niedziela, 8 maja 2016

Rozdział 26

Carlos..
Spacer po słonecznym Los Angeles potrafi poprawić nastrój. Ten sen już przestał dręczyć moją głowę. Odpuściłem. Zrozumiałem, że Stephanie nie jest dziewczyną dla mnie. I choć nie jest mi łatwo bo na dziewczynie cholernie mi zależy.. Skoro be zemnie jest szczęśliwsza to i ja jestem szczęśliwy. Spacerując po alejkach pobliskiego parku zauważyłem, że na jeden z ławek siedziała dziewczyna. Była cała zapłakana. Zrobiło mi się jej żal. Taka ładna dziewczyna a siedzi sama i to jeszcze cała w łzach. W kieszeni miałem paczkę z chusteczkami higienicznymi. Wyciągnąłem ją i podszedłem do dziewczyny. Usiadłem obok. Ta spojrzała mną mnie ukradkiem. Uśmiechnąłem się szeroko. Ta spojrzała na mnie zdziwiona. Najwyraźniej mnie rozpoznała. Uśmiechnęła się.
- Cześć. - zacząłem. - Mogę Cię o coś zapytać?
- Yhm..
- Czemu taka ładna dziewczyna płacze? - zapytałem podając chusteczki.
- Dziękuje. - powiedziała wyciągając jedną z nich. - Mogę Ci o coś zapytać?
- Tak. - posłałem miły uśmiech.
- Masz ochotę się ze mną przejść? Nie chce tutaj tak sama siedzieć.
- Jeszcze się pytasz?! Oczywiście, że chce! Jak masz na imię?
- Alexa.
- Ślicznie.. - stwierdziłem wstając z ławki. - Ja jestem Car..
- Carlos Garcia. Członek zespołu Big Time Rush. - powiedziała podchodząc krok bliżej mnie. Spodobało mi się to..
- A wiec mnie znasz.. -w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową.
Spacerowaliśmy już od jakiejś godziny. Niestety nadszedł wieczór. Musieliśmy się już powoli zbierać. Przez tą godzinę lepiej poznaliśmy się. Opowiedziała mi o sobie. Ja o sobie.. Miałem dziwne wrażenie jakbym znał Alexę całe życie, a znam od praktycznie godziny.
- No i.. Byliśmy razem od 2 lat! A on zrywa ze mną w obecności nowej dziewczyny. Jak miałam się niby poczuć? I jeszcze zsumował to słowami ''Nigdy Cie nie kochałem. Miłość a zauroczenie to dwie różne rzeczy. Te 2 lata to zmarnowany czas.. Sorry laska ale to nie było to.." No powiedzmy, że coś w tym stylu powiedział. Dokładnie to nie potrafię Ci tego powtórzyć. 
- A to świnia. - skomentowałem to.. - Ale.. Najwyraźniej tak musiało być. 
- Noo.. Wiesz robi się późno. Powinna już iść. 
- Odprowadzę Cię.
- Nie trzeba. Mieszkam jakiś kilometr z tond. Nie musisz tego robić. - powiedziała kładąc mi ręką na ramieniu.
- Ale ja chce! I Cię odprowadzę.
- Bardzo miły jesteś, wiesz? Taki kochany. - powiedziała podchodząc bliżej. Jezu znowu to robi! Ja tu chyba nie wytrzymam ale mi się to podoba!
- Wiem.. - powiedziałem po czym poszliśmy w stronę domu Alexy. Gdy doszliśmy na miejsce zauważyłem, że Alexa mieszka na ślicznym osiedlu. - Ładnie tutaj mieszkasz.
- A tam.. Sąsiedzi są okropni. Tylko czekam aż się z tond wyprowadzę! - znaleźliśmy się przed bramą prowadzącą na posiadłość. - Może wejdziesz do środka?
- Nie dzięki. Następnym razem.
- To będzie następny raz?
- Oczywiście. Emm.. Mam pyt.. Albo nie. Inaczej. Mogę Cię o coś zapytać. - powiedziałem lekko śmiejąc się.
- Oczywiście.
- Dała byś mi swój numer? 
- Podaj komórkę. - wyciągnąłem telefon z kieszeni i podałem Alexie. Ona wpisała numer i co chwila zerkała na mnie. - Zadzwoń czasem.
- Zadzwonię jeszcze dzisiaj!
- To cudownie. To ten.. Na razie. - powiedziała po czym pocałowała w policzek. Poczułem, że na twarzy zawitał mi rumieniec.
- Paa. - powiedziałem po czym zniknęła za ogrodzeniem. Poczekałem aż wejdzie do domu i dopiero potem pokierowałem się w stronę Palm Woods. czy to możliwe, że ja znów się zakochałem? 


Kendall...
Cała ta sytuacja mnie w pewnym sensie pokonuje. Sprawia, że upadam i jest mi trudno się podnieść. Kłócę się z każdym na okrągło.. Jestem beznadziejny! Wszystko jest dla mnie problemem! Musze jak najszybciej się położyć tylko w ten sposób jakoś oderwę się od tej szarej rzeczywistości! Sen jest ważną częścią każdego człowieka a ja ostatnio śpię po 4-6 godzin. W zależności od dnia tygodnia. Kładę się późno spać i wstaje dość wcześnie.. Może to przez to jestem taki marudny? Wątpię ale.. Musze jak najszybciej się położyć! Oczy same mi się zamykają. Gdy przekroczyłem próg mojego pokoju chciałem jak najszybciej opuścić to pomieszczenie.
- Czekałem na ciebie Kendall. - odparł mój ojciec
- A ja chce abyś.. Aby Pan wyszedł z mojego pokoju. - poprawiłem się. Wiem zabrzmiało to chamsko ale nie szło mi być teraz miłym.
- Pan? Chłopie żartujesz sobie ze mnie? - zapytał kpiąco Mark
- Nie.. Nic z tych rzeczy. Jestem bardzo poważny! Jak nigdy!
- Chce porozmawiać. - odezwał się po minucie krepującej ciszy. - Daj mi 5 minut.
- Masz dwie minuty. Śpiesz się.
- A więc.. Pragnę poinformować Cię, że twoja matka i ja odnawiamy przysięgę małżeńską. Miałem nadzieję, że zostaniesz moim drużbą. Będziesz obrączek pilnował.
- Pff.. Żartujesz sobie?! - on nie mówi tego poważnie. Nie przeżył bym tego.. Mama nie mogła by mi tego zrobić. - Nigdy w życiu!
- Ale nie masz już wyboru. Mama jest tej samej myśli co ja.. Zostaniesz moim drużbą. Już wszystko prawie zaplanowane. Ksiądz zarezerwowany, lokal jest, garnitur dla mnie i ciebie też jest, uroczysta kolacja, kwiaty.. Wszystko gotowe. 
- A niby kiedy ma być ten pseudo ślub?
- Za trzy dni. - I wtedy w drzwiach stanęła mama. Oczywiście nie zauważyłem jej.
- Za ile? Za trzy dni zespół ma zaśpiewać hymn na meczu hokejowym! Nie możemy zawieść fanów tylko dlatego, że Ty masz jakieś widzi misie i zaplanowałeś akurat na tą datę swój pieprzony ślub! Mam to w dupie! Nie przyjdę! A przynajmniej ja! Ten występ jest na chwilę obecną najważniejszym wydarzeniem w moim życiu! Nie mogę tego schrzanić rozumiesz?! Ja nie zawiodę tych tysięcy ludzi tak jak Ty zawiodłeś moją rodzinę! Nie wiem czego ty od nas chcesz.. Tak raptem po 10 latach wracasz i myślisz, że Ci wybaczymy? Nigdy Ci nie wybaczę..
- Kendall.. - odezwała się moja mama - Przestań żyć przeszłością.
- Kendall? Żyć przeszłością? Nie wiem co się z Wami wszystkimi stało! Katie, Ty zostałyście omotane przez tego człowieka, który tak bardzo nas zawiódł! Nie mogę uwierzyć, że po tylu latach jego braku obecności przy nas, w trudnych chwilach .. Nie było go, a Wy teraz zachowujecie się jakby był cały ten czas! Był przy mnie gdy w wieku 7 lat wylądowałem w szpitalu ze złamaną nogą? Nie! Ty mamo byłaś przy mnie dzień i noc! Chociaż Katie była wtedy małym brzdącem! A byłeś kiedy Katie pojawiła się w wieku 10 lat na konkursie chemicznym? Ty nawet nie wiesz, że takie coś miało miejsce! 
- Kendall opanuj się! - krzyknęła nagle moja mama
- Nie! - odwarknąłem się. - Na ten ślub przyjdę tylko po to aby być przy swojej mamie bo ona była przy mnie całe moje życie. Nawet nie myśl, że mógłbym być twoim drużbą..
- Skarbie.. - powiedziała mama - Nie złość się na ojca. On tego żałuje.. Uwierz mi. - Chodźmy Mark. Zostawmy go samego. Pewnie jest zmęczony. Musi odpocząć. Porozmawiamy jutro. Dobranoc Kendall. - powiedziała po czym pocałowała mnie w czoło. Mama wyszła a Ojciec stanął naproś mnie i zmierzył mnie wzrokiem.
- Mam Cię dość gówniarzu! Przez ciebie Jennifer ma wątpliwości! Usuń się mi z drogi albo będziesz tego żałować! - zsumował po czym wyszedł. Ten mężczyzna przed chwilą mi groził? Tak! A spokojnie.. Ja wiem co w takiej sytuacji zrobić. Niech on się już o to nie martwi. Znajdę na niego takiego haka, że nie będzie wiedział w którą stronę ma do łazienki!


James.. 
Obudziłem się około 7:20. Jak na mnie to wcześnie. Zwykle wstaje około 9:00. A dzisiaj niespodzianka! Jakoś nie mogłem spać. Myśl o smutnej Lucy przygnębiła mnie i totalnie przybiła. Trochę nie wierzę w fakt, że Kendall mógłby w tak podły sposób potraktować moją Stone! Tak moją! Lucy ufa mi! Dla niej jestem jej oparciem! Teraz na pewno nie mogę jej zostawić! Lucy to mój skarb, którego muszę strzec! Lucy to moje oczko w głowie! Nie mogę pozwolić by kto kol wiek sprawił, że będzie się źle czuć. Nawet jeśli w grę wchodzi najlepszy kumpel.. Ale.. Nie wierzę, że Kendall mógłby nakrzyczeć na Lucy. Dobra nakrzyczeć to może i by mógł gdyby się zdenerwował ale. Teraz bym mu wybaczył bo jest w trudnej sytuacji. Ojciec zwalił się na głowę jego rodziny i to nie jest dość proste, bo wcześniej ich olewał i w ogóle ale.. Grozić Lucy? Nie.. Kto jak kto ale Kendall nie byłby do tego zdolny!
- James.. - usłyszałem i zauważyłem, że drzwi lekko uchyliły się. A zza nich wychyliła się Amber. - Nie przeszkadzam?
- Skąd? - powiedziałem. Gdy nagle zorientowałem się, że nadal leże w łóżku, jestem nie zaczesany i na dodatek w samych bokserkach!  - A co tak wcześnie dzisiaj wstałaś?
- Nie mogłam spać.
- Rozumiem.. Em.. Dasz mi dwie minuty? Musze się ubrać i zaczesać.
- Dam Ci nawet 5. Zaczekam tu na ciebie. A później wyjdziemy gdzieś? Może na kawę albo na spacer?
- Oczywiście. - powiedziałem.  Z najlepszą przyjaciółką pójdę wszędzie.
-  Z przyjaciółką.. - powiedziała bardzo cicho co jednak nie umknęło mi. Ale udałem, że nie słyszałem. Wstałem bardzo szybko z łóżka po drodze zgarnąłem spodnie. i wybiegłem z pokoju kierując się prosto do łazienki. Dosłownie w minucie wziąłem prysznic. Osuszyłem ciało po czym włożyłem bokserki, i spodnie. Wysuszyłem włosy i wyczesałem nie układając tak jak zwykle. Pokierowałem się w stronę swojego pokoju. Zajrzałem tam aby sprawdzić co robi Amber. Dziewczyna siedziała przy moim biurku oglądając zdjęcia z czasów kiedy BTR nie istniało.
- To ja może nie będę przeszkadzać. - powiedziałem opierając się o futrynę drzwi.
- 5 min minęło już 3 minuty temu. Co masz na swoje usprawiedliwienie?
- Chcesz abym ładnie pachniał?
- Chce.
- Więc nie narzekaj. 
- Masz zamiar włożyć koszulkę czy będziesz mi tu świecił swoim torsem?
- A nie podoba Ci się ten widok?
- Nic takiego nie powiedziałam. - powiedziała po czym wstała i podeszła do mnie. Ja zamknąłem za sobą drzwi do pokoju. Dziewczyna podeszła do mnie jak tylko blisko mogła. Opierała swoim ciałem na moje. Zawiesiła ręce na mojej szyi - Wiesz co James.? Tęskniłam za nasza bliskością. - powiedziała po czym zaczęła kręcić biodrami na boki aby mnie zahipnotyzować. Obejmowałem ją w tali a ona obróciła się o 90 stopni przylegając do mnie swoimi plecami. 
- Nie ukrywam faktu, że ten moment mi się podoba.
- Nie ukrywam, że ty mi się podobasz! - stwierdziła znów stając przodem do mnie. Błądziła rękoma po moich ramionach.  - Długo muszę jeszcze czekać? - zapytała przygryzając dolną wargę.
- Chcesz abym Cię teraz pocałował, prawda? - to było oczywiste, że tego chce.
- Tak, chce. - Szczerze mówiąc też tego chciałem. Ale z drugiej strony co z Lucy. Ale czekaj.. Gdybym kochał Lucy to nie widziało by mi się całować teraz z Amber. pomyślałem gdy nagle poczułem jej usta na moich. Przyciągnąłem ją najbliżej siebie. Dziewczyna błądziła swoimi dłońmi po moim ciele. Gdy nagle znalazła się przy pasku od spodni zdałem sobie sprawę, że to chyba zaszło trochę za daleko. Rozpięła pasek. Chciałem ją zatrzymać ale coś mi nie pozwoliło. Nie wiem czemu tego nie zrobiłem. W tamtym monecie liczyła się tylko ta chwila. Razem z nią podszedłem do drzwi zasuwając je na kluczyk. Dziewczyna zdjęła kamizelkę pozostając w obcisłej koszulce. Po czym i ona wylądował na ziemi. Całowaliśmy się tam bez opamiętania. Jedno z ramionek ze stanika zsunęło się jej ramienia za sprawą moich pocałunków w jej szyję czy obojczyk. Całą zaistniałą sytuację przerwał dzwoniący telefon Amber. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie. Amber sięgnęła po komórki i odebrała ją podnosząc z ziemi koszulkę.


Logan..
Wybrałem się na zakupy. W lodówce wiało pustkami więc pomyślałem, że to ja mogę zrobić zakupy. Gdy znalazłem się w super markecie złapałem za wózek na zakupy i zacząłem rozglądać się za potrzebnymi produktami. Będąc przy stoisku z różnymi produktami mlecznymi zauważyłem rozmawiającą przez telefon Jo. Podszedłem do niej.
- Hej. - powiedziałem.
 - O cześć Logan. - powiedziała odkładając komórkę do kieszeni. - Ty też na zakupy? 
- Tak.
- Co u Kendalla?
- Wiesz.. Nie zdziwiło mnie, że o to zapytałaś. Wszystko okey. 
- Nie rozmawialiśmy od 2 dni. Nawet go w Palm Woods nie spotkałam. Myślałam, że coś mu się stało.
- Trzeba było zadzwonić.
- Ciągle włączała się poczta głosowa.
- Och.. To dziwne. On nigdy nie wyłączał telefonu.
- Dlatego właśnie się martwię. Mogłam wpaść ale nie miałam zbytnio czasu.
- Jak wrócę do domu to zapytam go co z nim. I powiem aby do ciebie wpadł bo się martwisz.
- Okey. Dziękuje. - powiedziała. Na co ja miło się uśmiechnąłem. - Wiesz.. Musze już iść. Śpieszy mi się bo mam zdjęcia na planie i no nie mogę się spóźnić.
- Spoko. To do zobaczenia. 
- No pa. - powiedziałem po czym wróciłem do robienia zakupów. A jednak nie. Poczułem wibrowanie w kieszeni. To mój telefon. Wyciągnąłem go po czym zauważyłem, że Camille próbuje się do mnie dodzwonić. Bez wahania odebrałem.
C - Logan? Cześć.
L - Witaj słonko. - powiedziałem pieszczotliwie.
C - Oj no.. Nie słodź mi tu tak.
L - Nic nie obiecuje.
C - Mam pytanie. Nie miał byś ochoty dzisiaj spędzić ze mną wieczoru? No wiesz.. Obejrzelibyśmy jakiś film.
L - Jaki?
C - Nie wiem. Może jakiś horror?
L - Wolę jakąś komedię.
C - No.. Jak przyjdziesz to to ustalimy. Więc jak? Przyjdziesz?
L - Oczywiście, że tak. Około 19:00 będę.
C - Dobrze.
L - Muszę kończyć bo nigdy nie zrobię tych zakupów..
C - Okey..? To do później!
L - Tęsknie. - powiedziałem po czym rozłączyłem się. Ach.. Ta moja Camille! Ta moja słodka Camille!


____________________________________________________

O Boże! Czy to prawda? Nie wierze! 2 rozdziały w miesiącu? Nie no cud! Nie możliwe.. A jednak! Chociaż ten rozdział nie powala to niektórymi momentami mi się podoba. Ale.. Moment z Loganem w ogóle mi się nie spodobał! No po prostu dupny jest! Mam ochotę go skasować i napisać od nowa ale.. Nie chce mi się! Jestem leniem! No trudno! Musicie mi wybaczyć! Obiecuje, że następnym razem postaram się trochę bardziej! A raczej postaram się bardzo!

8 komentarzy:

  1. Anonimowy5/08/2016

    Co tu sie odjebalo w ogóle? ������������������

    OdpowiedzUsuń
  2. Carlexa ♥
    Teraz koniec słodkości...
    ''Ojciec''Kendalla to jakaś porażka!Jak można być takim pojebem?!
    Co ten Maslow wyprawia?!Niech lepiej znajdzie jakąś porządną dziewczynę(na przykład mnie;)).
    Loguś woli komedię... :D
    Super rozdział i czekam na następny. ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Carlexa ♥
    Teraz koniec słodkości...
    ''Ojciec''Kendalla to jakaś porażka!Jak można być takim pojebem?!
    Co ten Maslow wyprawia?!Niech lepiej znajdzie jakąś porządną dziewczynę(na przykład mnie;)).
    Loguś woli komedię... :D
    Super rozdział i czekam na następny. ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz co Tami..? Jesteś zajebista! Na prawdę! W przeciągu 2 dni napisałaś zajebisty rozdział! Nie dość, że treść powala na kolana to jeszcze długość rozdziałów.
    Moim zdaniem Kendall dobrze zrobił wytykając 'ojcu' wszystkie żale do niego! Też bym tak zrobiła! Co do tego ślubu to.. Jak na złość ten cały Mark zaplanował go wtedy kiedy jego kurde syn miał coś ważnego do załatwienia! Występ podczas meczu to coś! Ja sama wolała bym pójść na ten mecz niż na ślub ojca fałszywa!
    Carlos.. Aww.. ♥ No nie mogę! Słodkości! Słodkości i jeszcze raz Czekolada! Carlos jest wymarzonym mężczyzną! Nie tylko dla mnie ale i dla Alexy! Tak, że.. No.. Spiknij ich a nie będę miała Ci za złe! No bo przecież oni są stworzeni dla siebie!
    Co do Logana to.. sama wiesz! Nie ważne co napiszesz ważne aby tam był! Szczerze mówiąc to po ostatnim horrorze, który nasz Loggie obejrzał nie dziwię się, że woli obejrzeć coś innego! Sama też bym tak postąpiła!
    A teraz coś o Jamesie.. Trochę się rozpisze. Szczerze mówiąc to ja tego gościa nie rozumiem! Chociaż będzie on kiedyś twoim mężem Tami to.. Wiedz, że ma on głupie rozumowanie! Co z tego, że Lucy go potrzebuje! Niech nie będzie taki troskliwy i litościwy bo to on powinien być szczęśliwy a nie ta szmata Lucy! Od kąt pojawiła się w tym opowiadaniu to wiedziałam, że nieźle namiesza! Niech wybierze Amber! Ona przynajmniej sprawia, ze Maslow się uśmiecha! Ale.. Trochę zgadzam się z osobą z zajebistym nickiem! Z 'Naćpaną Colą'! Niech sobie znajdzie jakąś porządną dziewczynę! No nie wiem.. Na przykład taką Selenę Gomez, Albo Zendayę Coleman.. Albo Miley Cyrus! Dobra Miley nie.. Ona ma Liama! Ae.. Jeżeli James kocha Amber to.. Niech będą razem. Kiedy James sie cieszy to ja też się cieszę ♥♥ Dobraa. Kończę moje kazanie bo wiem, że coś długawe ono jest ;) Kocham Cię Tamiśka ♥ Czekamy na nowy rozdział słonko <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny. ♥
    Carlos i Alexa? Jestem zdecydowanie na tak! Czekam tylko na to aż połączysz tę dwójkę!
    Kendall... Kotku tylko się nie denerwuj! My już wiemy jaki z tego twojego taty debil i totalny zjeb!
    James!? Tego się po tobie nie spodziewałam! Chłopie.. Za szybko! O wiele za szybko.. Zwolnij troche.. Co ty nie wiesz, że laskę można zaliczyć dopiero na około 4-5 randce?
    Logan! Ach ty słodziaku.. Ja też wole komedię od horrorów! O wiele bardziej wolę komedie! Przynajmniej pośmiać się można!

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy5/09/2016

    ❤❤❤❤❤❤❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka :) nie skomentowałam ostatniego, a tu już nowy, no i bardzo dobrze :))
    Carlos brawo poznałeś wspaniałą dziewczynę i to z nią spróbuj stworzyć piękny i udany związek. Zapomnij o Stephani, posłuchaj swojego proroczego snu, bo on ci dobrze podpowiada ;p
    No nieźle się Kendall zdenerwował, w sumie na jego miejscu też bym się zdenerwowała, bo czytając tą historie o jego ojcu, czuje, ze lekko nie było. A ten ojciec co sobie myśli? Wracać po tylu latach i wszystkich nabrać na swoje gatki. Kendall nie daj mu się, bo on coś knuje wstrętnego i nie zawiedź fanów xd
    Kogo wysłać do sklepu jak zabraknie żarcia? Biednego Loganana :/ swoją drogą nawet lepiej, bo moze kupić co chce, tylko kase mu powinni dać, żeby swojej nie marnował. Oooo romantyczny wieczór się szykuje i nwm czemu wyczułam tu podtekst, ale to pewnie przez ten fragment wyżej :D
    No i fragment wyżej, który zostawiam na koniec. James poświecił klatą, a Amber leci jak do miodu. Swoja drogą ta scenka była niczego sobie i dlaczego ją przerwałaś tym telefonem? :'( Jedno jest pewne, gdyby James czuł coś więcej do Lucy nie pozwoliłoby mu to całować się i macać(że tak to nazwę) z Amber xd ale są młodzi i się ludzie kochają i mogą sobie robić co chcą, prócz dzieci przed ślubem, bo to mogą dopiero po :')
    Super rozdział i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń