca z randki z tym patafianem.
- Cześć Cami. - Przywitałem się.
- Hej. - powiedziała dość cicho.
- Gdzie byłaś? - zapytałem
- A czy to ważne? - powiedziała lekko podenerwowana.
- Przepraszam. Nie chciałem Cie zdenerwować. - pociągnęła nosem. - Czy ty płaczesz?
- Nie. - powiedziała przecierając oczy.
- No przecież wyraźnie widzę. - powiedziałem odgarniając jej włosy. - Kto Ci to zrobił? - zapytałem gdy zauważyłem, że ma podpuchnięte oko. - Kto Cie uderzył? Camill proszę powiedz mi! Martwię się.  - oparła się o ścianę i opadła po nie do pozycji siedzącej.
- Powiem Ci ale obiecaj, że nie zareagujesz na to.
- Nie potrafię Ci tego obiecać. Jak tylko dowiem się kto Ci to zrobił.! Zabiję go!
- Logan.!
- Dobrze obiecuję. - usiadłem obok niej. Przysunąłem się najbliżej jak mogłem. - Kto Cię uderzył?
- Andre. - powiedziała bardzo ale to bardzo cicho. Na szczęście usłyszałem bardzo wyraźnie. Tan pajac uważa się za jakiegoś króla! Pomyślałem sobie wtedy. Ale z niego dupek! Jak można uderzyć dziewczynę? Jak można być takim debilem i podnieść rękę na bezbronną dziewczynę ,która liczyła wtedy na mile spędzony wieczór.
- Dlaczego? Wiem, że to głupie pytanie ale... - I wtedy wtuliła się we mnie. Jej ciepło owiło mnie całego. Poczułem się jak.. Jak? Najlepiej w świecie ! Takiego uczucia jeszcze nie doświadczałem. - Mam pomysł. - powiedziałem mocniej ją obejmując. - Pójdziemy do mnie i obejrzymy razem jakiś ciekawy film?
- Okey. Ale się przebiorę. - pokiwałem twierdząco głową i pogrążyłem się w tym przyjemnym uczuciu. Moje serce miło chyba tysiąc razy na minute! Tego wieczoru nic nie będzie mogło mi już popsuć. A jutro razem z chłopakami rozprawimy się z Andre. Nauczymy go, że kobiety nie można uderzyć!

Carlos...
Siedziałem na recepcji i grałem w grę na telefonie. Na stoliku leżała serwetka i stał mój szejk. Truskawkowy. Mój ulubiony!
Nudziłem się potwornie! Modliłem, aby jak najszybciej nadeszła godzina 22:00. Wtedy poszedł bym do siebie i położył wcześniej aby zakończyć ten beznadziejny dzień. Ziewnąłem.. Pomyślałem sobie o tym co powiedzieli mi kiedyś chłopacy na temat ziewania w podstawówce. Najadłem się strachu! Jak teraz o tym pomyśle to jest to idiotyczne. Heh..! Aż wstyd się przyznać, że w to uwierzyłem! Chyba tak ze dwa lata starałem się nie ziewać. Co było nie możliwe ale moje próby zapobiegania.. Haha!
- Cześć Carlos. - usłyszałem słodki głosić Stephanie. - Co tak sam siedzisz?
- Hej. Chłopaków gdzieś wywiało to siedzę sam. - Jezu a przestałem o niej myśleć a ta znów wlazła z butami do mojej głowy. Jak nie myślę o niej to przychodzi i zagaduje chociaż dobrze wie co miało dzisiaj być.
- Przepraszam. - powiedziała. Spojrzałam na nią z miną "za co?".
- Za co mnie przepraszasz?
- No bo dzisiaj mieliśmy razem gdzieś wyjść ale to nie wyszło bo Jared przyjechał i.. I przyznam się, że się za nim stęskniłam. Wystawiłam Cię. Przepraszam!
- Em.. Spoko. Nie ma problemu!
- Jest 21:20 więc może.. Pójdziemy gdzieś?
- A gdzie?
- Do kina albo spacer.
- No to do kina i na spacer. - powiedziałem łapiąc ją za rękę. Przykro mi z powodu, że potraktowała mnie lekceważąco ale Stephanie mi się podoba. Chce spędzać z nią dużo czasu a gdy będę się na nią gniewał to nic nie zyskam a stracę. - Grają dzisiaj świetny horror.
- O nie! Boję się horrorów. - przyznała się. Uśmiechnąłem się.
- Ale ja tam będę razem z tobą więc jak uznasz, ze jest za straszny to wyjdziemy.
- Dobrze. - Dziewczyna przygryzła dolną wargę co sprawiło, że się uśmiechnąłem. Ona na mnie działa w taki kojący sposób. Wystarczy, że jest obok mnie a jestem zupełnie innym Carlosem! Chłopaki sami mi się dziwią, że nie nosze teraz jakoś często kasku.! Mówią, że się zmieniłem. Wydoroślałem? Chyba coś takiego powiedzieli.


___________________________________________________________________________

Tan Tan Taaan! Oto ja z rozdziałem 20. Wszystko się niby prostuje. Było kiss, były słodkie momenty i było BTR. Czego chcieć więcej?
Rozdział jest w miarę dobrze napisany. Za błędy przepraszam ale jestem zmęczona 3 h pisaniem.Napisałam go w miarę szybko i mogę stwierdzić, że listopad to miesiąc BTR ♥ Pod tym rozdziałem chcę zobaczyć 10 komentarzy :) Podbijamy świat! Dziękuję za wyświetlenia i komentarze z poprzedniego rozdziału. Dodają one motywacji ;)
Pozdrawiam i całuję ;-*

środa, 11 listopada 2015

Rozdział 19

James...
Siedziałem w domu. Przez ostatni czas robię tylko to. Nie mam ochoty iść na zewnątrz gdzie każdy okazał by mi 'współczucie'. Mówił : ,,Oh.. James tak mi przykro". Nie chce tego! I wszystko było by okey ale ta Amber musiała wszystko wygadać na wywiadzie. Cytuję ,, Tak. Ja i James to już koniec. Próbowałam wszystko naprostować jak mogłam ale nie udało mi się. James jest cudownym mężczyzną. Na pewno znajdzie kiedyś tą jedyną. Niestety to nie okazałam się być ja.. Życzę mu aby znalazł swoją drugą połówkę i gdy ją znajdzie aby traktował lepiej niż mnie.'' I przez to ostatnie zdanie w moim życiu rozpętało się piekło. Fani myślą, że traktowałem ją źle. Ale przecież starałem się traktować jak księżniczkę! Nigdy nie podniosłem na nią głosu nie licząc tego finishu? Jeżeli mogę go tak nazwać. Z moich rozmyśleń odbił mnie głos Pani Night.
- James? Choć coś zjeść. - powiedziała posyłając miły matczyny uśmiech
- Nie jestem głodny.
- Kotku.. Nie możesz się przejmować słowami Amber. Od rana nic nie zjadłeś a dochodzi 14:00. Jeszcze trochę i nie będziesz normalnie funkcjonować.
- Niech się pani nie martwi. Za chwilę przyjdę. - zakończyłem wielkim uśmiechem. W odpowiedzi dostałem kiwnięcie głową. Drzwi się zamknęły. Posiedziałem tam jeszcze chwilkę i ruszyłem do kuchni. Mój brzuch dawał po sobie znaki. Gdy znalazłem się w kuchni usiadłem przy stole i zacząłem pałaszować. Chwilkę później obok mnie znaleźli się chłopacy, mama Kendalla i Katie.
- Co tam u Was słychać chłopacy? - nagle zapytała mama Kendalla
- Wszyscy mają problemy.. - powiedziała za nas Katie - Tak tylko zgaduję.. - powiedziała gdy spojrzenia wszystkich spoczęły na niej.

Logan..
Siedziałam u siebie w pokoju. I czytałem.. Przeniosłem się w świat książek. Fantasy.. Tego magicznego świata w, który wszystko jest możliwe a twoje ograniczenia to wyobraźnia, która nie zna słowa stop. Gdy znalazłem się najlepszym momencie książki do pokoju bez pukania wparowała Camille.
- Logan! Chyba się zakochałam! - krzyknęła i opadła bezwładnie na moje łóżko tuż obok mnie. - On jest idealny! - trochę zrobiło mi się przykro bo byłem pewien, że chodzi o tego całego Andre.
- Ołł.. Znam go?
- Znasz.
- To powiedz mi o kogo chodzi. - powiedziałem wkładając pomiędzy kartki książki zakładkę. Odłożyłem książkę na półkę nocną i spojrzałem na Camille. - No dalej! - popędziłem ją
- Bo wiesz.. Wczoraj świetnie się bawiłam z Andre.. - a jednak - Strasznie się zmienił! Bo gdy jeszcze graliśmy razem w serialu to był strasznym egoistą.
- Czyli jesteście parą?
- Nie oficjalnie. Ale chyba do tego zmierzamy!
- Aa.. To super.
- Nie cieszysz się? - zapytała Cami. Co ja mam jej odpowiedzieć? Liczy na to, że powiem bardzo się cieszę, że będę światkiem twojej pierwszej poważnej miłości. Możesz na mnie liczyć!
- Oczywiście, że się cieszę! - powiedziałem z wielkim uśmiechem. Chyba to kupiła.
- Super. Ja już lecę bo idę teraz to powiedzieć Jo. Czuj się zaszczycony.. Wiesz o tym pierwszy.
- Miło mi. - powiedziałem i pożegnaliśmy się. - Czy ona nic nie rozumie? Jak mam patrzeć spokojnie na to jak moja miłość oprowadza się z jakimś innym chłopakiem? Dlaczego to wszystko jest takie trudne?!

Carlos..
Postanowiłem, że nie będę się dołować. To nie jest moja ostatnia miłość. Na pewno znajdę taką, której będzie zależało bardziej niż Stephanie! To jest już pewne! Aby się odstresować pojadę na lód. To najlepsze miejsce na takie coś. Mogę się skupić na grze dzięki , której wyrzucę z siebie zbędne emocje. Hokej już taki jest! Bardzo emocjonujący i niebezpieczny za razem. Ale tylko jak Kendall jest na boisku.. Poszedłem do najbliższego lodowiska, wypożyczyłem strój i sprzęt bo nie miało sensu targać go przez pół miasta. Jedyne co wziąłem ze sobą to łyżwy. No i kask oczywiście..! Gdy założyłem łyżwy zabrałem sprzęt i wszedłem na lód nie mogłem uwierzyć w to, że Steph i ten cały Jared też mieli w planach iść na lodowisko.
- Spokojnie  Carlos.. Udaj, że ich nie widzisz. - powiedziałem sam do siebie. Rzuciłem krążek na lód i zacząłem go kozłować po całym lodowisku aż trafiłem w bramkę. Odprężyło mnie to. I nie ukrywam, że udałem iż ten krążek to Jared. I, że tak z całej siły walę w niego kijem. Na lodowisku było jeszcze kilka osób tak z 10 to minimum. Jeździłem sobie spokojnie kozłując krążkiem po lodzie gdy nagle podjechała do mnie Steph z tym kretynem.
- Carlos! - zaczęła mnie wołać. Udałem, że nie słyszę. - Carlos! Cześć.
- A no hej.
- Wołałam Cię.
- Nie słyszałem. - skłamałem. - Jakoś zamyśliłem się.
- Nie wiedziałam, że tak dobrze jeździsz. - powiedziała z uśmiechem.
- Tak? Fajnie. - nie wiem co mam jej odpowiedzieć. - Wybaczcie ale niestety muszę już.. Iść. - nie mam ochoty z nimi rozmawiać. Nawet nie zaczekałem na ich reakcję. Właściwie to na reakcję Stephanie bo co zrobił by Jared to trochę mało mnie interesuje.


Kendall..
Nadszedł wieczór. A ja jak to ja zawsze wieczorem idę nad basen odpocząć. Zrelaksować się po całym dniu. Ruszyłem przez recepcje i już nalazłem się nad basenem. Rozejrzałem się za moim miejscem czy aby na pewno jest wolne. Zasmuciłem się bo zobaczyłem, że obok mojego miejsca na leżaczku leżakuje ta cała Lucy. Nie przepadam za nią jakoś specjalnie.. Jest znośna. Ale nie spodobało mi się to jak potraktowała mnie dzisiaj rano. No to było wredne! Ruszyłem w stronę mojego miejsca. Z kieszeni wyciągnąłem słuchawki i podłączyłem je do komórki, wybrałem piosenkę i zacząłem jej słuchać. Udając, że nie ma tam czerwonowłosej. Usiadłem wygodnie na leżaku i zacząłem czytać czasopismo sportowe.
- Cześć. - powiedziała. oczywiście nie odpowiedziałem bo udałem, że nie słyszałem. Lucy wyciągnęła jedną słuchawkę przez co musiałem na nią spojrzeć. - Halo.
- Co?
- Powiedziałam cześć. - uśmiechnąłem się niemo i wróciłem do czytania gazety.
- A no hej.
- Robisz coś jutro wieczorem?
- Em.. - to zabrzmiało jakby proponowała mi randkę. szybko wymyśl coś. No dawaj! - Tak. Umówiłem się z Jo. - Jedynie to przyszło mi do głowy.
- Z Jo? - zapytała lekko podenerwowana. - Przecież mi mówiła, że się jej nie podobasz! A tu nagle się z tobą umawia?! - No to narozrabiałem. Nic nie powiedziałem tylko patrzyłem na jej reakcję. Wstała z leżaka i zła weszła do środka hotelu gdzie zapewne pokierowała się prosto do Jo. Muszę bardziej uważać na to co mówię. Przeze mnie Jo będzie w bardzo nieprzyjemnej sytuacji.

_______________________________________________________________________

I jak się podoba? A no mnie tak w połowie. Nie zawarłam w nim tego co chciałam zawrzeć. Ale napisałam go tak szybko jak mogłam aby podziękować na wyświetlenia ,które rosną i za liczbę czytelników. Dziękuję! Jeżeli pod tym rozdziałem pojawi się 7 komentarzy nowy rozdział postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu. Dzięuję i pozdrawiam ♥

poniedziałek, 9 listopada 2015

Rozdział 18

Carlos...
Od wczorajszego wieczoru spędzonego w obecności Steph nie mogę przestać o niej myśleć. Tak dobrze się rozumiemy.!. Dzisiaj zobaczymy czy to aby nie jest chwilowe. Zabieram ją na randkę! Jeszcze myślę nad miejscem ale zapewne nie będzie ono takie jak normalnie bym wybrał. Jestem za dziecinny. Muszę się kogoś polecić. Może James mi pomoże? Ale nie jestem pewien czy to odpowiedni moment. Słyszałem jakieś wrzaski i jestem pewien, że to były krzyki Amber i James'a. W końcu się mu nie dziwię! Widziałem te zdjęcia.. Gdyby moja dziewczyna całowała się z jakimś frajerem tylko dlatego aby wywołać jakąś wielką aferę chyba bym oszalał!
No to może Kendall? Ale jeszcze śpi. Logana nie ma w domu bo ma dzisiaj jazdę próbną bo zdaje prawo jazdy. No to idziemy do osoby tak samo zwariowanej jak j!. Ale osoby o bardzo przeciwnym do mojego charakteru! Do Camille! Na pewno mi pomoże!
Zabrawszy telefon wyszedłem z mieszkania. Wsiadłem do windy i zjechałem nią na parter.  Wysiadłem z niej i pokierowałem na basen. Zapewne tam ją znajdę bo ma wieczorem casting a tam najlepiej się jej uczy tekstu. Zacząłem się za nią rozglądać. Gdy nagle zobaczyłem Steph, która przytulała się do jakiegoś chłopaka. Zabolało mnie wtedy serce! To ja jestem zakochany po uszy i się z tym nie kryje a ona.. Ona zapewne nie postrzega mnie za osobę , którą może nazwać swoim chłopakiem. No trudno!... Nie pierwszy raz czuję się wystawiony. Ale myślałem, że Steph jest tą pierwszą miłością. Prawdziwą miłością! Zrezygnowane z powrotem udałem się do windy i bym już odjechał ale jakby specjalnie do windy weszła ta dwójka.
- Cześć Carlos. - przywitała się z wielkim uśmiechem - To jest Jared. Jared.. - zwróciła się do niego. - To jest Carlos.
- Cześć. - powiedział oschle. Na co ja jedynie zmierzyłem go wzrokiem. Od razu koleś wydał mi się podejrzany. - O proszę.. Ktoś tu ma humorki.
- Jared... - powiedziała szeptem Stephanie i szturchnęła go lekko. - Przepraszam za niego.
- Spoko. - rzuciłem oschle. Nie miałem ochoty z nikim teraz rozmawiać. I tu nie chodzi o to, że  się przytulali. Tu chodzi o to w jaki sposób na siebie patrzą. Widać, że coś do siebie czują.
- Carlos? Wszystko w porządku? Jakoś nie specjalne masz dzisiaj humor. - A co mam skakać ze szczęścia? Ona nie rozumie tego co do niej czuję? Zakochałem się.
- Wszystko okey. - skłamałem. Przecież nie powiem, że jestem zły, zazdrosny, smutny.. - Na prawdę..
- Steph.. Musimy już iść. - Odezwał się naglę Jared. -Przecież dzisiaj wieczorem idziemy na randkę. Musimy nadrobić te 2 lata. Oprowadź mnie po Palm Woods.
- Dobrze. - Steph się speszyła.. - Do zobaczenia Carlos.
- Dzisiaj to my mieliśmy się spotkać. A nie Ty i ten.. - powiedziałem gdy winda się już zamykała.

Kendall...
Siedziałem sobie na leżaku i czytałem magazyn sportowy. Gdy nagle podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Spojrzałem na nią i od razu z kimś skojarzyłem. Bardzo mi kogoś przypominała.
- Wolne? - zapytała wskazując leżak obok. Pokiwałem twierdząco głową. Dziewczyna zajęła miejsce obok mnie. Ciągle bacznie przyglądając się mojej osobie. To trochę krępujące! I wkurzające..! - Jestem Lucy.
- Kendall.
- Wiem kim jesteś.  - w tamtej chwili podeszła do nas Jo. Nie powiem ucieszyłem się na jej widok.
- Cześć. - powiedziała uroczo - O czym gadacie?
- Właściwie to o niczym.. Kendall i tak już musi iść. - powiedziała Lucy co nie powiem wkurzyło mnie. Nie dość, że ja jestem miły i w ogóle bo mogłem powiedzieć , ze to miejsce jest zajęte to ta ruda siadła by gdzie indziej to nie.. Kendall przecież musi być miły..!
- Ale ja nie...
- To Pa Kendall. - powiedziała już trochę nieprzyjemnie Lucy. Wstałem i ostatni raz spojrzałem na Jo. Wyszeptała tylko "przepraszam". Nie mówiąc już nic poszedłem do siebie. Niezłe ziółko z tej przyjaciółki Jo. W ogóle do siebie nie pasują. Są z dwóch różnych światów. Takie 2 różne charaktery.

Jo..
Nie no ja zaraz oszaleję! Niech tylko Kendall będzie w odpowiedniej odległości to będę mogła swobodnie na nią nakrzyczeć i nie stracić w oczach Kendalla. Jak ona mogła go w tak bezczelny sposób potraktować?
- Lucy! - krzyknęłam przez co w naszą stronę zwróciło się kilka oczu - No co? - powiedziałam do tych wszystkich 'ciekawskich' - Nie macie nic lepszego do roboty?
- Dlaczego się tak denerwujesz? Tam u nas zawsze tak robiłam i nie miałaś z tym najmniejszego problemu.. - powiedziała przez to jeszcze bardziej się wkurzyłam bo zorientowałam co planuje. - Przecież wiesz, że w ten sposób traktuje osoby, które wpadły mi w oko. A Kendall skromnie mówiąc.. Skradł moje serce.
- Nie zgadzam się na twój związek z Kendallem?
- A to niby dlaczego? Słuchaj ja tu nie na darmo przyjechałam. Chce korzystać w 100 %! - powiedziała przez co trochę się uspokoiłam - Dzisiaj spotkałam Cię po prawie 2 miesiącach rozłąki a ty tak mnie traktujesz?
- Przepraszam.
- Nie Jo.. Ja przepraszam. Nie powinnam była go tak atakować.. To pewnie twój przyjaciel a ja potraktowałam go jak.. Sama wiesz jak. Ale na serio mi się podoba i chcę go lepiej poznać. Pomożesz mi? - I jak tu jej nie kochać? Lucy ma trudny charakter. Trzeba dać jej trochę czasu. - No chyba, że ciebie i Kendalla łączy coś więcej niż przyjaźń.
- Wiesz..
- O to super! Choć idziemy na zakupy! - dokończyła za mnie - Musze dobrze wyglądać w jego oczach. Opowiedz mi o nim!! - A teraz to nie wiem co myśleć. Kendall podoba się zarówno mnie jak i jej. Ale nie powiem jej tego bo przecież.. Będzie jej przykro. Jest tu od niedawna.. Wiem co czuje. Byłam w jej sytuacji... Jeden chłopak w tą czy we w tą!? Co za różnica?

Logan...
Razem z Camille wybrałem się do księgarni. Okazało się, że oboje szalejemy za czytaniem książek. To teraz bardzo dobry moment w naszej znajomości. Okazuje się, ze lubimy bardzo podobne rzeczy. A co do książek to lepiej nie mogliśmy wybrać. Oboje kochamy książki fantasy. Ten magiczny świat! Już w wielu 8 lat interesowałem się tego typu lekturami na wakacje. Chłopaki wytracili mnie z tej równowagi bo w wakacje to my jeździliśmy na rowerach, deskorolkach, wózeczku..
- Logan! - krzyknęła cichym piskiem Cami. - Ty mnie nie słuchasz!
- Przepraszam. Zamyśliłem się.
- No dobrze.. - wymieniliśmy się uśmiechami - Doradź mi. Lepiej wziąć "Na skrzydłach" Williama Hedrey'a czy "W Czasie Pełni" Emilly Walty? (KSIĄŻKI I ICH AUTORZY SĄ ZMYŚLENI ;-) )
- Wiesz.. Czytałem "Na skrzydłach". Nie zachwyciłem się jakoś szczególnie. No fakt książka jest naprawdę ciekawa ale tyle rzeczy zostało niewyjaśnionych.. A William nic nie wspominał o 2 części!... Ja osobiście to wybrał bym tą autorstwa Emilly Walty! Przynajmniej wiesz na czym stoisz bo już kiedyś czytałaś jej dzieła. Jest na prawdę dobra!
- No to okey. Bierzemy tą książkę Emilki. Choć do kasy.
- To ty idź ja jeszcze tutaj popatrzę, może znajdę coś dla siebie - W odpowiedzi dostałem kiwnięcie głowa. Zacząłem szukać czegoś co mogło by mnie zadowolić. Znalazłem kilka ciekawych książek teraz tylko wybrać jedną bo i tak nie wiem kiedy znajdę czas na przeczytanie tej jednej. Zacząłem rozglądać się za Camille. Gdy odnalazłem ją wzrokiem to szczerzyła zęby do jakiegoś blondaska. Patrzyłam na nich dłuższą chwilkę. Gdy w końcu spojrzeli na mnie. Camille uśmiechnęła się i podeszła w moją stronę.
- Logan poznaj proszę Andre. Byłam z nim parą w serialu. Andre do jest Logan - podaliśmy sobie ręce nic nie mówiąc. Zauważyłem, że mnie nie lubi . Z resztą z wzajemnością. - Logan nie obrazisz się jak gdzieś wyskoczę z Andre?
- Em.. Ale mieliśmy iść razem na szejki.
- To pójdziemy jutro. Logan proszę! Prawie rok go nie widziałam!
- Idź! Nie będę Cię trzymać. Baw się dobrze.
- Dziękuję. Kochany jesteś. - po czym praktycznie wybiegli z księgarni. No cóż. Jeżeli czegoś nie zrobię to właśnie taki Andre zajmie moje miejsce. Czyżby mi zależało bardziej niż myślałem? Camille jest wyjątkową dziewczyną. Jedyną w swoim rodzaju.
-Boże.. Jestem zazdrosny!

____________________________________________________________________________

I tak właśnie prezentuje się rozdział 18. Brakuje w nim Jamesa ale z zapowiedzi był. Obiecuję, że następny rozdział zacznę od James'a. Nie będę się rozpisywać ale proszę o komentowanie bo to motywuje i.. A wiecie co? Jak pod tym rozdziałem pojawi się ok 5 komentarzy to ja.. Dodam zajebiście ługi rozdział jeszcze w tym miesiącu!

poniedziałek, 2 listopada 2015

Happy Birthday, Kendall.!

Happy Birthday Kendall♥♥ 
Happy Birthday Kendall♥♥ Dzisiaj nasz Kendall kończy 25 lat. :) z tej okazji pragnę
złożyć mu najlepsze życzenia pod słońcem!! <3 Aby mu się układało z jego drugą
połówką ♥ aby dalej robił karierę ♥ żył szczęśliwie ♥ troszczył się o nas fanów tak
jak robi to teraz ♥ aby nie zapominał, Że ma nas! kochamy cie K3!