James..
Nadszedł wieczór. Nie mogę przestać myśleć o tej sytuacji z Amber. Mało brakowało a bym się z nią przespał.. Ale przypał! Muszę się ogarnąć! I to natychmiast.Jedno mnie martwi. Amber nie odezwała się od rana. To znaczy.. Gdy zadzwonił telefon, ubrała się i pocałowała w policzek i po prostu wyszła.
- Masz gościa James. - usłyszałem nagle gdy krzyknęła do mnie mama Kendalla. Ciekawe kogo znów tu niesie? Może to Amber! Oj tak.. Oby to była ona!
- Cześć James. - powiedziała radośnie Lucy wchodząc do mojego pokoju.
- Ooo.. Cześć Lucy!
- Tęskniłeś za mną?
- Em.. Tak. Oczywiście. - skłamałem.
- Zrobiłeś coś w mojej sprawie? - zapytała tak wprost.
- Nie.
- Jak to? Przecież Kendall musi odpokutować! Zranił mnie! - podniosła nagle głos zaczynając machać rękoma.
- Spokojnie.. Nie denerwuj się. - powiedziałem wstając i powoli do niej podchodząc. Położyłem jej ręce na ramionach i oparłem swoją głowę a jej. Spojrzeliśmy sobie w oczy. Nie wiem dlaczego ale wyglądała na zdenerwowaną.. A przynajmniej jej spojrzenie to zdradziło. - Postaram się porozmawiać z Kendallem gdy tylko wróci od Jo.
- To on jest teraz z Jo? - powiedziała lekko speszona.
- Tak.
- Em.. Wiesz co James.. Jestem dość zmęczona. Już pójdę.
- No okey. Ale.. Dosłownie przed chwilą przyszłaś a już znikasz. - powiedziałem odsuwając się od Lucy. Ona coś kręci. Widać to po niej. - Wszystko okey?
- Tak! Wszystko jest w jak najlepszym porządku!
- No.. Okey. Ale i tak wiem, że nie jest.
- Pa James! - powiedziała po czym wyszła. Dziwne to było. Lucy nigdy się tak nie zachowywała. Coś jest nie tak. Może ma problemy rodzinne? I stara się udawać, że wszystko jest okey? No sorry ale nie wychodzi jej to zbyt dobrze. Czemu po prostu nie powie o co chodzi? Pomógłbym jej jak tylko bym mógł! No ale.. Tak mówię, że bym jej pomógł i w ogóle a nawet nie wyjaśniłem.. Nawet nie zapytałem Kendalla o co chodzi z tą akcją wczoraj wieczorem. Jak wróci od Jo to no.. Po prostu muszę zapytać o co chodzi!
Logan...
Wybrałem się do Camille tak jak obiecywałem. Wziąłem ze sobą jakieś słodycze bo wiem, że Camille uwielbia jest podczas oglądania jakiego kol wiek filmu. Nie ukrywam, że trochę zdziwił mnie jej telefon.. Dobra to, że do mnie zadzwoniła to nic dziwnego ale.. Zwykle to nie ona proponowała spotkanie tylko ja. Gdy znalazłem się na piętrze na którym mieszka Camille szybkim ale spokojnym krokiem podążyłem w stronę jej mieszkania. Gdy znalazłem się przed jej mieszkaniem poprawiłem jeszcze włosy i zapukałem. Dosłownie nie minęły 4 sekundy a drzwi otworzyły się a w nich stanęła słodka Camille.- Cześć. - powiedziała i pocałowała mnie w policzek. - Wejdź. - Nic nie mówiąc wszedłem do środka.
- Mam coś co lubisz.
- Przyniosłeś żelki?
- Tak.
- Oo.. Będzie słodko podczas oglądania horroru! - Chwila...
- Horroru? Mieliśmy oglądać jakąś komedię. czemu teraz niby mamy oglądać horror? - zapytałem z lekkimi oczywiście udawanymi wyrzutami.
- Mieliśmy ustalić co oglądamy jak tylko przyjdziesz.
- Więc mnie też zapytaj o zdanie.
- A czy ty mnie pytałeś ostatniemu razem w kinie? Nie.. Więc teraz moja kolei wybrać rodzaj jak i film , który będziemy oglądać.
- No ale..
- Nie ma żadnego ale. Postanowiłam za ciebie! Oglądamy horror i koniec kropka! - krzyknęła śmiejąc się sama do siebie.
- Nie krzycz, piękna. Nie wiesz, że złość piękności szkodzi?
- Ha Ha.. Ale śmieszne. - powiedziała z sarkazmem łapiąc mnie za rękę i prowadząc przed telewizor. Usiadłem a ona poszła do kuchni po jakieś napoje i Pop Corn. Gdy wróciła odłożyła tackę na której znajdowały się te produkty i usiadła obok mnie. Położyła nogi na moich kolanach i oparła się o sofę. Uśmiechnęła słodko.
- A co Ty masz dzisiaj taki dobry humor, co?
- Aa.. Nie bez powodu tutaj jesteś.
- Coś tak czułem.. O co chodzi.
- No bo.. Wiesz.. Ojciec dzisiaj do mnie dzwonił i.. Powiedział mi, że.. Że wracam za tydzień do domu.
- Co? - powiedziałem z niedowierzaniem. - Czy to jakiś żart? Jeśli tak to nie śmieszny!
- Logan to nie żart! Dowiadujesz się o tym pierwszy.
- Czemu wracasz? - zapytałem łapiąc ją za rękę.
- Mama wylądowała w szpitalu. Bardzo źle się czuje. Może nie przeżyć do końca miesiąca ponieważ zachorowała na białaczkę. Potrzebuje mnie tam.
- A ja potrzebuje ciebie tutaj! - podniosłem głos - Bez ciebie nie będzie tu tak samo!
- Logan.. Przecież gdyby nie było to coś poważnego to nie musiała bym jechać..
- Oj no przecież wiem. Białaczka to nie żarty. Pozdrów ode mnie swoją mamę, niech szybko wraca do zdrowia.
- Przekaże jej to.. A teraz, możemy już zacząć oglądać ten głupi film?
- Tak. - powiedziałem bardzo cicho. Nie mogę uwierzyć.. Moja Camille wraca do domu. Zostawia mnie tutaj ale.. Jej mama jej teraz potrzebuje! Nie mogę być człowiekiem bez serca. Zwłaszcza, ze białaczka to na prawdę poważna sprawa.. Moja Camille przecież jeszcze wróci. Nie żegnamy się na zawsze tylko na miesiąc może dwa. Będziemy w kontakcie. Ciągłym kontakcie. - Co ty na to abym pojechał z tobą? - zapytałem nagle.
- Serio chciałbyś?
- Tak.
- Powiem ojcu, że zabieram Cię ze sobą! Ale się ucieszy!
- Serio? Twój tata mnie chyba nie lubi.
- A zdziwisz się.. Po ostatnim spotkaniu ciągle mówił jaki to super jesteś. Do tej pory nie daje mi spokoju. - zaśmiała się
Carlos..
Siedziałem w parku. Na tej samej ławce na której poznałem Alexę. Była dokładnie ta sama godzina.. Pomyślałem, że może spotkam tu Alexę. I znów pospacerujemy to parku. Porozmawiamy.. Poznamy się jeszcze bliżej! Tak bardzo chciałbym ją teraz zobaczyć. Zadzwonił bym ale.. Dzwoniłem wczoraj i wyjdzie, że jestem nachalny. Nie chce aby pomyślała sobie "To znowu on".- Carlos..? - usłyszałem nagle. To była ta śliczna blondynka którą poznałem wczoraj.
- Cześć. Myślałem o tobie. - - powiedziałem bez zastanowienia - Czy ja to powiedziałem na głos? - speszyłem się.
- Tak. - powiedziała szeroko się uśmiechając. - Czemu dzisiaj jeszcze nie zadzwoniłeś?
- A miałem to zrobić?
- Tak!
- To zadzwonię.. Jeszcze dzisiaj.
- Będę czekać na twój telefon.
- Okey. - powiedziałem uśmiechając się. - Miała byś ochotę wpaść jutro do mnie do studia i posłuchać naszej próby?
- W sensie BTR? Jeszcze się pytasz? Bardzo bym chciała!
- To bądź gotowa na 10:30. Podjedziemy pod ciebie.
- Wiesz.. Jesteś super chłopakiem! Twoja dziewczyna to szczęściara!
- Nie mam dziewczyny. - odpowiedziałem bardzo szybko.
- Haha.. Dobree.. Serio ten żart Ci się udał. - powiedziała lekko śmiejąc się. - Jak ma na imię?
- Ma na imię powietrze. Na prawdę nie mam dziewczyny.. Ale mam taką jedną na oku. - powiedziałem dając krok bliżej. Niech zobaczy jak to fajnie wygląda.
- Chyba nie mówisz poważnie?
- Zaskoczę Cię. Mówię całkowicie poważnie!
- Zdziwił mnie fakt, że nie masz dziewczyny. Taki super chłopak i to bez dziewczyny przy boku. Dobra.. Czuje się niezręcznie.
- Nie powinnaś.
- Przejdziemy się gdzieś?
- Oczywiście. - powiedziałem po czym wstałem z ławki i razem z Alexą podążyłem uliczkami przepięknego parku. Jakże mojego ulubionego miejsca w całym Los Angeles!
Kendall...
- Spokojnie Kendall. - powiedziała słodko Jo siadając obok mnie. Jak to dobrze, że ona jest po mojej stronie. Jak dobrze, ze mam taką słodką Jo, która będzie się o mnie martwić i pocieszać. Teraz potrzebuje tego najbardziej. Tak właściwie stoję przed największym gównem w całym moim życiu! Nie ważne co wybiorę i tak w nie wdepnę.. Z jednej strony ślub mamy.. Tak właściwie odnowienie przysięgi. Jeśli pójdę na ten ślub to nie będę miał jak pojawić się na występie. A jeśli mnie tam nie będzie to zastąpią nas innym zespołem. Już to widzę jak ten cały Harry Styles by się cieszył! Ta opcja odpada! Muszę pojawić się na występnie! Musze! Ale jeśli pójdę na występ mamie będzie przykro. Nie chce tego bo wiem jak to jest gdy nie ma obok ciebie ważnej dla ciebie osoby w wyjątkowym dniu. - Wiesz co.. A może pojawisz się na ty meczu tylko aby zaśpiewać hymn i zbierasz się się od razu na ślub? Wiem, że to raczej logiczne ale.. Będziesz miał 15 min aby zdążyć na tą odnowę inaczej albo zawiedziesz fanów albo mamę.- Życie jest totalnie nie sprawiedliwe.- Zgodzę się z tym ale.. Popatrz na to z innej strony. Jeśli coś Ci nie wyjdzie to następnym razem powinno. W końcu człowiek uczy się na własnych błędach. Jeśli raz popełni jakiś błąd drugi raz nie powinien tego zrobić. Teraz musisz myśleć na spokojnie. Musisz totalnie wyluzować się.. Pełen lajcik!
- To nie takie proste, Jo. Nie chce zawieść tych fanów, którzy czekają na ten występ od miesięcy. Ale mama jest raczej ważniejsza prawda..?
- Nie chce nic mówić ale.. Nie. W tej chwili to Ty jesteś najważniejszy!
- Ale muszę coś wybrać!
- Tak. Ale wybierz to co sprawi, że TY będziesz szczęśliwy. Nie możesz uszczęśliwić wszystkich dookoła. To nierealne!
- Nie chce aby ktoś był przeze mnie smutny..
- Jesteś za dobry, Kendall..
- Wiesz.. Muszę Ci coś powiedzieć. Raczej będziesz na mnie zła.
- Wątpię. Teraz to ja Cię przytulę. - powiedziała po czym zarzuciła i ręce za szyję i mocno objęła. - No mów. - odezwała się nagle delikatnie odsuwając ode mnie.
- Bo wiesz co.. Ostatnio widziałem się z Lucy. I trochę.. No.. Nakrzyczałem na nią. Przepraszam. Wiem, że to twoja najlepsza przyjaciółka ale wybacz, że to powiem jest koszmarna! Ciągle mnie podrywała, coś przygadywała i.. Już nie wytrzymałem. Przepraszam.- Ty mnie nie przepraszaj tylko Lucy. Ale ona też powinna to zrobić.
- Nie jesteś zła?
- Na ciebie? Nigdy! - powiedziała po czym przytuliła się do mnie.. Heh.. Jaki ten świat mały. Inna dziewczyna zrobiła by mi awanturę, że krzyczałem na jej najlepszą przyjaciółkę. Na szczęście ja mam Jo! Ona jest.. Niesamowita. Tak to słowo w pełni ją określa.
________________________________________________________
WoW.. Szaleje. 3 rozdział w maju! Nie no SZTOS! Mam nadzieję, że to natchnienie prędko mi nie minie.. Gdybym zawsze tak piała to była bym w pełni z siebie zadowolona. Rozdział pojawia się chwilowo co 2 dni. Gdyby tak było do końca maja to było by bajecznie..
Szczerze? Rozdział mi się nie podoba! Nie jest taki jaki chciałam aby był.. Pomysły mi się kończą. Nie mogę do tego dopuścić więc mi pomóżcie.. Pisać komentarze! To zajebiście Cię nakręca aby stworzyć nowy rozdział! Komentarz to taka inspiracja! Tak, że pisać komyy <3 <3